Wśród wielu mitów dotyczących życia prywatnego Adolfa Hitlera ten o jego rzekomym wegetarianizmie jest jednym z najbardziej popularnych. Trudno dzisiaj rozstrzygnąć, ile w doniesieniach dotyczących nawyków żywieniowych przywódcy III Rzeszy jest prawdy, zwłaszcza że on sam był w swoich przekonaniach mocno niekonsekwentny.
Pod koniec lat trzydziestych Hitler na pewno spożywał jeszcze mięso. Nie wiadomo natomiast, czy w czasie II wojny światowej faktycznie przeszedł na całkowicie inną dietę – tutaj relacje nie są jednoznaczne i nawet poważni biografowie przywódcy III Rzeszy mają problem z rozstrzygnięciem problemu. W powszechnej opinii, podsycanej zresztą przez nazistowską propagandę, Hitler był wielkim miłośnikiem zwierząt. To mogłoby prowadzić do wniosku, iż ze względów ideologicznych zdecydował się nie jeść mięsa. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana.
Hitler na pewno dbał o swoją dietę. Wynikało to nie tylko z obsesyjnej dbałości o zdrowie (otaczał się wianuszkiem lekarzy i szarlatanów, którzy doradzali mu w kwestiach zdrowotnych), ale i obawy o powtórzenie losów niektórych członków rodziny, zmarłych przedwcześnie z powodu problemów z układem trawiennym. Führer nie wyznawał zatem jakiegoś szczególnego systemu filozoficznego, a na pewno się z tym nie afiszował. Gdyby tak było, mielibyśmy jasne potwierdzenie w faktach biograficznych. Ideologicznie jego ewentualny wegetarianizm mógł być co najwyżej konsekwencją zapatrzenia w poglądy ulubionych ideologów, w tym kompozytora Richarda Wagnera, który postulował rezygnację z jedzenia mięsa. Istnieją przesłanki – znajdujące potwierdzenie w wypowiedziach Hitlera – iż w ostatniej fazie wojny faktycznie zrezygnował z jedzenia mięsa. Pamiętajmy jednak, iż był wówczas wrakiem człowieka – uzależniony od leków, przewlekle chory, wycieńczony – i wiele jego decyzji było podyktowanych impulsami, a nie działaniem sprawnego umysłu.
Wśród plotek rozpowszechnianych na temat życia dyktatora jest i taka, iż planował on zakazanie zabijania zwierząt i spożywania mięsa na terenach podbitych przez Niemcy. To miałoby jakieś uzasadnienie polityczne i gospodarcze, pozwalając Niemcom rabować zwierzęta na okupowanych terytoriach, dodatkowo upokorzyć miejscową ludność i odebrać jej znaczące źródło pożywienia. Gryzłoby się natomiast z teorią, iż Hitler uważał niejedzenie mięsa za zdrowe. Gdyby tak było, dlaczego miałby nagle dbać o podbite narody, zmieniając im jadłospis, skoro konsekwentnie starał się je zniszczyć?
Niewykluczone, iż w głębi ducha Hitler był przeciwnikiem zabijania zwierząt, choć taka teza wydaje się mocno naciągana zważywszy na jego chroniczny brak moralności i skrupułów. Mógł natomiast dokonywać moralnego rozróżnienia między człowiekiem a zwierzęciem, zwłaszcza jeśli ludzi dzielił na kategorie, a niektórym narodom wprost odbierał przymiotu człowieczeństwa.
Wegetariańska legenda jest zawsze okraszeniem zbiorów ciekawostek poświęconych Führerowi. Dziwić może jedynie fakt, iż czasem jest wykorzystywana do prezentacji Adolfa Hitlera w lepszym świetle. Naprawdę? Zbrodniarz i ludobójca rozgrzeszany (choćby częściowo) ze względu na rzekome niejedzenie zwierząt? Brzmi to co najmniej groteskowo.