Żołnierze KOP kontra Armia Czerwona

Podczas sowieckiej agresji na Polskę z 17 września 1939 roku niektóre placówki Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) starły się z oddziałami Armii Czerwonej. Choć taki opór nie mógł powstrzymać przeważających sił przeciwnika, to jednak potrafił spowalniać jego marsz i zadawać straty jego szeregom. Te ostatnie potrafiły być zresztą dość duże, ponieważ Sowieci nacierali w klasyczny dla siebie sposób – czyli rzucając do walki liczne masy piechoty, nie zważając na dziesiątkujący je ogień z broni maszynowej.

Sytuacja tego typu miała miejsce m.in. w przygranicznym powiecie Sarny. Wkraczający do Polski żołnierze radzieccy trafili wówczas pod silny ogień lokalnego oddziału KOP. Dokładnie zapamiętał to jeden z mieszkańców, mający wówczas 14-lat Władysław Jaciński:

„17 września 1939 r. około godz. 7.00 Armia sowiecka ruszyła w kierunku granicy ogromną masą. Dowódca naszej strażnicy najprawdopodobniej przewidział ten atak, gdyż umieścił dwa ręczne karabiny maszynowe około 200 m od granicy na brogu […] z czterema żołnierzami z czynnej służby […]. Z brogu i od pozostałych żołnierzy posypał się siarczysty ogień w kierunku nawały, która ruszyła przesmykiem między jednym lasem a drugim, w dół do biegnącej rzeczki. Nawała zaczęła się przerzedzać, natarcie po krótkotrwałym ogniu załamało się.

Żołnierz Szwadronu Kawalerii KOP „Stołpce” podczas patrolu na pograniczu z ZSRR w 1934 roku (Wikimedia/Willem van de Poll, CC0).

Po kilkunastu minutach z krzykiem ‘hurra!’ ruszyło ponownie natarcie. Na skutek silnego i ciągłego obstrzału ze strony polskiej, natarcie ponownie załamało się. Upłynęło znowu kilkanaście minut, gdy nawała bolszewicka ruszyła do […] natarcia. Ogień z obydwu stron był bardzo silny, jednak na skutek wielkiej przewagi liczebnej, bolszewicy pomimo wielkich strat szli do przodu. Dowódca strażnicy zmuszony był do wycofania się z własnym oddziałem, zabierając karabiny maszynowe i centralkę telefoniczną. Nikt [z polskiej strony] nie dostał się do niewoli, jak również nikt nie został zabity ani ranny. Walka do momentu zajęcia naszej miejscowości przez bolszewików trwała ponad godzinę. Dowódca strażnicy ze względu na dobrą znajomość terenu wycofał się, dołączając do 18 batalionu KOP w Rokitnie. […]

Po zajęciu naszej miejscowości ludność rdzennie sowiecka opowiadała, że po zakończeniu walki bolszewicy od godz. 7.00 do godz. 12.00 wozili zabitych i rannych do najbliższego miasteczka Olewsk, leżącego po stronie sowieckiej. Miałem wówczas 14 lat, ale dzień ten zapamiętałem na całe życie.”

Bibliografia: R. Szawłowski, „Wojna polsko-sowiecka 1939 t. 2”.

Fotografia tytułowa: żołnierz batalionu KOP „Stołpce” na pasie granicznym z ZSRR w 1934 roku. Wikimedia/Willem van de Poll, CC0.

Marek Korczyk