Informacje o źródle:
Link: Nonsensopedia
Autor: Nieznany
Rodzaj materiału: notka encyklopedyczna
Wersje językowe: polska
Tematyka: pseudonaukowy opis II wojny światowej, który w założeniu miał być zabawny
Wrażenia:
Jak niemal każdy człowiek, lubię żarty. Sam chętnie dowcipkuję, raz mniej, raz bardziej udanie. Wydaje mi się jednak, że są pewne nieprzekraczalne granice dobrego smaku. Są tematy, z których nie powinno się naigrywać ze względu na ich powagę. Zawsze znajdą się jednak tacy, dla których z niewiadomych przyczyn ludzka tragedia będzie świetną okazją do strojenia sobie żartów. Co myśleć o tego rodzaju bandzie półgłówków? Zastrzelić ich nie można.
Nonsensopedia jawi mi się jako dość ciekawy projekt parodii światowego zjawiska encyklopedycznego zwanego Wikipedią. Dziesiątki języków, miliony podstron, setki tysięcy użytkowników – to wszystko składa się na potęgę największej internetowej bazy danych, która z każdym dniem rozrasta się do niebotycznych rozmiarów. Nonsensopedia miała być encyklopedią żartów i, jak sama nazwa wskazuje, nonsensu. Dowcipkowaniem zajęły się rzesze ludzi, także tych, których trudno posądzić o poczucie humoru. Pod lupę postanowiłem wziąć dwa artykuły dotyczące historii II wojny światowej. Jeden z nich to encyklopedyczna notka o największym z konfliktów, drugi to „zabawna” biografia Adolfa Hitlera. Granice dobrego smaku kończą się tam, gdzie zaczyna się ludzkie cierpienie. Są i tacy, którzy potrafią żartować dosłownie z wszystkiego, jednakże i oni wiedzą, że nie warto galopować przed siebie na siłę. Osoby odpowiedzialne za zredagowanie dwóch wymienionych przeze mnie artykułów chyba zupełnie zatraciły się we własnym świecie, serwując nam „żarty” co najmniej niesmaczne. Naigrywanie się z zagłady narodu żydowskiego to pomysł nie tyle idiotyczny, co karalny. Nie będę się wysilał na dłuższy komentarz, bo nie ma to sensu i każdy zdrowo myślący człowiek wyciągnie odpowiednie wnioski ze stwierdzenia: „[…] przyjaźń z innymi narodami (a szczególnie z Żydami, dla których stworzył miejsca gdzie mogli żyć dosłownie za darmo). Dzięki bezpośredniej zdecydowanej interwencji ocalił miliony Żydów przed zoologicznym polskim antysemityzmem, otwierając im drzwi dla niezoologicznego niemieckiego antysemityzmu”. Na miejscu autora rozpędziłbym się i walnąłbym głową w ścianę. Na głupotę nie pomoże, ale przynajmniej można by posłuchać ciekawego echa.