Zakończenie II wojny światowej było faktem doniosłym i historycznym, wieńczącym blisko sześć lat zmagań na kontynencie europejskim. Działania zbrojne trwały jeszcze na Pacyfiku, gdzie szaleńczy opór Japończyków musieli przełamać Amerykanie. Ich wojska, choć ponosiły przy tym wysokie straty, nieubłaganie zbliżały się do japońskich wysp macierzystych. Dowództwo armii Stanów Zjednoczonych brało pod uwagę desant w kraju kwitnącej wiśni, jednakże obawiano się kolejnej rzezi żołnierzy, co pokazały niezwykle krwawe zmagania na Iwo-Jimie czy Okinawie, o których powiemy za chwilę. Na razie jednak skupiono się na oczyszczaniu terenów Rzeszy z ostatnich punktów oporu niemieckich żołnierzy, którzy niejednokrotnie nadal stawiali opór, mimo kapitulacji regularnej armii. Szczególnie dały się we znaki oddziały Wehrwolffu, które zbójeckimi napadami dezorganizowały alianckie wojska wprowadzające ład i porządek w okupowanych Niemczech. Szybko przystąpiono bowiem do planów podziału Niemiec na strefy okupacyjne czterech mocarstw oraz program czterech „D” – denazyfikacji, dekartelizacji, demilitaryzacji i demokratyzacji. Szczególnym przejawem tych założeń było pojmanie czołowych zbrodniarzy hitlerowskich i przeprowadzenie ich procesu.
Walka z fanatycznymi Japończykami
Aby ogień II wojny światowej wygasł na świecie całkowicie niezbędnym stało się zakończenie działań wojennych na Pacyfiku, gdzie nieprzerwanie od grudnia 1941 roku toczyły się zacięte walki japońsko-amerykańskie. W poprzednich częściach dotarliśmy do momentu, gdy wojska Stanów Zjednoczonych przesuwały się w kierunku Okinawy, aby maksymalnie zbliżyć swoje bazy wojskowe do wysp macierzystych Japonii, co umożliwiłoby dokonanie ewentualnego desantu lub ułatwiłoby atakowanie serca kraju kwitnącej wiśni z powietrza. Przygotowania do operacji przeciwko wyspie prowadzono przez kilka miesięcy – nie dziwnego, przecież miało być to rozstrzygające uderzenie przesądzające losy wojny na Pacyfiku. Na wyspie zgromadzonych było 80 tys. żołnierzy 32. armii japońskiej dowodzonych przez gen. Ushijimę, który dysponował także 130 czołgami działającymi przede wszystkim w ramach 27 pułku pancernego oraz 250 samolotami. Znaczną siłę przedstawiały także… łodzie motorowe, których piloci mieli dokonywać samobójczych ataków na jednostki wroga. Japończycy wiedzieli, co to znaczy walczyć do końca i postanowili stawić zdecydowany opór najeźdźcy, broniąc tym samym ostatniej zapory przed zalewem wojsk amerykańskich na wyspach macierzystych. A sami Amerykanie także zdawali sobie sprawę z wartości Okinawy, wyznaczając do ataku 10. armię gen Bucknera, który miał pod swoją komendą ponad 180 tys. żołnierzy wspomaganych przez 1700 czołgów, 2000 samolotów i potężną eskadrę morską, której przewaga nad japońską flotą była druzgocąca. W przeddzień lądowania Amerykanie zajęli Wyspy Kerama, które umożliwiły im łatwiejszy dostęp do kluczowej wyspy. 