„Skarby nazistów” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Kenneth D. Alford, Theodore P. Savas

Wydawnictwo – RM

Liczba stron – 324

Seria wydawnicza – Sekrety Historii

Tematyka – historia rabunku kosztowności i dzieł sztuki przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Walczący na licznych frontach II wojny światowej Niemcy dali się poznać nie tylko jako bezlitośni okupanci, ale i bezwzględni grabieżcy, którzy za nic mieli narodowe świętości, ogołacając kolejne muzea, galerie, pałace. Polska kultura ucierpiała w tym czasie szczególnie mocno, głównie ze względu na długość i brutalność okupacji. Nic zatem dziwnego, że dzisiaj wciąż prowadzone są poszukiwania ukradzionych dzieł sztuki, a polskie organy kierują uczestniczą często w skomplikowanych międzynarodowych dochodzeniach. Mimo kampanii informacyjnej temat ten wciąż jest mało znany. Dopiero medialne doniesienia o „złotym pociągu” przyczyniły się do zwiększenia zainteresowania kwestiami łupów, które naziści mieli ukrywać w Europie pod koniec II wojny światowej, w tym polskich skarbów, głównie dzieł sztuki. Świadomość współczesnego odbiorcy można kształtować na różne sposoby. Kenneth Alford i Theodore Savas postanowili wykorzystać sprzyjającą koniunkturę, by rzucić nieco więcej światła na kwestię „skarbów nazistów”, zwracając uwagę na fakt, iż poszukiwania łupów III Rzeszy wciąż trwają i pewnie jeszcze długo nie znajdą szczęśliwego finału.

Książka „Skarby nazistów” ukazała się na polskim rynku za sprawą Wydawnictwa RM, które rozszerza tym samym serię „Sekrety Historii”. Publikacja świetnie wpisuje się w założenia cyklu, a autorzy wykorzystują potencjał drzemiący w sensacyjnych doniesieniach o tonach złota, dewiz, dzieł sztuki pakowanych do wagonów kolejowych, ciężarówek i prywatnych samochodów i wywożonych w nieznane. Kto wie, pewnie znaczna część z nich leży gdzieś zapomniana przez ludzi i skutecznie zabezpieczona przed wzrokiem niepożądanych. Historycy mają natomiast do odegrania ważną rolę przewodników i odkrywców.

Alford i Savas zapewne długo zastanawiali się, jaką formę nadać spisywanym historiom. Z jednej strony, brakuje klasycznej, dobrze udokumentowanej pozycji poświęconej skarbom nazistów. Z drugiej, tego typu historie to aż nader łakomy kąsek dla łowców sensacji, którzy węszą w nich przede wszystkim świetny biznes. Ostatecznie historycy zdecydowali się na wybranie trzeciej drogi, czegoś pomiędzy. Z jednej strony opierają się na licznych źródłach i relacjach, starając się w miarę kompetentnie dokumentować opowiadane przez siebie historie. Z drugiej, poruszają się w świecie anegdot i domysłów, mocno spłycając skomplikowany i złożony przecież temat. Efekty są co najwyżej średnie. Książkę czyta się bardzo dobrze, głównie ze względu na popularnonaukowy charakter i umiejętne sterowanie napięciem. Narracja stoi na wysokim poziomie, jest dynamiczna i nie dłuży się, co w pewnej mierze jest pochodną obranej konwencji. Niestety, Alford i Savas przelatują przez kolejne wątki, nie zatrzymując się na dłużej na kwestiach kluczowych. Brakuje im wyraźnie dokładności, skrupulatności. Momentami można odnieść wrażenie, iż uznali, że samo hasło „skarby nazistów” będzie wystarczającym bodźcem trzymającym czytelników przy lekturze. Sensacyjność powinna być poparta rzetelnością, a tej wyraźnie brakuje.

Co więcej, w niektórych miejscach książka wyraźnie zbacza w kierunku biografii znanych nazistów. W efekcie braki informacyjne maskowane są przez omawianie kwestii mniej znaczących, marginalnych z punktu widzenia całej historii. Niestety, to jeden z najczęściej popełnianych przez historyków błędów, których wnikliwy obserwator rynku książkowego wybaczyć nie może. Widać ewidentny brak pomysłu na realizację ambitnych założeń. Co gorsza, podtytuł książki nijak ma się do treści. Poszukiwań łupów III Rzeszy jest tu jak na lekarstwo, wobec czego o zaangażowaniu aliantów, w tym Polaków, dowiemy się niewiele.

„Skarby nazistów” to pozycja ciekawa i przyciągająca uwagę bardzo interesującym wątkiem przewodnim. Grabież prowadzona na tak ogromna skalę jest tematem fascynującym i zasługuje na solidne opracowanie naukowe. Kenneth Alford i Theodore Savas nie sprostali zadaniu, gubiąc się w nadmiarze wątków i informacji oraz spłycając to, co udało się im ustalić. Książka stoi na średnim poziomie i nie ratuje jej nawet niezła narracja oraz spora ilość przemyconych ciekawostek i anegdot. Maskowanie braków oklepanymi wątkami biograficznymi pokazuje, że tylko solidny research oraz wszechstronność i dokładność mogą stać się podstawą wartościowej publikacji.

Ocena: