„Monte Cassino” – Matthew Parker – recenzja książki

Tytuł – Monte Cassino

Rok wydania – 2024 (wyd. 3)

Autor – Matthew Parker

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 480

Tematyka – bitwa o Monte Cassino opowiedziana głównie z perspektywy aliantów, ale uwzględniająca szerokie tło historyczne.

Ocena – 8,0/10

Z pewnym rozrzewnieniem wróciłem do lektury książki „Monte Cassino” Matthew Parkera. Jej pierwsze wydanie, także nakładem Rebis, miałem bowiem okazję recenzować w 2005 roku, a więc blisko dwadzieścia lat temu. W tym czasie moja perspektywa znacząco się zmieniła i dzisiaj jestem w stanie wyłapać nieco więcej detali, wskazać niedoskonałości, ale i uwypuklić mocne strony publikacji, o których nie pomyślałbym jako nastolatek piszący swoje pierwsze recenzje. Mam nadzieję, że pewien sentyment do właśnie tej lektury nie rzutował na mój obiektywizm. Odnoszę bowiem wrażenie, że książka Parkera zestarzała się bardzo dobrze – wciąż wzbudza emocje i zawiera unikatowe w Polsce spojrzenie na bitwę.

Bitwa o Monte Cassino stała się jednym z najważniejszych epizodów w historii polskiej wojskowości podczas II wojny światowej. Gen. Władysław Anders i jego żołnierze trafili do elitarnego grona, a ich marsz ku klasztorowi benedyktynów i wtargnięcie na szczyt wzgórza stanowiącego kluczowy punkt niemieckiej obrony były przez lata mitologizowane. I mieliśmy ku temu sporo powodów. Polacy faktycznie wykonali kluczowy krok umożliwiający przełamanie Linii Gustawa, choć – i nie ma w tym niczego złeg0 – przez lata dokładaliśmy sobie sporo patosu, być może nieco przeceniając wpływ polskiego wojska na ostateczny wynik bitwy.

Choć dzisiaj spojrzenie na wkład Polaków w szereg starć o Monte Cassino należałoby nieco zweryfikować, nadal wielbimy bohaterów kampanii włoskiej. Ich zasługi są niepodważalne, przy czym warto pamiętać, że Polacy byli częścią wielkiej machiny prowadzącej natarcie pod Monte Cassino w 1944 roku.

Matthew Parker, brytyjski historyk, który w swoim dorobku miał m.in. nieźle przyjęte „Battle of the Britain”, opisał wydarzenia pod Monte Cassino z dziennikarską swadą. Fakty, wypowiedzi weteranów i dramatyczne opisy zmagań (nie tylko na froncie czysto militarnym, ale i politycznym) dają tej pozycji mocną pozycję w stosunkowo bogatej historiografii poświęconej Monte Cassino. Tyle że u Parkera jest znacznie szerzej.

Brytyjczyk zaczyna swą opowieść w 1943 roku, kiedy to alianci dopiero podejmowali decyzje dotyczące lądowania na Sycylii. Jak się okazało, desant przebiegł po ich myśli, a operacja „Husky” zakończyła się powodzeniem, które umożliwiło prowadzenie dalszej ofensywy. W konsekwencji wojska alianckie przeprowadziły kolejne lądowania, tym razem na wybrzeżu Półwyspu Apenińskiego. Niemcy, mimo zaskoczenia i kapitulacji części włoskich sił, szybko pozbierali się po serii przegranych, przechodząc do dobrze zorganizowanej obrony opartej na szeregu linii silnych umocnień. Alianci kontynuowali marsz na północ, pokonując kolejne zapory terenowe – te naturalne ze względu na ukształtowanie terenu i te stworzone przez Niemców (ten dualizm to ważny aspekt u Parkera). Monte Cassino było niejako punktem kulminacyjnym, wzgórzem stanowiącym kluczowy punkt Linii Gustawa i otwierającym drogę do Rzymu. Na szczycie znajdował się malowniczy klasztor benedyktyński, który ostatecznie stał się symbolem walk o Monte Cassino.

„Monte Cassino” to mieszanka dwóch stylów przeplatających się w barwnej, ale i kompetentnej narracji. Parker czerpie obficie z powieści historycznych, przy czym nie chodzi o beletryzowanie wypowiedzi, a o bardzo dobry styl pisarski. Nie brakuje tu dialogów, wypowiedzi weteranów i suchych faktów z historii bitwy. Tym samym oglądamy ją oczami walczących żołnierzy oraz historyka, który dzieli się z nami nie tylko wiedzą, ale i wnioskami. A te są kluczowe dla zrozumienia fenomenu bitwy, jej znaczenia dla całej kampanii, ale i złożoności wielomiesięcznych zmagań, których absolutnie nie można sprowadzać do końcowego ataku przeprowadzonego w brawurowy sposób m.in. przez Polaków. Ta perspektywa jest moim zdaniem kluczowa. Bitwa o Monte Cassino to w istocie co najmniej cztery bitwy odznaczające się własną specyfiką, co Parker świetnie dokumentuje. Zwróćmy uwagę, że schodzi on momentami wyjątkowo nisko w armijnej hierarchii, przyglądając się pojedynczym akcjom wybranych jednostek. Umiejętnie spaja to z szerokim obrazem, w którym nie brakuje także odniesień do polityki. Dowiemy się choćby, jakie znaczenie polityczne i militarne miała decyzja gen. Andersa o przyjęciu oferty przeprowadzenia kluczowego natarcia.

Oczywiście, taka forma narracji – schodzenie w dół i posługiwanie się holistycznym obrazem – ma swoje minusy. Nadmierne poszatkowanie narracji może utrudniać systematyzowanie wiedzy, nawet pomimo wysiłków autora i formy wydania. Przejrzyste ilustracje dają bowiem obraz przesuwania frontu i wydarzeń opisywanych na kartach książki i stanowią istotny materiał uzupełniający, z którym absolutnie trzeba się zapoznać.

Książka wciąga, zapewniając rozrywkę na długie godziny. Ukazuje nieco inną perspektywę niż ta, do której moglibyśmy być przyzwyczajeni jako polscy czytelnicy. Nie mniej istotną, bo uwzględniającą zróżnicowanie alianckich żołnierzy pod względem pochodzenia i doświadczeń. Czyta się ją bardzo dobrze częściowo ze względu na język, jakim posługuje się autor, a częściowo ze względu na przystępną formę i nakreślenie szerokiego tła, którego jest niezbędne do zrozumienia specyfiki bitwy i okoliczności, w jakich ją prowadzono. Parker pisze też obiektywnie, nie utożsamia się z żadną z narodowości, oddaje szacunek walczącym, nawet jeśli ci bronili wzgórza w szeregach niemieckich. Całość wieńczy bardzo dobrym epilogiem, który jeszcze podkręca emocjonalny ładunek związany z samą bitwą.

Reasumując, jest to świetna publikacja napisana na bardzo wysokim poziomie, a przy tym łącząca wiele wymiarów historii Monte Cassino. Jako Polacy nie musimy się martwić o podejście do sprawy sił gen. Andersa, gdyż jego żołnierze zostali ukazani obiektywnie i z poszanowaniem naszego narodowego poczucia dumy. Słusznego, Parker nie pozostawia w tym względzie wątpliwości. Grzechem jest zatem nie przeczytać.

Ocena – 8,0/10