Rok wydania – 2018
Autor – Radosław Golec
Wydawnictwo – Wydawnictwo Poznańskie
Liczba stron – 357
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – interesująca, choć pozbawiona wielu szczegółów historia związków IRA z nazistami, której atutem jest świetny styl autora i jego umiejętność opowiadania o przeszłości w sposób dynamiczny i ciekawy.
IRA i Hitler? To dziwne połączenie nie może dziwić nikogo, kto zgłębiał historię irlandzkich bojowników o niepodległość. Ba, gdybyśmy mieli szukać pewnych historycznych analogii, moglibyśmy się pokusić o stwierdzenie, że związek ten był elementem swoistej wojny hybrydowej, jaką III Rzesza prowadziła z Wielką Brytanią, wykorzystując wewnętrzny rozłam i lokalnych ekstremistów do zaszkodzenia przeciwnikowi. Nie przeceniajmy jednak związków między irlandzkimi rewolucjonistami a nazistowską machiną totalitarną. To raczej ,,małżeństwo z rozsądku”, które dodatkowo od samego początku żyło w ułudzie bycia razem, celując raczej w separację. Radosław Golec, mimo prób szukania połączeń, nie przekonał mnie o jakiejkolwiek bliskości, że o intymności – idąc dalej tropem malowniczej metafory – nie wspomnę.
W gruncie rzeczy całość związków IRA z III Rzeszą to ledwie kilka wspólnych akcji, dodatkowo koncertowo spartaczonych lub z góry skazanych na porażkę. Trudno jednoznacznie powiedzieć, na ile obie strony mogły na sobie polegać, nie warto przeceniać też wpływów. Gdy analizujemy historię Ukrainy, łatwo dostrzec realne związki z Niemcami wkraczającymi na terytorium Związku Radzieckiego. Pojawiła się tam żywotna idea, mniej lub bardziej spójna koncepcja wykorzystania brunatnego totalitaryzmu do zrzucenia bolszewickiego jarzma. U Irlandczyków tego nie było i być nie mogło. Związki na odległość mają to do siebie, że trudno w nich o jedność i poczucie wspólnoty.
W tym kontekście Golec całkiem zręcznie lawiruje między dość ubogą dokumentacją irlandzko-niemieckich relacji. Stara się wyłuskać najważniejsze dane, obrazuje je malowniczymi przykładami. Widać jednak, że mimo ambicji i kompetencji autora blokuje go sama – nie tak znowu spektakularna – historia. O rzeczonej ubogości świadczy także brak materiałów graficznych, które mogłyby zilustrować tekst.
Brakowało mi także szerszego wprowadzenia, rysu historycznego pokazującego skomplikowane dzieje Irlandii i jej mieszkańców. Być może kontekst pozwoliłby nieco lepiej zrozumieć specyfikę ich walki, a przez to tworzonych doraźnie sojuszy. Plusem jest z kolei odniesienie do irlandzko-niemieckich relacji sprzed wybuchu wojny, co z kolei daje czytelnikom możliwość wyłapania źródeł naciąganego sojuszu. Zaletą jest oczywiście dobry styl autora, który przecież dał się poznać z niezłej strony przy okazji ,,Tańca z Hitlerem”. Kto wie, być może właśnie wymyślił dla siebie interesującą ścieżkę, sięgając po temat niszowy, właściwie pominięty lub zepchnięty na historyczny margines. W interesujący sposób opowiada o przykładach, próbach wykreowania jakichkolwiek efektów z iluzorycznej współpracy IRA z Niemcami, zgrabnie wplatając w to biografie i ideały postaci kluczowych dla irlandzkiego ruchu oporu. Golec narzuca też sobie pewien schemat pisarski, który pozwala na unikanie szerszych komentarzy, głębszej analizy wydarzeń na płaszczyźnie politycznej, społecznej czy militarnej. O ile ,,IRA Hitlera” czyta się świetnie, o tyle wobec całości mam mieszane odczucia. Niewątpliwie jest to dobra i ciekawa lektura, której atutem jest dobór tematu, ale w ogólnym rozrachunku pozostawiająca poczucie niedosytu.
Ocena: