Włoski król Wiktor Emanuel III (1869-1947) panował w latach 1900-1946, czyli podczas obu wojen światowych. Niewątpliwie był jednym z tych monarchów, którzy sumiennie spełniali swoje obowiązki, lecz nie odczuwali pociągu do władzy. Wiktor Emanuel III nigdy nie prowadził wystawnego życia dworskiego i preferował spokojny styl życia. Był także światowej sławy kolekcjonerem monet i znawcą z dziedziny numizmatyki. Gdy jednak wymagała tego sytuacja, potrafił wykazać się stanowczością. Najlepszym tego przykładem był rok 1943, kiedy to tracący poparcie przywódca faszystów Benito Mussolini przybył prosić króla o pomoc. Ten jednak odmówił, po czym kazał aresztować duce. Następstwem tego było odsunięcie Mussoliniego od władzy i faktycznie koniec faszystowskiej dyktatury. Król wykazał się trzeźwym osądem sytuacji. Czy jednak nie dwie dekady zbyt późno?
„Niewielki” monarcha
Cechą charakterystyczną Wiktora Emanuela III był jego niski wzrost – mierzył zaledwie 1,53 metra. Choć wówczas nie brakowało niewysokich przywódców – sam Mussolini nie zaliczał się do gigantów – to jednak wzrost Wiktora Emanuela wzbudzał niekoniecznie pożądane zainteresowanie. Był on także wykorzystywany przez różnych ówczesnych karykaturzystów – kiedy trzeba było przedstawić śmiesznego lub groteskowego monarchę, to często ukazywano właśnie Wiktora Emanuela.
Z powodu wzrostu dla włoskiego króla w czasie wyjazdów zagranicznych nierzadko trzeba było przygotowywać specjalne krzesła. Nie wypadało przecież, aby nogi siedzącego monarchy wisiały nad podłogą. W ramach anegdoty można dodać, że z podobnym problemem mierzył się, także niewysoki, etiopski cesarz Hajle Syllasje – co też dokładnie opisał Ryszard Kapuściński w reportażu „Cesarz”. Notabene, Wiktor Emanuel także był cesarzem Etiopii – choć nieuznawanym międzynarodowo. Po podboju Etiopii przez Włochy w latach 1936-1941 korzystał z tego tytułu – podpisywano go wtedy na monetach jako „Wiktor Emanuel III, król i cesarz”.
Włosi docenili rolę Wiktora Emanuela w zakończonej sukcesem wojnie włosko-tureckiej z lat 1911-1912. Dlatego też otrzymał on wówczas nieoficjalny przydomek „Mała Szabla” (wł. Sciaboletta) – wskazujący nie tylko na niski wzrost monarchy, lecz także na jego zasługi wojskowe.
Przymierze z faszystami
23 lutego 1917 roku na froncie włoskim I wojny światowej ranny – w wyniku próbnego wystrzału z moździerza – został żołnierz 1 pułku bersalierów. Żołnierzem tym był Benito Mussolini, pełniący wówczas funkcję nieformalnego korespondenta wojskowego, pisującego regularnie do dziennika „Il Popolo d’Italia”. W związku z obrażeniami trafił do szpitala wojskowego – który właśnie wówczas wizytował król Wiktor Emmanuel III. Doszło wtedy do pierwszej dłuższej rozmowy między przyszłym duce a monarchą. Żaden z nich wówczas nie wiedział, że w przyszłości przez ponad 20-lat będą współdzielić – z wyraźną korzyścią dla Mussoliniego – władzę nad Królestwem Włoskim.
Powszechne we Włoszech niezadowolenie, jakie wybuchło po „kalekim zwycięstwie” w I wojnie światowej, przyczyniło się do faktu, iż Wiktor Emmanuel III opowiedział się po stronie faszystów. Padł wówczas ofiarą decyzji o wyborze przysłowiowego „,mniejszego zła”. Nawiasem mówiąc, nie był w tym jedyny. W wyniku eskalacji niezadowolenia we Włoszech znaczenie zaczęły zdobywać – mówiąc w pewnym uproszczeniu – dwie siły polityczne. Pierwszą z nich stanowili faszyści, a drugą socjaliści współpracujący z komunistami. Włoskie elity zatem – nie mogąc same zaradzić kryzysowi w kraju – stanęły przed dylematem. Sprowadzał się on w skrócie do tego: co się z nami stanie, gdy wygrają socjaliści i komuniści? Odpowiedź nie była zbyt korzystna – zwłaszcza dla króla. Po 1918 roku socjaliści wprost krzyczeli, że należy skończyć z monarchą, a hasło „precz z królem” było wśród nich powszechne. Dla Wiktora Emmanuela wyraźnie lepszą alternatywą byli zatem faszyści – też radykalni, lecz znacznie mniej „antykrólewscy”.
Czy oznaczało to, że Wiktor Emanuel od razu poparł Mussoliniego i jego stronników? Początkowo, był im bardzo przeciwny. Zapewniał nawet swoich dowódców, że nie chce widzieć faszystów w Rzymie. I opinii swojej nie zmienił aż do momentu, gdy w październiku 1922 roku Mussolini rozpoczął swój słynny – choć obrosły przesadną legendą – marsz na Rzym. Wówczas faszyści zapewnili sobie wyjątkowo znaczący atut – popierał ich książę d’Aosta, który uchodził za pretendenta do tronu. Wiktor Emanuel uznał zatem, że jego panowanie jest żywotnie zagrożone.