1 kwietnia rozpoczęło się desantowanie przebiegające we względnym spokoju. Szybko opanowano spory skrawek lądu, z którego poszerzano przyczółek. Japoński garnizon bowiem postanowił bronić się w głębi wyspy, nie odpierając lądowania na plażach. Dlatego też wojska Stanów Zjednoczonych na wyspie szybko przybywało. Nadchodził także sprzęt. Co więcej, już 7 kwietnia udało się flocie amerykańskiej rozbić japońską eskadrę morską wysłaną na pomoc walczącym na lądzie jednostkom – zatonął pancernik „Yamato” oraz kilka innych okrętów. Ta druzgocąca klęska ostatecznie położyła kres japońskim staraniom o odzyskanie morskiej równowagi – przewaga USA na morzu była od tej pory niemalże absolutna. Dwa amerykańskie korpusy odnosiły w tym czasie znaczne sukcesy w zajmowaniu Okinawy. XXIV nacierał na kierunku południowym, desantując w południowej części leżącej na zachodnim wybrzeżu plaży Hagushi, a III, z 1 Dywizją Piechoty Morskiej w składzie, na kierunku północnym, lądując na północy Hagushi. Szybko opanowano ważne strategicznie lotnisko Kadena, na którym zainstalowało się amerykańskie lotnictwo, nękając japońskich obrońców nieustannymi nalotami. Wkrótce przystąpiono do podbijania Półwyspu Motobu, który został opanowany do 20 kwietnia. W tym czasie trwały też krwawe walki o wyspę Ie zdobytą w dniach 16-21 kwietnia. W dalszej części natarcia amerykańskie wojska nacierały na południową część wyspy, likwidując kolejne punkty oporu japońskiego. W ten oto sposób Okinawa znalazła się w rękach żołnierzy Stanów Zjednoczonych, którzy zakończyli podbój wyspy do końca lipca 1945 roku. W międzyczasie do wojny przeciwko Japonii przystąpili Włosi, niedawny sojusznik kraju kwitnącej wiśni. Wypowiedzenie wojny nastąpiło 13 lipca. W trzy dni później Amerykanie przeprowadzili pierwszą udaną próbę atomową w stanie Nowy Meksyk, co sprawiło, iż USA stało się główną światową potęgą militarną, dysponując bronią nuklearną. Żeby dobić Japończyków, 24 lipca amerykańskie lotnictwo przeprowadziło niszczycielski nalot na bazę w Kure, gdzie zatopiono trzy krążowniki japońskie. Na początku sierpnia rozpoczęła się blokada morska wysp macierzystych. W Birmie wojska alianckie rozbiły opór żołnierzy japońskich, którzy przeszli do działań partyzanckich. Mimo to cesarz nie chciał poddać swego kraju, obawiając się bezwarunkowej kapitulacji, jaką chcieli otrzymać Amerykanie. W związku z tym 6 sierpnia jeden z bombowców Stanów Zjednoczonych typu B-29 zrzucił bombę atomową na japońskie miasto, Hiroshima, które zostało niemalże doszczętni zniszczone. Eksplozja zabiła ponad 80 tys. ludzi. W dwa dni później Związek Sowiecki przystąpił do działania przeciw Armii Kwantuńskiej, rozpoczynając 9 sierpnia ofensywę w Mandżurii. Tego samego dnia kolejny B-29 zrzucił śmiercionośny ładunek – tym razem celem było Nagasaki, gdzie zginęło kilkadziesiąt tysięcy Japończyków. Wszystko to złożyło się na akt kapitulacji wygłoszony przez cesarza w specjalnym orędziu radiowym w dniu 15 sierpnia. Hirohito zdawał sobie sprawę, iż utraci tytuł cesarski, jednak nie widział innego wyjścia w zaistniałej sytuacji, obawiając się kolejnych niszczycielskich ataków amerykańskich bombowców. Postępowała w tym czasie radziecka ofensywa – Sowieci zajęli Sachalin i Wyspy Kurylskie, starając się opanować jak największą ilość terenów japońskich, co stawiłoby ich w dobrej sytuacji przed rokowaniami kapitulacyjnymi. Wreszcie 2 września 1945 roku na pokładzie krążownika „Missouri” podpisany został ostateczny akt kapitulacji Japończyków. Wprawdzie ich żołnierze niejednokrotnie stawiali opór jeszcze przez kilka tygodni po zawieszeniu broni, II wojna światowa przeszła do historii.
Trzecie i ostatnie
Ostatnim akordem współpracy politycznej Wielkiej Trójki było trzecie spotkanie przywódców państw alianckich. Tym razem miało ono miejsce w Poczdamie, podberlińskiej miejscowości, o którą niedawno toczyli bój sprzymierzeni. Konferencja odbywała się w dniach 17 lipca – 2 sierpnia 1945 roku, a uczestniczyli w niej prezydent amerykański Harry Truman, który zastąpił zmarłego w kwietniu Roosevelta, premier brytyjski Winston Churchill i sowiecki dyktator Józef Stalin. Churchill nie doczekał końca spotkania, gdyż 27 lipca zmuszony był ustąpić miejsca nowemu premierowi Wielkiej Brytanii, Clementowi Attlee, który zmienił zasłużonego w czasie wojny szefa rządu na tym stanowisku. Spotkanie przebiegało w nieco napiętej atmosferze, gdyż widoczne stawało się to, iż byli sojusznicy będą zmuszeni do walki o panowanie nad spornymi rejonami, walki o strefy wpływów i hegemonię nad światem. Uwidoczniło się to już podczas pierwszych dni spotkania, gdy Truman chełpił się przed Stalinem z powodu udanej próby atomowej i uzyskania broni masowego rażenia. Prezydent amerykański nie zdawał sobie sprawy z radzieckich prób nuklearnych, nie miał też pojęcia, iż Sowieci doskonale orientowali się w amerykańskim programie „Manhattan”. Tak czy inaczej spodziewał się uzyskać przewagę podczas konferencji poczdamskiej, wykorzystując dogodną okazję do wypowiadania się z pozycji siły. W Poczdamie Wielka Trójka, czy też Czwórka, jak kto woli, skupiła się przede wszystkim na ustalaniu porządku powojennego świata, kontynuując drogę obraną w Jałcie (stąd też termin porządku jałtańskiego). Zdecydowanie najwięcej miejsca podczas wspólnych obrad zajęła kwestia Niemiec i porządku w Europie oraz wspólnych działań na Oceanie Spokojnym. Zgodnie z obietnicą Związek Radziecki miał włączyć się do pacyficznych zmagań w kilka miesięcy po zniszczeniu oporu niemieckiego. Tak też w istocie się stało, gdy na początku sierpnia Armia Czerwona rozpoczęła akcję przeciwko Armii Kwantuńskiej. Najdonioślejsze jednak decyzje dotyczyły europejskiego ładu w Europie Środkowej. Niestety, sprawdziły się najgorsze przypuszczenia Rządu Polskiego na Emigracji i wschodnia granica Polski oparta została na tzw. Linii Curzona, którą niegdyś wymyślili Brytyjczycy, gdy Polacy walczyli z bolszewikami. W zamian za utracone na wschodzie tereny Polakom przyznano część ziem niemieckich, na których prężny i liczny był żywioł polski. Tereny te nazwano Ziemiami Odzyskanymi i objęły one rejon na wschód od linii Odry i Nysy Łużyckiej. Zamiana ta, mimo protestów strony polskiej, często uznawana jest za opłacalną dla Rzeczypospolitej, która tracąc niewiele znaczące kresy, zyskała dobrze rozwinięte i uprzemysłowione ziemie poniemieckie. Ustalono także, iż Polacy otrzymają znaczne odszkodowania wojenne wypłacane przez naród niemiecki. Tak naprawdę miała to być część wypłaty dla Sowietów, którzy winni ją przekazać rządowi polskiemu. Najobszerniej Wielka Trójka zajmowała się problemem Rzeszy, przeznaczając sporo czasu na dyskusje dotyczące kształtu i wyglądu przyszłych Niemiec, o czym jeszcze powiemy.
