Bitwa pod Montbard

We wrześniu 1939 roku Polacy mogli przekonać się na własnej skórze, jak wygląda nowoczesna wojna. Przestarzałe doktryny i ich założenia legły w gruzach wobec nowoczesnej strategii stosowanej przez niemieckie wojska. Taktyka Blitzkriegu, czyli tzw. „wojny błyskawicznej”, wykorzystywała siłę wojsk pancernych i lotnictwa, stawiając je ponad dywizjami piechoty. Doświadczenia Polaków w tej dziedzinie nakazały im ostrzeżenie sojuszników. Ci jednak, zapatrzeni we własną potęgę, kpiąc niejednokrotnie z wydarzeń sprzed kilku miesięcy, nic sobie z tego nie robili. Nadal uważali, że II wojna światowa będzie konfliktem bliźniaczo podobnym do wojny lat 1914-18. Zła wola sprzymierzeńców była okazywana również w sposobie, w jakim traktowano Polskie Siły Zbrojne. Lekceważono niebezpieczeństwo i Polaków, którzy od 4 stycznia 1940 roku mieli pełnoprawne podstawy do tworzenia wojska na terenie Francji. Tego dnia podpisany został układ wojskowy przewidujący utworzenie jednostek Wojska Polskiego na Zachodzie. Władze polskie napotkały na największe trudności, gdy rozpoczęto formowanie lekkiej dywizji zmechanizowanej, której dowódcą miał zostać gen. Stanisław Maczek. Jednostka ta przewidywana była jako kontynuacja 10. Brygady Kawalerii, walczącej z powodzeniem w kampanii wrześniowej. W 1939 roku była to jedyna polska brygada pancerna, którą można było nazwać w pełni ukończoną. 10 maja 1940 roku Wehrmacht rozpoczął kolejną wielką ofensywę w Europie. Po Polsce, Danii i Norwegii przyszedł czas na kraje Normandzkie (Belgię, Luksemburg, Holandię i oczywiście Francję). Francuzi czuli się bezpiecznie za umocnieniami Linii Maginota. Tym większym zaskoczeniem był dla nich atak niemiecki, który ruszył w kierunku najsłabiej bronionego rejonu Ardenów. Nazajutrz dowództwo francuskie zdecydowało się wysłać cztery dywizje kawalerii, których zadaniem było spowolnienie przeciwnika. Dopiero wtedy, gdy poczuli widmo nadchodzącej klęski, zdecydowali się na sięgnięcie po usługi Polaków. Pod koniec maja rozpoczęto pełne formowanie polskiej jednostki zmotoryzowanej. Zaczęli napływać żołnierze – uciekinierzy z okupowanej Polski. 1 czerwca 10. Brygada Kawalerii Pancernej liczyła 3323 ludzi. Stan liczebny miał się jeszcze zwiększyć w ciągu najbliższych dni. Na początku czerwca dowództwo francuskie zażądało skierowania Polaków na front. Dywizja, która faktycznie jeszcze nie powstała, została włączona do walki i 10 czerwca podporządkowana dowództwu 4. Armii. Zadaniem żołnierzy było osłanianie zachodniego skrzydła Francuzów. Do walki wyruszyło 1709 oficerów i żołnierzy wspomaganych czołgami R-35. Oddział ten pozostawał pod bezpośrednim dowództwem gen. Maczka. Druga część zgrupowania stacjonowała pod Paryżem. Jej dowódcą został płk Dworak, który w odpowiednim momencie zdecydował się na ewakuację wojsk do Wielkiej Brytanii. 13 czerwca żołnierze gen. Maczka stoczyli bitwę z niemieckimi „pancerniakami” w rejonie Montgirroux i Champaubert. W następnych dniach jednostka wykonywała działania odwrotowe, ponosząc poważne straty, jakie zadawało jej lotnictwo wroga. Luftwaffe nie napotkała większego oporu ze strony francuskiego lotnictwa. Niemcy panowali w powietrzu od początku kampanii francuskiej. Podczas drogi na południe Polacy przekroczyli Sekwanę. 16 czerwca otrzymali rozkaz zdobycia miejscowości Montbard, aby tym samym umożliwić przeprawę przez Kanał Burgundzki. Brygada znajdując się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od celu, nie miała już praktycznie paliwa. Dowódca nie miał wyjścia i zrezygnował z wykorzystania kilku pojazdów. Paliwo zlano do innych maszyn. Opróżnione maszyny zniszczono, aby nie dostały się w ręce wroga. Tym samym sprawna pozostała zaledwie jedna kompania, dysponująca 17 czołgami R-35. Około godziny 15.00 wyruszono z rejonu Chaource, a Montbard zostało osiągnięte w godzinach wieczornych. O 22.00 rozpoczęto uderzenie na miasto. Już o 1.00 Niemcy wycofali się na drugi brzeg Kanału Burgundzkiego. Jak spodziewał się gen. Maczek, uderzenie Polaków było kompletnym zaskoczeniem dla Niemców. Przesłuchiwani jeńcy przyznali, iż nie spodziewali się ofensywy wojsk francuskich. Mimo elementu zaskoczenia, Polacy ponieśli spore straty – 17 poległych i 30 rannych żołnierzy. Stracono również trzy czołgi. Po stronie wroga zginęło 60 ludzi, kilkunastu wzięto do niewoli. Polacy zdobyli również uzbrojenie wroga, w tym kilka samochodów i motocykli. Zwycięska bitwa nie umożliwiła jednak zdobycia przepraw. Przerzucony most został wysadzony w powietrze. Gen. Maczek zdecydował się zatem (nie mając nadziei na poprawę warunków walki) opuścić miasto. 17 czerwca Polacy znaleźli się w rejonie Dijon w okrążeniu. Przyspieszyło to decyzję generała, który rozkazał zniszczyć ciężki sprzęt i rozproszyć jednostkę na małe grupki. Miały ona szansę wydrzeć się z niemieckiego pierścienia. 10 BKPanc. kończyła swoją walkę we Francji. Nadchodził teraz czas nowej formacji w składzie 1. Dywizji Pancernej, która w przyszłości powróci na kontynent i walczyć będzie m.in. pod Falaise.

Fotografia tytułowa: czołgiści z 10 Brygady Kawalerii Pancernej na czołgach Renault R-35 we Francji w czerwcu 1940 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.