Tytuł – Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach
Rok wydania – 2024
Autor – Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński
Wydawnictwo – Fronda
Liczba stron – 336
Tematyka – historia Powstania Warszawskiego opowiedziana przez pryzmat historii stu rożnych przedmiotów, często stanowiących swego rodzaju symbol, a często będących pretekstem do poruszenia konkretnego tematu.
Ocena – 7,5/10
Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński to duet, który regularnie serwuje nam książki poświęcone różnym wycinkom historii II wojny światowej. Czasem mocno nieszablonowe w doborze treści, Kowalik ma choćby w swoim dorobku „Dragi i wojna”, gdzie ciekawie opisuje rolę narkotyków w czasie konfliktów zbrojnych. Jest zatem popularnonaukowe doświadczenie, jest na czym budować relację z czytelnikami. Nie tak dawno dostaliśmy bardzo oryginalne opracowanie, w którym dwójka autorów zaprezentowała sto różnorakich przedmiotów będących swego rodzaju symbolami tego, w jaki sposób Polacy przeżywali wojnę. Komentując wówczas koncepcję książki, zwróciłem uwagę na jej popularyzatorski charakter oraz duży potencjał prezentowania tematów mało znanych. Krótko, zwięźle, ale i całkiem informatywnie, choć czasem… nie ma temat. Taka formuła pozwalała bowiem na elastyczność opisu, a przede wszystkim swobodny dobór setki zagadnień, które autorom wydały się z jakichś powodów ciekawe i które zostały twórczo rozwinięte.
Można było przewidzieć, że skoro pomysł „złapał”, a reakcje czytelników były pozytywne, dostaniemy kontynuację. Tę stanowi opracowanie „Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach”, które co do zasady powiela koncepcję prezentowania historii przez pryzmat opowieści o konkretnych przedmiotach. Powiela także słabości, które uwypukliłem przy okazji poprzedniej recenzji, choć te ponownie nie mają kluczowego znaczenia dla grupy docelowej czytelników. W mojej ocenie to przede wszystkim pasjonaci historii bez pogłębionej wiedzy. Eksperci będą bowiem koncentrować się na mankamentach, które łatwo punktować. Bez nadmiernego czepialstwa postaram się kilka z nich omówić, przy czym chciałbym zaznaczyć, że do samej książki mam nastawienie jak najbardziej pozytywne. Kluczowe znaczenie ma bowiem pomysł.
Zapoznajemy się z przedmiotami, miejscami i wydarzeniami ikonicznymi. Niektóre przedmioty powstańcze dostaliśmy już przy poprzedniej publikacji, ale przecież Powstanie Warszawskie to kopalnia symboli. Całość poprzedza wstęp odnoszący się do dyskursu, jaki od wielu lat prowadzą polscy historycy poszukujący odpowiedzi na pytanie, czy takie powstanie, zorganizowane latem 1944 roku w ogóle miało sens. Kowalik i Słowiński raczej przytaczają wypowiedzi ekspertów, niż analizują. Powiedzmy, że jest to rozgrzewka przed zasadniczą częścią, w której wspomnień i odniesień do wcześniejszych ustaleń także znajdziemy sporo. Mają one umożliwić ukazanie historii Powstania Warszawskiego z wielu perspektyw, przy czym dominuje narracja o bohaterstwie i poświęceniu polskich żołnierzy i ludności cywilnej.
Sto tytułowych przedmiotów jest wybitnie zróżnicowanych. Mamy konkretne, namacalne atrybuty, jak i pewne idee, miejsca, a nawet podmioty zbiorowe, które trudno nazwać przedmiotami. Metodologicznie rodzi to uzasadnione wątpliwości co do doboru opisywanych tematów. Musimy zatem zaakceptować pewną uznaniowość i zdać się na kwalifikację dokonaną przez autorów. Co najmniej kilka rozdziałów powinno nas pozytywnie zaskoczyć oryginalnością, jak choćby opowieści o kielni budowlanej z Dworca Gdańskiego, o „Chwacie” czy tablicach upamietniających. Sama narracja jest zresztą przykładem na to, jak wykorzystać koncepcję do pisania bardzo szeroko, bez jakichś sztywnych ram. I tak, opisy Radia Kościuszko zostają przekute w narzekania na Sowietów i ich bierność oraz skoncentrowanie na miejscu, jakim był prawy brzeg Wisły. Podobnie jak w przypadku poprzedniej książki opartej na tym schemacie, żałuję, że autorzy nie skoncentrowali się w większym stopniu właśnie na przedmiotach. Zabrakło im pewnej konkretności opisów, precyzji. Za bardzo chcieli opisywać powstanie i to, co łączy się z danym przedmiotem wyznaczającym jedynie luźne kierunki narracji. Książka jest w istocie historią powstania opowiedzianą przez pryzmat przedmiotów, co momentami prowadzi nas do opisów zjawisk oczywistych i wielokrotnie prezentowanych w rodzimej literaturze. Z drugiej strony, trudno oczekiwać, by autorzy pisali o jakiejś konkretnej obrączce, gdy dokumentują temat powstańczych ślubów, co samo w sobie jest niezwykle ciekawe. Taka chociażby gaśnica to już jednak dość daleko idące luźne skojarzenie z zaangażowaniem ludności cywilnej, przy czym zostało ono opisane dość powierzchownie. Zresztą po wielu tematach jedynie się prześlizgnięto, zostały co najwyżej zasygnalizowane, co z kolei jest naturalną pochodną skrótowego ujęcia. Dlatego tak istotne jest ustalenie, czego właściwie czytelnik oczekuje od lektury. Dodam jeszcze, że ta została uzupełniona bogatym materiałem graficznym, który bardzo dobrze ilustruje opisywane zjawiska. Tu niewątpliwie plus za wydanie.
„Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach” nie jest książką wybitną pod względem merytorycznym, ale nie taka jest jej rola. W ciekawostkowy, anegdotyczny sposób prezentuje bowiem złożoną historię jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Polski. Opowiedzenie jej przez pryzmat przedmiotów-symboli to istotna wartość dodana, która powinna zachęcić czytelników do lekkiej i przystępnej lektury. Odnotowany przeze mnie na wstępie popularyzatorski charakter jest zatem kluczowym atutem dobrze spajającym się z oryginalną koncepcją opracowania. Skrótowość ujęcia i nie do końca jasne ramy metodologiczne dla większości czytelników nie będą bowiem istotnym problemem.
Ocena – 7,5/10