Cztery razy D
Po wkroczeniu wojsk alianckich na terytorium niemieckie rozpoczęło się swoiste polowanie na tych, którzy w jakiś sposób odznaczyli się podczas wojny w nazistowskich szeregach. Sprawiedliwa kara dosięgła Hitlera i Mussoliniego, którzy w maju 1945 roku już nie żyli. Podobnie rzecz się miała z Bormannem, też prawdopodobnie zabitym. Karzącej ręce sprawiedliwości umknął Heinrich Himmler, który po pojmaniu przez sprzymierzonych zażył truciznę, umierając zbyt szybko na możliwość medycznej pomocy i postawiania go przed trybunałem. A trybunał taki, zwany Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym, zaczął swoją działalność 20 listopada 1945 w Norymberdze – symbolu niemieckiego nazizmu, miejscu, w którym niegdyś ustanowiono rasistowskie przepisy. Konferencja w Poczdamie przypieczętowała losy zbrodniarzy wojennych, gdyż to właśnie wtedy alianci zatwierdzili powołanie trybunału do osądzenia przewinień popełnionych w czasie zmagań na europejskich i światowych frontach. Na ławie oskarżonych zasiedli czołowi dygnitarze nazistowscy. Podczas głównego procesu przed wymiarem sprawiedliwości odpowiedzieli ci „najbardziej zasłużeni”, a wśród nich – Robert Ley, Hjalmar Schacht, Franz von Papen, Hans Fritzsche, Baldur von Schirach, Albert Speer, Walter Funk, Rudolf Hess, Erich Raeder, Wilhelm Frick, Wilhelm Keitel, Alfred Jodl, Joachim von Ribbentrop, Julius Streicher, Hermann Göring, Hans Frank, Fritz Sauckel, Ernst Kaltenbrunner, Alfred Rosenberg i Arthur Seyss-Inquart. Oczywiście, był to tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż podobnych procesów było więcej, tyle że nie zdobyły one sobie aż takiego rozgłosu i sądzono na nich mniej znanych działaczy hitlerowskiego aparatu terroru. Przywódcy mocarstw alianckich zdecydowali się, iż podczas norymberskiego procesu oskarżonym postawi się zarzut popełnienia przestępstw – przeciw ludzkości, zbrodni wojennych, spisku przeciw pokojowi i ludobójstwa. Zwłaszcza ten ostatni punkt wzbudził sporo kontrowersji, gdyż do tej pory międzynarodowe prawo nie przewidywało kary za masowe morderstwa określone terminem „ludobójstwa” – po prostu nie stworzono jeszcze paragrafu określającego tak duży ogrom zbrodni. Wzbudziło to protesty zatrzymanych, jednak sprzymierzeni byli w tym momencie nieugięci i ze zdecydowaniem doprowadzili do skazania kilkunastu oskarżonych na karę śmierci. Już na początku procesu napięcia nie wytrzymał Robert Ley, który popełnił samobójstwo. W związku z tym zaostrzono więzienny rygor, a oskarżeni przebywali pod ścisłą kontrolą, aby nie zdołali odebrać sobie życia przed wykonaniem wyroku. Sam proces był wydarzeniem bezprecedensowym w historii światowego sądownictwa. Przerażał nie tylko ogrom zbrodni popełnionych przez głównych oskarżonych, ale i wymiary techniczne procesu. Tony dokumentacji, dowodów, niezliczone ilości świadków i rzesze prokuratorów oraz obrońców zajmujących się procesem. Do tego niezwykłe zainteresowanie dziennikarzy z całego świata, którzy tłumnie przybyli do Norymbergii, aby słać do kolejnych krajów informacje na bieżąco z sali sądowniczej. Wreszcie, 1 października 1946 roku, trybunał orzekł wyrok w sprawie postawionych w stan oskarżenia. Przy okazji procesu cały świat dowiedział się o zbrodniczej działalności systemu nazistowskiego. Nie wyszły jednak na jaw kulisy przymierza niemiecko-sowieckiego oraz zbrodni Armii Czerwonej i NKWD na ziemiach polskich. Przemilczana została sprawa paktu Ribbentrop-Mołotow oraz zbrodni katyńskiej, co oprotestowała strona polska. Mimo to ani Amerykanie, ani Brytyjczycy, nie chcieli psuć stosunków z ZSRR, który jako sojusznik nie mógł przecież odpowiadać za czyny uważane przez Polaków za zbrodnicze. Ostatecznie dwunastu oskarżonych skazano na karę śmierci, w tym Bormanna skazanego zaocznie. Zapadły trzy wyroki dożywotniego więzienia, dwa wyroki dwudziestoletniego pozbawienia wolności, po jednym wyroku skazującym na piętnaście i dziesięć lat więzienia. Trzech oskarżonych uniewinniono. Wyroki śmierci wykonano 16 października. Dzień wcześniej Hermann Göring zażył truciznę i odebrał sobie życie, unikając tym samym hańbiącego zawiśnięcia na szubienicy. Ponadto trybunał uznał za organizacje zbrodnicze Sicherheitsdienst (SD), Schutzstaffeln (SS) oraz Gestapo a także dowództwo Wehrmachtu. W ten oto sposób apostołowie reżimu nazistowskiego zostali zniszczeni przez aliantów, którzy nie zawahali się przed krwawą rozprawą za zbrodniarzami wojennymi. Wyroki śmierci zapadały jeszcze kilkukrotnie, tyle że w innych procesach, dotyczących chociażby Rudolfa Hössa, komendanta Auschwitz.
