„Chłopiec w pasiastej piżamie” – recenzja książki

Rok wydania – 2013

Autor – John Boyne

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 200

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – książkowa pierwowzór kinowej wersji „Chłopca w pasiastej piżamie”.

Miłośnicy historii, szczególnie tej w wydaniu filmowym, z pewnością mieli okazję obejrzeć dzieło Marka Hermana zatytułowane „Chłopiec w pasiastej piżamie”. Popularny obraz przeszedł początkowo jakby bez echa, nie zdobywając żadnej z cenionych nagród kinematograficznych. Dopiero z czasem wszedł do klasyki kina, stając się jednym z „must see” dla wszystkich amatorów historii II wojny światowej. Film jest adaptacją książki Johna Boyne’a, która ukazała się na rynku w 2006 roku. Adaptacją na tyle udaną, że, jak może się wydawać, bez trudu przyćmiła ona książkowy pierwowzór.

Publikacja Boyne’a została przeniesiona na polski rynek za sprawą Wydawnictwa Replika. Dwieście stron powieści historycznej nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wystarczy zatem ograniczyć się do stwierdzenia, iż tłumaczenie działało na wysokim poziomie i pod względem redakcyjnym nie ma się do czego przyczepić.

Na początek kilka uwag dotyczących porównania filmu i książki. Jako recenzent nie powinienem się może ujawniać z sympatiami, ale preferuję film. Wyraża więcej, pozwala wizualizować ogrom cierpienia ludności żydowskiej, życie w obozie koncentracyjnym. Jakby silniej przemawia do wyobraźni. Pod względem fabularnym historia opowiedziana przez Boyne’a i Hermana nie różnie się zbytnio. Książkę czyta się dość ciężko. Jest napisania naiwnym, aż nazbyt prostym językiem, co miało dać efekt opowieści z perspektywy dziecka. Bruno nie jest pierwszoosobowym narratorem, ale i tak mamy wrażenie, że to on opowiada całą historię. Historię przyjaźni, cierpienia, niezrozumienia. Opowieść o dziecięcej wyobraźni i historię, która na pierwszy rzut oka nie miała prawa się wydarzyć. Bo przecież gdzieś znajduje się granica dla okrucieństwa ludzkiej natury. Dwa światy, tak bardzo różniące się od siebie.

Książka dla wielu osób niesie ze sobą bagaż niezwykłych, często zróżnicowanych emocji. Jest natomiast kilka zastrzeżeń. Pierwsza, postać głównego bohatera – naiwnego dzieciaka, który mimo stwarzanych pozorów inteligencji zdaje się nie widzieć rzeczy oczywistych. Co więcej, nie ma w nim ani uprzedzeń rasowych, ani nawet świadomości niemiecko-żydowskiego konfliktu ideologicznego. Wszystko to dziwne i nienaturalne. Odrealniony świat w niczym nie przypomina tego, który znamy z lekcji historii. I, jako czytelnik, jestem w kropce, bo ani mi się to nie podobało, ani nie byłem w stanie wejść w świat wykreowany przez autora. Boyne po prostu zabił we mnie emocje i czytelniczą duszę.

Często mam problem ze skomponowaniem rozsądnego zakończenia. Staram się unikać jednoznacznych ocen, rozważyć wszystkie „za” i „przeciw”. Tym razem uczciwie nie wiem, jak dobrać proporcje i co począć z oceną. Zostawię ją innym czytelnikom, bo może to ze mną jest coś nie tak i nie potrafiłem odnaleźć się w świecie lektury. A może to ja mam rację i widzę w „Chłopcu w pasiastej piżamie” przeciętną opowieść, której nie chce się czytać.

Ocena: