Wielu był szpiegów z czasów II wojny światowej, o których rozpisywali się po latach historycy. Ich wyczyny, często niedoceniane, umożliwiały prowadzenie skutecznych działań, wielokrotnie ratując tysiące ludzkich istnień. Niektórzy odeszli zapomniani i niedocenieni. Jeszcze inni działali lokalnie, często w dość oryginalnych okolicznościach. Dzieje jednego z tych „mniejszych” bohaterów opisuje William Breuer, nadając mu miano „superszpiega”. Jego przebiegłość i inteligencja oraz wymagane w takich przypadkach odwaga i zimna krew, to dowody albo genialnego wyszkolenia w tej dziedzinie sztuki wojennej, albo zwykłego talentu. Patrząc na przypadek Francuza, można odnieść wrażenie, że był po prostu obdarzony instynktem. Dość ekscentrycznym, ale jednak instynktem.
Urodzony w 1903 roku Rene Duchez był niepozornie wyglądającym malarzem. W czasie niemieckiej okupacji Francji nawiązał współpracę z miejscowym ruchem oporu, który współpracował z Brytyjczykami. Na terenie podbitego kraju zbudowano prężną siatkę wywiadowczą o kryptonimie „Centuria”. Duchez na co dzień pracował jako malarz, często na niemieckim kontrakcie, co dawało mu dostęp do budynków niemieckiej administracji. Miał fantastyczny dar aktorski. Gdy potrzebował, potrafił udawać atak drgawek. Choć brzmi to oryginalnie, a w niektórych sytuacjach musiało wyglądać zabawnie, w praktyce przynosiło zdumiewające efekty. Gdy tylko widział niemieckiego żołnierza, który mógł mu zagrozić w czasie wykonywania zadania, zaczynał swój pokaz, co powodowało odejście zażenowanego i zniesmaczonego Niemca. Nikt nie próbował pomóc dławiącemu się Francuzowi.
Zastosowanie nietypowych umiejętności przydało się mu szczególnie w czasie operacji wykradzenia planów Wału Atlantyckiego. Po zajęciu Francji Niemcy przystąpili do rozbudowy umocnień na wybrzeżu, zabezpieczając się w ten sposób przed ewentualną inwazją z kierunku Wysp Brytyjskich. Dla aliantów rozkład umocnień miał kluczowe znaczenie przy planowaniu ewentualnego desantu na brzegach Normandii lub Pas de Calais.
W 1942 roku alianci przygotowywali się do otwarcia tzw. „drugiego frontu” w Europie. Pierwsza próba rozpoznania nie przyniosła spodziewanych efektów. Rekonesans w rejonie Dieppe zakończył się masakrą lądujących żołnierzy. Alianci nie wiedzieli, czego spodziewać się po niemieckiej obronie i w których miejscach mogliby znaleźć słabsze punkty umocnień. Duchez miał za zadanie wkraść się do jednej z niemieckich centrali wojskowych w charakterze mistrza tapetowania, by tam próbować zdobyć przynajmniej szczątkowe materiały dotyczące Wału Atlantyckiego. Po wygranym konkursie dostał fuchę w biurze Organizacji Todta w Caen. Tam, dość przypadkowo, zobaczył dokument napisany po niemiecku i oznaczony napisami „Ściśle tajne”. Schował go za lustrem i nazajutrz wyniósł w pustych rolkach po tapecie. Przy okazji odegrał małe przedstawienie na rzecz Niemców. Nikt nie miał zamiaru interweniować, gdy Rene udawał kolejny z napadów padaczki.
Jak się okazało, Duchez wykradł niekompletny plan Wału Atlantyckiego, który jednak w dość szczegółowy sposób prezentował umocnienia w rejonie Cotentin. Dokumenty przesłano do Wielkiej Brytanii, a tam zajęli się nimi specjaliści w dziedzinie wojskowości, przygotowując operację „Overlord”. Duchez stał się jednym z cichych bohaterów operacji.
Nadal współpracował z francuskim ruchem oporu. Jeszcze przed końcem wojny do jego mieszkania wpadło Gestapo. Duchez akurat wracał do domu i zorientował się w sytuacji na tyle wcześnie, że… wpadł do środka z pretensjami, udając niezadowolonego klienta. Uniknął aresztowania, ale Gestapo zabrało jego żonę, także zaangażowaną w działalność antyniemiecką. Później małżonka szpiega trafiła do obozu w Ravensbrück, gdzie doczekała wyzwolenia przez żołnierzy alianckich. Do końca wojny Rene pozostawał aktywnym działaczem francuskiego podziemia. Zmarł w 1948 roku.
Zdjęcie tytułowe: Feldmarszałek Erwin Rommel podczas wizyty nad Wałem Atlantyckim, dokonujący inspekcji 21. Dywizji Pancernej. 18-30 maja 1944 roku. Wikimedia/Bundesarchiv, CC BY-SA 4.0.