Na norymberskiej sali nie udało się poróżnić oskarżonym Niemcom Amerykanów i Sowietów, jednakże widoczne było, iż oba państwa wkrótce zaczną rywalizację o hegemonię na światowej scenie politycznej i militarnej. Uwidoczniło się to już podczas konferencji poczdamskiej, gdzie Stalin znalazł zaciętego adwersarza w osobie Trumana, który miał w tym czasie najgroźniejszą broń, jaką kiedykolwiek stworzyła ludzkość – bombę atomową. Prezydent USA nie wiedział jednak, iż prace nad sowiecką bronią atomową były w tym czasie mocno zaawansowane i tylko kwestią miesięcy było wyposażenie Armii Czerwonej w śmiercionośne bomby. Wyścig zbrojeń, rozwoju gospodarczego i ekonomicznego prowadzony był bez aktywnych działań ze strony Amerykanów i Sowietów, jednakże rywalizacja ta miała znamiona wojny prowadzonej na „cichym” froncie – izolacja polityczna, afery szpiegowskie i budowanie przeciwstawnych sojuszy jeszcze przez kilkadziesiąt następnych lat miało cechować wzajemne relacje na linii Waszyngton-Moskwa. Sytuacja ta nazwana została Zimną Wojną. Na szczęście, nowy konflikt nie wybuchł. Możemy domyślać się, iż zakończyłby się on wymianą atomowych uderzeń między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. W pierwszych latach powojennych nastąpiło stopniowe ochłodzenie wzajemnych relacji między dotychczasowymi partnerami. W przyszłości stosunki te uległy dalszemu pogorszeniu, a to ze względu na rozbieżne postawy w czasie licznych konfliktów okresu powojennego. Niejednokrotnie oba państwa działały przeciw sobie, nie wypowiadając jednak wojny, co umożliwiało zakulisowe rozgrywki na arenie politycznej innych narodów. Stalin miał jednak silnych sprzymierzeńców w Europie Środkowej i Wschodniej. Oddanie przez sprzymierzonych kolejnych państw pod kuratelę Związku Sowieckiemu umożliwiło ZSRR zbudowanie antyamerykańskiego bloku. Z kolei Stany Zjednoczone zbliżyły się do zachodnich sojuszników wojennych, widząc w Brytyjczykach, Francuzach, a nawet Niemcach partnerów do rozgrywki przeciwko głównemu przeciwnikowi, który w końcówce lat czterdziestych wzmacniał się coraz bardziej. Sojusznicy ci zostali bardzo wzmocnieni dzięki amerykańskim pożyczkom przewidzianym przez opracowanie tak zwanego Planu Marshalla, który zakładał odbudowę zniszczeń wojennych w Europie dzięki wkładowi kapitału amerykańskiego. Kraje bloku wschodniego nie skorzystały z pomocy, decydując się na podjęcie tego niemalże samobójczego kroku z powodu ścisłego związku z Sowietami. Walka i wyścig zbrojeń przybierały na sile. Winston Churchill, były premier Wielkiej Brytanii, nazwał nawet sytuację w bloku wschodnim „żelazną kurtyną”. Miał w tym sporo racji, gdyż hegemonia ZSRR izolowała kraje takie jak Polska, Rumunia, Czechy, nie wspominając już o państwach nadbałtyckich czy tych, które bezpośrednio włączono w skład Związku Radzieckiego. Komunizacja postępowała bardzo szybko i nic dziwnego, iż czołowi politycy Zachodu głośno komentowali wydarzenia po wschodniej stronie Europy, przemawiając, jak chociażby Churchill podczas wizyty w Fulton 5 marca 1946 roku.
Procesy zbrodniarzy
Na koniec wspomnieć należy o sytuacji Niemiec, które po zakończeniu działań wojennych zostały podzielone przez zwycięskich aliantów. Wspominaliśmy już o krokach podjętych przeciwko hitlerowskim zbrodniarzom, których osądzono w Norymberdze, mówiliśmy także o programie czterech „D”, co powinniśmy w tym momencie nieco rozszerzyć. Dekartelizacja miała polegać na rozbijaniu kolejnych wielkich korporacji przemysłowych i ustanowieniu nowych, przede wszystkim mniejszych. Denazyfikacja objawiła się w walce z nazizmem i wszystkim, co wiązało się z obalonym reżimem. Wyrazem tego był wspomniany kilkukrotnie proces w Norymberdze. Okazało się także, iż ważnym elementem powojennego rozbratu z nazizmem jest uświadomienie społeczności niemieckiej w ogromie hitlerowskich zbrodni, co stosowano poprzez edukacyjne programy dla młodzieży przesiąkniętej propagandą Josepha Goebbelsa. Akcja edukacyjna miała zastosowanie szczególnie w przypadkach nienawiści rasowej, gdy Niemcom ukazywano ogrom zbrodni przy pomocy umoralniających wizyt chociażby w obozach koncentracyjnych. Idąc dalej, demokratyzacja ustanawiała nowe rządy w państwie niemieckim. Początkowo zwierzchnią władzę sprawowali tam zwycięscy alianci, którzy dopiero z czasem zaufali Niemcom i oddali rządy w ich ręce, opierając je na zasadzie demokratyzmu. I wreszcie demilitaryzacja, na mocy której armia niemiecka została pozbawiona sprzętu wojskowego przekazanego sprzymierzonym. Rozbrojenie nastąpiło wraz z rozbiciem ostatnich jednostek Wehrmachtu, które kapitulując, w wielu wypadkach składały też broń. Dochodzimy teraz do problemu podziału Niemiec na strefy okupacyjne. 5 czerwca 1945 roku powołana do życia została Międzysojusznicza Rada Kontroli, która nadzorowała wspomniane wyżej procesy zachodzące w społeczeństwie niemieckim oraz kontrolowała strefy okupacyjne zarządzane przez Brytyjczyków, Amerykanów, Francuzów i Sowietów. Na mocy układów poczdamskich w skład rady weszli gen. Eisenhower, marsz. Montgomery, marsz. Żukow i de Tassigny. W ten oto sposób alianci poradzili sobie z powojennymi podziałami, kształtując nową Europę Środkową. Wkrótce jednak doszło do poważnych rozbieżności w łonie rady oraz wśród byłych koalicjantów, którzy rozpoczęli rywalizację na scenie politycznej i militarnej, kończąc tym samym ścisłą współpracę zapoczątkowaną w przełomowym 1941 roku.
II wojna światowa była największym konfliktem w dziejach ludzkości. Spowodowała nieodwracalne zmiany na świecie, a szczególnie w Europie, rozpoczynając także okres Zimnej Wojny i rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Ogromne zniszczenia, miliony ofiar i niesamowity wręcz postęp techniki wojennej tworzą obraz drugiego w dziejach ludzkości światowego konfliktu, który tak naprawdę toczony był z pobudek ambicjonalnych imperialistów niemieckich, których agresywne działania przyniosły śmierć blisko 60 milionów ludzi…
Zdjęcie tytułowe: Pałac Sprawiedliwości w Norymberdze, gdzie odbywał się proces. Zdjęcie za: Wikipedia, domena publiczna.