Volkswagen Typ 82 był jednym z najsłynniejszych i najbardziej udanych lekkich samochodów Wehrmachtu – mimo iż nie był pierwowzorem Kubelwagena, jest powszechnie kojarzony z tą nazwą.
Volkswagen Typ 82 Kubelwagen – skąd pochodzi jego nazwa?

Volkswagen Typ 82 był jednym z najsłynniejszych i najbardziej udanych lekkich samochodów Wehrmachtu – mimo iż nie był pierwowzorem Kubelwagena, jest powszechnie kojarzony z tą nazwą.
Niemiecki lekarz Heinrich Haape w 1941 roku był świadkiem potyczki, do jakiej doszło na froncie wschodnim. Starcie to miało miejsce pośród wysokiego zboża – dlatego też zaczęło się od bezładnej strzelaniny, a skończyło na walce wręcz.
Kanno słynął zarówno ze swoich zdolności, jak i wręcz samobójczego poświęcenia. Dlatego nie powinno dziwić, że jednym z jego wyczynów było strącenie amerykańskiego bombowca B-24 Liberator za pomocą… śmigła.
29 września – z wyjątkową sprawnością, jeśli weźmie się pod uwagę sowieckie metody – wszyscy ci, którzy podlegali powołaniu, otrzymali zawiadomienie informujące, gdzie i kiedy mają się stawić przed komisją poborową. Pierwszy rzut poborowych został wezwany na następny dzień.
Do odbicia wioski porucznikowi przydzielono mu 50 ludzi. Sęk w tym, że byli oni uzbrojeni w łącznie… jeden karabin maszynowy DP oraz jeden pistolet maszynowy PPSz. W dodatku radzieckie dowództwo z dumą określiło ten sprzęt jako istotne „wsparcie ogniowe”.
Pierwsze jednostki kamikaze powołano w ramach przygotowań do bitwy o Leyte – strategiczne powody utworzenia grup pilotów-samobójców były oparte na mieszaninie fanatyzmu i desperacji.
Było to pierwsze doświadczenie bojowe „Żbików”, które, jak wszystkie „zielone” oddziały, przeżyły pierwszą noc w dżungli co chwila strzelając do cieni. Przed świtem cienie zmaterializowały się jednak, przybierając kształt kontratakującego przeciwnika…
Zajęcie Ulithi utrzymano w ogólnym planie, mimo odrzucenia pomysłu zdobycia Yap, ponieważ flota potrzebowała, przed atakiem na Filipiny, wysuniętej bazy dysponującej osłoniętym kotwicowiskiem i odpowiedniej dla rekreacji.
Stefan Gazeł wraz ze swoimi kolegami – wszyscy byli rekrutami czekającymi na przydział i wyjątkowo zmotywowanymi do walki z Niemcami – musieli mundury oraz broń zwyczajnie… ukraść, gdyż nie dostali przydziału od Francuzów.
Świadek zatopienia ORP „Jastrząb” wspomina, w jaki sposób doszło do fatalnej w skutkach pomyłki – polski okręt podwodny poszedł bowiem na dno na skutek bomb zrzuconych przez brytyjską Royal Navy.