Rok wydania – 2024
Autor – Donald L. Miller
Wydawnictwo – Replika
Liczba stron – 624
Seria wydawnicza – brak
Ocena – 9,0/10
Tematyka – znakomite opracowanie poświęcone głównie historii amerykańskiej 8. Armii Powietrznej ukazujące szeroką perspektywę bombardowań alianckich sił lotniczych w okresie II wojny światowej.
Muszę przyznać, że takiego rozmachu się nie spodziewałem! Obejmując patronat nad dobrze zapowiadającą się książką „Władcy przestworzy” autorstwa Donalda L. Millera, miałem nadzieję na niezłą lekturę, która rzuci nieco więcej światła na służbę amerykańskich lotników na froncie europejskim. Tymczasem dostałem do rąk opasłego tomisko, które w praktyce jest epopeją losów załóg bombowców z 8. Armii Powietrznej. Donald L. Miller wykonał kawał dobrej roboty i nic dziwnego, że „Władcami przestworzy” zainteresowani się możni świata kinematografii, biorąc się za kręcenie kolejnego serialu wojennego ze stajni HBO.
Książka ma bowiem ogromny potencjał. Autor opowiada dzieje amerykańskich lotników z rozmachem, w sposób spektakularny, a przy tym lekko i umiejętnie pod względem stylistyki. Opierając się na setkach wspomnień i relacji, stworzył kompleksową historię o powietrznych wojownikach, z których przynajmniej część liczyła w Europie na zaliczenie przygody życia. „Władcy przestworzy” zostali skomponowani z setek anegdot, które Miller umiejętnie połączył w spójną całość. Świadczy o tym potężna bibliografia i liczba rozmów odbytych ze świadkami zdarzeń. Wykorzystując ciekawostki, pojedyncze zdarzenia opowiedział kompleksową historię 8. Armii Powietrznej. Jak zwykle przy tego typu opracowaniach, brakuje nieco klasycznej publicystyki w postaci spójnego rysu historycznego jednostki. Zawsze zastanawia mnie, dlaczego do „filmowych historii” nie dorzuca się rozdziału o charakterze stricte merytorycznym. Bez setek bohaterów, których nazwisk nie sposób spamiętać, bez zakulisowych anegdotek, bez dryfowania w kierunku drugorzędnych, mniej znaczących wydarzeń. 8. Armia Powietrzna miała określoną historię, którą naprawdę ciężko zrozumieć w tak podanej formie, nawet jeśli zachowuje się chronologię. Ot, kwestia iście amerykańskiej konwencji publicystycznej.
Kilka lat temu zachwycałem się doskonałymi „Obywatelami w mundurach”, potem „Kompanią braci”, a na samym początku przygody z wojenną lekturą klasycznym „Najdłuższym dniem” Corneliusa Ryana. „Władcy przestworzy” nawiązują do chlubnych tradycji literackich. Nie jest to opinia na wyrost. Zresztą, już po pierwszych reakcjach czytelników można odnieść wrażenie, że książka została przyjęta bardzo pozytywnie. Za jej sukcesem stoi prawdziwość relacji. Wsłuchujemy się w wypowiedzi samych lotników opatrzone naprawdę dobrze skrojonym komentarzem autora. Miller wie, jak zaszczepić nam fascynację bombowcami, nawet jeśli dostrzega przerażające oblicze wojny niosącej zniszczenie i śmierć.
Największym atutem opracowania są bowiem ludzi, którzy składają się na opowieść. Miller uwypukla ich emocje, ich spostrzeżenia. Na pierwszym miejscu zawsze stawia człowieka stanowiącego fundament każdej operacji. Co więcej, autor nie boi się mówić o tematach niewygodnych i kontrowersyjnych. Warto zwrócić uwagę na kwestie rasizmu, postrzegania czarnoskórych lotników, na moralne oceny masowych bombardowań niemieckich miast. To wszystko problemy, z którymi trudno się zmierzyć nawet doświadczonym historykom. Miller robi to nie tylko ze swadą, ale i ogromnym wyczuciem, nie ulegając społecznej presji na tworzenie wyłącznie laurek. Książka została wyposażona w dziesiątki zdjęć archiwalnych, które jeszcze lepiej oddają specyficzny klimat służby lotniczej. Gdy dołożymy do tego bardzo dobry przekład, świetną pracę redakcyjną i kilka czytelnych mapek, dostaniemy naprawdę znakomitą lekturę. W moim personalnym rankingu „Władcy przestworzy” lądują w okolicach Ambrose’a. Repliko, gratulacje, wykonałaś kawał świetnej roboty. Znakomity wybór. Tylko się cieszyć, że mieliśmy okazję patronować tak udanej publikacji.
Ocena: 9,0/10
Recenzja powstała w 2017 roku i dotyczyła pierwszego wydania książki w Polsce.