O szarży ułanów na niemieckie czołgi

Kopanie okopów w Warszawie w pierwszych dniach września 1939 roku (Wikipedia, domena publiczna).

Polacy szarżujący na czołgi? Brzmi to z pewnością dumnie, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę historię naszych starć z wrogimi pancerniakami. Już choćby pod Falaise nasi bili wroga i skutecznie eliminowali z walki jego maszyny. Jak się jednak okazuje, niemieckie czołgi stały się ponoć źródłem zainteresowania polskich jednostek… kawaleryjskich.

Obiegowa opinia o Polakach na koniach szarżujących na niemieckie czołgi na trwałe zapisała się w historiografii, chociaż prawdy w niej niewiele, a całe zdarzenie rozdmuchane przez hitlerowską propagandę wsadzić możemy między bajki. Podczas kampanii wrześniowej dość szybko zarysowała się poważna dysproporcja sił i środków obu stron konfliktu. Polacy ustępowali Niemcom pod względem wyposażenia, ale waleczność i determinacja polskiego żołnierza wypełniały luki sprzętowe. Dowódcy, mimo czasem strategicznych deficytów, nie byli głupcami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wysłałby swoich żołnierzy, aby z lancą w ręku skutecznie walczyli z niemieckimi jednostkami pancernymi. Jak się jednak okazuje, kłamstwo wielokrotnie powtarzane ma tendencję do stawania się prawdą, a opinia o Polakach jako ułanach oderwanych od rzeczywistości jest po prostu krzywdząca. Skąd wziął się zatem mit?

Już pierwszego dnia zmagań wojennych Polacy musieli przełknąć gorycz porażki. W wielu wypadkach nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć na agresję niemiecką. Tak było chociażby pod Krojantami, gdzie siły 18. pułku ułanów pomorskich pod dowództwem płk Kazimierza Mastalerza zaatakowały wroga, zadając mu spore straty. Nieoczekiwanie na polu walki pojawiły się niemieckie czołgi, które natychmiast zmieniły oblicze walki i odwróciły losy bitwy. Polacy ponieśli ogromne straty, a w miejscu, gdzie walczyły czołgi zaroiło się od ciał ułanów i ich koni. Należy jednak zwrócić uwagę, iż spotkanie z dobrze uzbrojonym przeciwnikiem było dziełem przypadku. 18. pułk, w czasie wykonywania odwrotu w kierunku Brdy, natrafił na odpoczywający i nieprzygotowany do walki oddział wroga. Uderzenie było zasadne ze taktycznego punktu widzenia. Niestety, Polacy nie dostrzegli, iż w najbliższej odległości rozlokowane są znacznie większe siły niemieckie dysponujące bronią pancerną i karabinami maszynowymi. Wynik starcia mógł być zatem tylko jeden. Zginęło lub zostało rannych kilkudziesięciu ułanów, w tym dowódca pułku. Pozostali dołączyli do zgrupowania „Chojnice”, którego odwrót osłaniali (Grupa Operacyjna „Czersk”). Akcja w jakimś stopniu opóźniła marsz niemieckich jednostek w kierunku Brdy, co pozwoliło Polakom przekroczyć rzekę i uratować przynajmniej część żołnierzy. W tym wypadku mówić można zatem o umiarkowanym sukcesie działań 18. pułku.

Całą sprawę podchwycili korespondenci wojenni, którym Niemcy pokazali pobojowisko. Zresztą Niemcy celowo rozdmuchiwali sytuację, wskazując na miejsce rzekomej szarży ułańskiej, której celem były czołgi. Goebbelsowska propaganda starała się ukazać polską armię w złym świetle – z jednej strony chodziło o ośmieszenie polskiego potencjału bojowego i wykazanie zacofania względem nowoczesnych niemieckich sił pancernych, z drugiej o stworzenie wrażenia, iż Polacy nie mieli pojęcia o prowadzeniu wojny.

Plotka szybko się rozniosła i mimo wieloletnich prób jej dementowania została utrwalona na Zachodzie. Co więcej, wykorzystywała ją także propaganda komunistyczna, której z kolei na rękę było dyskredytowanie przedwojennej II RP i jej dorobku. Jakby tego było mało, w nakręconym w 1959 roku filmie „Lotna” w reżyserii Andrzeja Wajdy także znalazły się obrazki utrwalające mit. To z kolei wpływało na opinię publiczną, przez lata kształtując błędne przeświadczenie.

Efektem błędnych informacji – tych celowych kwalifikowanych jako oszczerstwa i tych niecelowych wynikających z niewiedzy – był niechlubny mit (choć można by i spojrzeć na niego z perspektywy ogromnej odwagi i determinacji polskich obrońców walczących we wrześniu 1939 roku). Historycy w ciągu wielu lat badań udowadniali, że ani pod Krojantami, ani w żadnym innym miejscu w trakcie Wojny Obronnej 1939 roku nie doszło do szarży polskich ułanów na niemieckie czołgi, choć sami ułani kilkunastokrotnie brali udział w szarżach na pozycje przeciwnika.

Zdjęcie tytułowe: Kopanie okopów w Warszawie w pierwszych dniach września 1939 roku (Wikipedia, domena publiczna).