„Podwodni tropiciele” – recenzja książki

Rok wydania – 2016

Autor – Mariusz Borowiak

Wydawnictwo – Almapress

Liczba stron – 268

Seria wydawnicza – Nieznane oblicza historii

Tematyka – kulisy służby ORP „Kujawiak” oraz wyprawy na wrak niszczyciela.

Współpraca Wydawnictwa Almapress i Mariusza Borowiaka stała się w ostatnich latach synonimem świetnej historycznej lektury. Polski historyk dał się poznać jako niezwykle płodny pisarz, który każdą kolejną publikację traktuje jako historyczną misję, powrót do przeszłości, o której nie można zapomnieć. Jego ostatnie przedsięwzięcie stanowi jakby podsumowanie dotychczasowego dorobku, spinając symboliczną klamrą przeszłość z teraźniejszością. „Podwodni tropiciele” to swoista marynistyczna krucjata. Po siedemdziesięciu latach niszczyciel ORP „Kujawiak” został przypomniany szerszemu gronu czytelników. W czerwcu 2015 roku członkowie Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe dokonali udanego zejścia do wraku okrętu zatopionego w czerwcu 1942 roku w pobliżu Malty. Ta niezwykła operacja stała się przyczynkiem do próby przedstawienia służby „Kujawiaka”. Towarzyszący nurkom Mariusz Borowiak był bodaj najlepszym wyborem na kronikarza polskiego niszczyciela. „Podwodni tropiciele” stanowią udane połączenie tradycyjnego opracowania dedykowanego historii okrętu oraz zapisu misji międzynarodowej wyprawy nurków. Co więcej, uzupełnieniem książki są liczne fotografie oraz film dokumentujący odkrywanie wraku. Tego na polskim rynku wydawniczym jeszcze nie było, co samo w sobie stanowić może nie lada gratkę dla miłośników marynarki wojennej.

Kolejna książka Mariusza Borowiaka (kto by je dzisiaj wszystkie zliczył!) to dość nieszablonowe opracowanie podzielone na dwie odcinające się od siebie części. Pierwsza z nich jest w całości poświęcona „Kujawiakowi”. Autor prezentuje wejście okrętu do służby i jej przebieg, posilając się licznymi anegdotami z życia załogi. Barwne opisy przetykane są danymi statycznymi umożliwiającymi czytelnikom dokładne odwzorowanie wędrówki „Kujawiaka” przez wojenne fronty. Nie należy zapominać, że pod polską banderą służyły dwa okręty o tej samej nazwie, co Borowiak oczywiście uwzględnia w swojej analizie. Możliwe, że całości opisu towarzyszy nieco przykrótki epilog poświęcony losom załogi niszczyciela. Nie ma jednak co narzekać, historia okrętu została opowiedziana wystarczająco dokładnie i kompetentnie. Na kartach „Podwodnych tropicieli” znajdziemy pełną historię niszczyciela, wraz z solidnym opracowaniem dotyczącym przyczyn jego zatonięcia. Biorąc jednak pod uwagę dość tajemnicze kulisy ostatniej operacji z udziałem „Kujawiaka”, wielu elementów można się jedynie domyślać. Borowiak starał się przedstawić możliwe wersje wydarzeń, uwzględniając dziesiątki badań i relacji. Minus za brak standardowych przypisów, które zawsze rozjaśniają sytuację.

Druga część, zdecydowanie bardziej współczesna, została poświęcona działalności Piotra Wytykowskiego i jego kompanów ze Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe. Borowiak stara się zabrać nas za kulisy wyprawy. Łatwo zauważyć, że także jemu udzielały się szczególnie silne emocje towarzyszące tak niezwykłej ekspedycji. Ów „powrót do przeszłości” był niewątpliwie znakomitą przygodą, ale też ciężka pracą wymagającą kooperacji wielu ludzi, szczególnie mocno narażoną na możliwość niepowodzenia. Mimo wielu niesprzyjających czynników, udało się! W czerwcu 2015 roku grupa nurków dokonała udanego zejścia na pokład niszczyciela. Na „Kujawiaku”, co należy uznać za piękny symboliczny gest, ponownie pojawiła się polska bandera. 70 lat okręt przeleżał na dnie Morza Śródziemnego, czekając cierpliwie na kolejny zaciąg załogi. Dość nietypowej, ale jednak. Wszystko to z pasją dokumentuje Borowiak. Jak na dobrego kronikarza przystało, przygląda się nie tylko wydarzeniom, ale – a może przede wszystkim – ludziom ,którzy weszli w skład wyprawy. Nie jest to może standardowe opracowanie historyczne, ale wciąż niesie ze sobą dużą dawkę emocji, a nierzadko wzruszeń.

Historia „Kujawiaka” jest nie mniej wciągająca od historii wyprawy na wrak niszczyciela. Paradoksalnie Borowiak nie miał łatwego zadania. Musiał bowiem połączyć dwie odrębne historie, a jednocześnie wykorzystać potencjał drzemiący w opowieści o losach niszczyciela. Po raz kolejny umiejętnie wcielił się w rolę kronikarza. Mimo iż książka nie jest tak dokładna jak niektóre z poprzednich opracowań polskiego historyka, stanowi niezwykle cenny dokument, obok którego żaden miłośnik marynistyki nie przejdzie obojętnie. Duże zainteresowanie środowiska nie jest dziełem przypadku. Czytelnicy szybko przekonają się, że w tego typu ekspedycje warto inwestować. Jeśli po lekturze mieliby jakiekolwiek wątpliwości, muszą koniecznie zobaczyć film z wraku. Z wielkim uznaniem przyglądam się dokonaniom wszystkich członków wyprawy – to pierwsze tak poważne przedsięwzięcie obliczone na odkrywanie tajemnic Polskiej Marynarki Wojennej z czasów II wojny światowej. Pierwsze i, z czym wiążę ogromne nadzieje, nie ostatnie. Borowiak i spółka rozbudzili nasze apetyty na kolejne spektakularne odkrycia. Znając ich pasję i zaangażowanie, to jedynie kwestia czasu.

Ocena: