Rok wydania – 2015
Autor – Oliver Schröm, Andrea Röpke
Wydawnictwo – Replika
Liczba stron – 304
Seria wydawnicza – brak
Tematyka – historia ratowania nazistowskich zbrodniarzy po II wojnie światowej.
Niedawno mieliśmy przyjemność recenzować publikację „Operacja Paperclip”, której autorka Annie Jacobsen ujawniała kulisy bulwersującej współpracy Amerykanów i nazistowskich naukowców. Świetną kontynuacją opracowania, choć przygotowaną nie przez Akurat, lecz Wydawnictwo Replika, wydaje się książka „Cicha pomoc dla nazistów”, w której Oliver Schröm i Andrea Röpke opowiadają historię tajnej działalności byłych SS-manów i neonazistów, głównie w ramach organizacji SS Stille Hilfe. Para niemieckich autorów analizuje powojenne powiązania między nazistami, instytucjami rządowymi i organizacjami pozarządowymi czy systemem sądowniczym. Z ich śledztwa wyłania się obraz bulwersującej rzeczywistości, w której „denazyfikacja” była tylko pusto brzmiącym frazesem mającym zamaskować rzeczywiste zaangażowanie na polu rozprawy ze zbrodniarzami okresu II wojny światowej.
W ostatnich kilku latach Replika wypuściła na rynek szereg opracowań, których głównym zadaniem jest prezentowanie wyjaśnień licznych tajemnic i sensacji II wojny światowej. Publikacja Olivera Schröma i Andrei Röpke świetnie wpisuje się w ten schemat. Autorzy zaangażowali się w proces „historycznej denazyfikacji”, śledząc wszelkie przejawy oczywistej nieskuteczności współczesnego systemu prawnego. Zaczynają od bulwersującej, bo ciągnącej się przez kilkadziesiąt lat, sprawy Antona Mallotha, którego ostatecznie, po długich perturbacjach i oczywistej niechęci niemieckiego systemu sądowniczego, skazano na wyrok więzienia za zbrodnie popełniane w okresie służby w niemieckim obozie koncentracyjnym. Sprawa Mallotha została „przypilnowana” przez szczególnie zdeterminowanego Petera Finkelgruena, którego dziadek został zamordowany przez nazistowskiego siepacza. W wielu wypadkach podobnych „stróżów” zabrakło. Schröm i Röpke z dużą determinacją odkrywają kulisy zaniedbań popełnionych przez wymiar sprawiedliwości, wskazując na ewidentne błędy proceduralne. Sprawa Mallotha nie była odosobniona. To prowadzi do prostej konkluzji, iż w okresie powojennym nie doszło do prawdziwego rozliczenia grzechów przeszłości, a w wielu wypadkach nazistów ewidentnie faworyzowano.
Organizacja Stille Hilfe (Cicha Pomoc) miała być jednym z głównych aparatów pomocy byłym nazistom, gwarantując im wsparcie prawne, finansowe, a nawet ideologiczne. Bulwersować mogą odkrywane przez parę autorów formy zaangażowania licznych stowarzyszeń i związków, które swoją działalnością ułatwiały nazistom uniknięcie odpowiedzialności. Informacje, które przekazują czytelnikom, były co najmniej kilkukrotnie weryfikowane, choć oczywiście przy takiej formie powiązań niczego nie możemy być w stu procentach pewni. Duża część śledztwa ma charakter poszlakowy. Głównie z tego względu Schröm i Röpke podeszli do swojej misji z dużym wyczuciem, choć nie ustrzegli się lekko naciąganych tez oraz oczywistego błędu redakcyjnego w postaci braku przypisów. W efekcie nie zawsze wiadomo, do jakich źródeł odwołują się autorzy i skąd wzięły się poszczególne informacje. Rozumiem dziennikarski format opracowania, trzeba jednak dbać o szczegóły.
Dziennikarski format to zresztą słowo klucz dla zrozumienia książki. Autorzy umiejętnie wciągają czytelnika w świat „cichej pomocy”, dzieląc się kolejnymi przypuszczeniami i oczywistymi oskarżeniami. Część z nich znamy już z poprzednich opracowań. Wśród powtarzających się wątków znajdziemy kwestie zaangażowania państw południowoamerykańskich czy Kościoła Katolickiego w ratowanie nazistów przed nieuniknionym sądem. Każda wiadomość tego typu podkreśla wagę kluczowej dla książki tezy – denazyfikację przeprowadzono jedynie w szkolnych podręcznikach. Wskazuje także pomost między wymierającym pokoleniem SS-manów, a współczesnymi organizacjami o charakterze neonazistowskim lub ultraprawicowym, co stanowi wyraźne ostrzeżenie przed możliwością narastania nastrojów ekstremistycznych i odrodzenia ruchu nazistowskiego.
Atutem publikacji jest bardzo dobry styl pisarski i umiejętny dobór tematów. W konsekwencji autorzy wykorzystują duży potencjał całej historii. Gdyby poszczególne wątki zostały rozwinięte, nieco lepiej udokumentowane i wyposażone w odpowiednie odwołania, publikację określilibyśmy mianem znakomitego dzieła. Tymczasem, głównie ze względu na pozostawione luki, nie wykracza poza poziom ciekawego, wciągającego opracowania, któremu brakuje jednak solidności. Nie zmienia to faktu, iż stanowi bardzo dobrą i oryginalną lekturę, a dzięki odpowiednio dobranemu stylowi pisarskiemu książka spodoba się nie tylko łowcom historycznych sensacji.
Ocena: