Ataki japońskich kamikaze z lat 1944-45 wywoływały szok wśród Amerykanów. Dla żołnierzy i marynarzy ze Stanów Zjednoczonych niewyobrażalnym było zachowanie japońskich pilotów, którzy wyruszali na misje samobójcze. Choć poświęcenie w walce nie było obce Amerykanom, to jednak wykonywanie zadań z założenia kończących się śmiercią budziło grozę. Piloci amerykańscy, nawet wtedy gdy wyruszali na bardzo trudne misje, wierzyli, że uda im się powrócić – albo przynajmniej niektórym spośród nich. Najlepszym tego przykładem może być śmiały rajd Doolitle’a na Tokio z 18 kwietnia 1942 roku. Nawet wówczas Amerykanie zadbali o to, by ich piloci mogli bezpiecznie powrócić do domów.
Przerażenie wywoływane atakami kamikaze – których samobójczy charakter był zupełnie obcy Amerykanom – potęgowała jeszcze ich skuteczność. Choć kamikaze ponosili duże straty i nie odnieśli decydującego sukcesu, to ich działanie było podobne do współczesnych pocisków manewrujących – szanse, że trafią w cel, były bardzo duże. Zwłaszcza, gdy uwzględni się standardy lat 1944-45, kiedy dopiero eksperymentowano z bronią kierowaną.
Dlatego też dowództwo amerykańskie uznało, że temat kamikaze należy obłożyć tajemnicą wojskową. Wiadomość o atakach kamikaze – przekazana opinii publicznej i zapewne rozgłoszona wszem i wobec przez prasę – negatywnie wpływałaby na morale Amerykanów. Byłoby to niekorzystne także ze względów strategicznych – gdyby do Tokio dotarły informacje o skuteczności kamikaze, to japońskie dowództwo mogłoby jeszcze bardziej intensyfikować ataki samobójcze. Wiadomość o atakach kamikaze ujawniono zatem dopiero 12 kwietnia 1945 roku, kilkanaście tygodni przed końcem wojny na Pacyfiku. Co ciekawe, zainteresowanie opinii publicznej i mediów tą sensacją okazało się raczej niewielkie. Powód tego był prosty – 12 kwietnia zmarł prezydent Franklin Delano Roosevelt i to informacje o nim trafiły na pierwsze strony gazet.
Objęcie tajemnicą wojskową ataków kamikaze opisał w książce „Wyzwolenie Filipin” Samuel Eliot Morison, wybitny badacz historii US Navy. Warto – w ramach podsumowania – przytoczyć jego opis:
„Admirał Nimitz, admirał Halsey i tysiące innych marynarzy byli wciąż nękani [pod koniec 1944 roku] przez Korpus Kamikaze. Jego piloci nie powracali już do bazy, ale co czwarty z nich powodował uszkodzenia okrętów, a co trzydziesty trzeci zatapiał okręt. Do rozwiązania tego problemu powołani zostali eksperci i opuszczono kurtynę milczenia. Żołnierzom powracającym do Australii i Ameryki Północnej nie było wolno mówić o kamikaze, a poczta była szczegółowo badana aby wróg nie dowiedział się, jakie szkody wyrządza. Takie postępowanie okazało się efektywne. Pentagon przerwał milczenie dopiero w kwietniu 1945, w trakcie kampanii na Okinawie, gdy było już niemożliwe utrzymać w tajemnicy historię kamikaze. Została ona ujawniona 12 kwietnia, ale nie zwrócono na nią dużej uwagi, gdyż tego samego dnia aliantami wstrząsnęła wieść o śmierci prezydenta Roosevelta.”
Fotografia: kamikaze por. Yoshinori Yamaguchi w samolocie Yokosuka D4Y3 (Type 33) „Judy” podczas samobójczego uderzenia na lotniskowiec USS Essex (CV-9) 25 listopada 1944 roku. Wikimedia, domena publiczna.
Marek Korczyk