Miał wobec tego dwie alternatywy – mógł rozkazać wojskowym rozprawić się z faszystami, albo potwierdzić abdykację rządu i przekazać misję powołania nowego gabinetu Mussoliniemu. Początkowo rozważał pierwszą opcję, gdyż w rejonie Rzymu stacjonowały spore siły wojskowe. Sympatyzujący z faszystami oficerowie z otoczenia króla zadbali jednak o to, by pomniejszyć w oczach monarchy siłę posiadanych oddziałów. Z ich zestawienia wynikało – niezgodnie z prawdą – że nie ma szans na pokonanie marszu faszystów. Wiktor Emanuel III wybrał zatem drugie rozwiązanie. Powiedział wówczas do premiera Lugia Facty:
„Facta. Zjawi się tu książę d’Aosta […].Pan mnie rozumie? Książę d’Aosta przybędzie razem z faszystami. […] Chcecie, żebym abdykował? […] Tu trzeba, aby jeden z nas dwóch się poświęcił”. Facta, który wiedział że chodzi o niego, odpowiedział: „Nie przystoi, aby Wasza Królewska Mość powiedział, o kogo chodzi”.
Po tym rządy w kraju przejął Mussolini – z namaszczeniem i za aprobatą króla. Wkrótce całość władzy spoczęła w ręku Mussoliniego, który przyjął tytuł duce – wodza narodu. Wiktor Emanuel pozostał na tronie, głównie jako symbol monarchii, która parędziesiąt lat wcześniej odpowiadała za zjednoczenie Włoch. Nikt z faszystów nie zdecydował się na pozbawienie Wiktora Emanuela III namiastki władzy. I to mimo faktu, że takie rozwiązanie zalecali naziści niemieccy. Joseph Goebbels wprost powiedział, że na włoskim tronie powinien zasiąść Mussolini, gdyż Wiktor Emanuel jest na ten tron „za mały”.
Aresztowanie Mussoliniego
24 lipca 1943 roku Wielka Rada Faszystowska przyjęła uchwałę pozbawiającą władzy Mussoliniego. Było to wyrazem słabnącego poparcia dla duce w całym włoskim społeczeństwie. Włosi byli rozczarowani nie tylko niepowodzeniami wojennymi, lecz także faktem coraz większego uzależnienia od hitlerowskich Niemiec. Dino Grandi – z którego inicjatywy zwołano posiedzenie 24 lipca – wprost ogłosił: „Lud włoski został zdradzony przez Mussoliniego tego dnia, kiedy zaczął on germanizować Włochy. Jest to człowiek, który rzucił nas w objęcia Hitlera. Zmusił nas do wojny, która jest sprzeczna z honorem, interesami i uczuciami narodu włoskiego”.
Odrzucony przez faszystów duce liczył jednak na króla. Dzień później, 25 lipca, udał się na audiencję do monarchy. Wiktor Emanuel w trwającej jedynie 20 minut rozmowie wymusił na nim podanie się do dymisji. Zapewnił go jednak o swojej opiece: „Proszę się nie obawiać o pana bezpieczeństwo osobiste. Wydam rozkaz, aby pana ochraniać”. Gdy jednak Mussolini opuścił dwór monarchy, to okazało się, że owa „opieka” nie ma wiele wspólnego z ochroną. Były dyktator został wówczas od razu aresztowany – na osobiste polecenie króla – przez kapitana karabinierów Paolo Vignieriego. Na tym skończyła się kariera Mussoliniego jako przywódcy całych Włoch. Rządził po tym jeszcze przez niecałe dwa lata w tzw. Republice Salo. Wtedy był już jednak niezaprzeczalną marionetką Hitlera. I miał tego świadomość, skarżąc się że Włosi nazywają go „Benito Quisling” – w nawiązaniu do kolaborującego z Niemcami norweskiego faszysty.
Koniec monarchii
Fakt, że to na rozkaz Wiktora Emanuela III aresztowano duce, nie był w stanie odwrócić upadku znaczenia monarchy. Włosi nie czuli się w latach 1943-1946 tak przywiązani do monarchii, jak niespełna 20 lat wcześniej. Ponadto niezaprzeczalne przymierze, jakie łączyło króla z duce przez 21 lat było oczywiste dla Włochów. Wiktor Emanuel miał tego świadomość – dlatego w 1946 roku abdykował na rzecz swojego syna Humberta II. W założeniu miało to zmienić nastawienie Włochów – co jednak nie powiodło się. Humbert II panował niespełna 5 tygodni, po czym Królestwo Włoskie zmieniło się w Republikę Włoską (wł. Repubblica Italiana).
Polski historyk Jerzy W. Borejsza uznał, że faszyści zgubili króla. Gdy Wiktor Emanuel III zdecydował się na współpracę z Mussolinim, to niezaprzeczalnie związał losy dynastii sabaudzkiej z faszystami. Dlatego też, gdy upadli faszyści, upadła także monarchia. Uznać można tę tezę za słuszną. Choć trudno wyrokować, czy bez związku z faszyzmem monarchia włoska by przetrwała, to jednak wydarzenia z lat 1943-1946 nie pozostawiają wątpliwości. Odrzucając faszyzm, Włosi odrzucili także monarchię, która przez wiele lat była z nim związana. Ogromna w tym „zasługa” Wiktora Emanuela III.
Bibliografia:
Jerzy W. Borejsza, „Mussolini był pierwszy…”.
Marek Borucki, „Mussolini”
Martin Kitchen, „Historia Europy 1919-1939”
Fotografia tytułowa: Wiktor Emanuel III w latach 20-tych. Wikipedia, domena publiczna.
Marek Korczyk