„Bandyci z Armii Krajowej” – recenzja książki

Rok wydania – 2018

Autor – Wojciech Lada

Wydawnictwo – Znak

Liczba stron – 352

Tematyka – książka, która z założenia miała wywołać kontrowersje i emocje, opowiadając o ciemnych kartach Polskiego Podziemia i zbrodniach żołnierzy Armii Krajowej.

Po zamieszaniu związanym z nowelizacją ustawy o IPN wielu komentatorów – często bardziej na fali medialnego poklasku, a nie rzetelnych badań – zaczęło odwoływać się do rzekomego antysemityzmu Polaków i zbrodni popełnionych w czasie II wojny światowej przez żołnierzy Polskiego Podziemia, udowadniając zaciekle, iż tego typu zjawiska były czymś naturalnym, czasem wręcz charakterystycznym dla państwa polskiego. Otóż nie były. Trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie. Choćby dlatego na książkę Wojciecha Lady zatytułowaną w z wykorzystaniem semantycznej manipulacji spoglądałem sceptycznie. Zdrowy dystans towarzyszył mi do ostatnich stron. Nie dlatego, że staram się budować wyłącznie złotą legendę Armii Krajowej, ale dlatego, że Lada zwyczajnie mnie nie porwał, nie przekonał do kontrowersyjnego tytułu i nie pokazał niczego nowego, przez co jego głos wnosi do dyskusji niewiele.

Czy o zbrodniach popełnionych przez członków Polskiego Podziemia rzeczywiście trzeba mówić dużo i otwarcie? Uważam, że z tym, co było złe należy się rozliczać w sposób mądry i odpowiedzialny. Bez epatowania wielkimi hasłami w postaci przyciągającego uwagę, ale jednak bulwersującego tytułu. Bez próby zaciemniania obrazu, tworzenia złudzenia patologii toczącej szeregi Armii Krajowej. Cieszy mnie, że Lada, choć nie uniknął w swoich ocenach elementów historycznego populizmu, nie jest wyłącznie oskarżycielem. Autor miał na tyle wyczucia, by kilkukrotnie podkreślić, że opisywane przez niego przypadki są marginesem całości działań AK-owców. To nieźle świadczy o jego obiektywizmie, a przynajmniej próbie wygładzenia wydźwięku jego rozprawy, w końcu dość negatywnej w wymowie. Dobrym podsumowaniem są słowa samego Lady, który w wywiadzie dla Onetu stwierdził: ,,Czytelnik szybko dostrzeże, że ani przez moment nie zamierzałem przedstawiać AK jako organizacji bandyckiej czy pobłażającej przestępczości we własnych szeregach. Jeśli żołnierze Armii Krajowej dopuszczali się przestępstw, to nie robili tego „w imieniu” organizacji – to były czyny jednostek albo niewielkich grup.” To chyba potwierdza, że stylizowany tytuł był kontrowersyjny, bo miał przede wszystkim wzbudzić emocje, a razem z nimi podbić zainteresowanie książką. Pytanie zatem, jak wpływa to na wiarygodność Lady. Czy chce on być historykiem, czy też wykorzystać sprzyjającą koniunkturę. Patrząc na sposób argumentacji, dobierania samych argumentów, dokumentowania faktów, obstawiam raczej to drugie i jest to największy zarzut, jaki można sformułować pod adresem publikacji.

Książka została napisana sprawnie, pod względem warsztatu językowego trudno zarzucić jej uchybienia. Niestety, nie można tego powiedzieć o warstwie merytorycznej. Największymi mankamentami są słabość źródeł i stosunkowo niewielka liczba zaprezentowanych przykładów. Zgadzam się z Ladą, że w szeregach Armii Krajowej zdarzali się przestępcy i pospolici bandyci. Był to jednak margines, a sama organizacja dość skutecznie likwidowała ,,czarne owce”. Oczywiście, szereg przykładów bulwersuje, ale… wiedzieliśmy o nich już wcześniej i były to sprawy wielokrotnie omawiane. Momentami Lada zapędza się nieco w narracji i próbach doszukiwania zbrodni, niejako utożsamiając całość podziemia z Armią Krajową. Biorąc pod uwagę chaos, jaki panował w czasie okupacji, szczególnie w okresie wyzwalania ziem polskich przez Armię Czerwoną, dochodzi do tego także podszywanie się ,,grup partyzanckich” pod AK. Rzekoma partyzantka stanowiła czasem przykrywkę dla regularnych grabieży. Nie trzeba chyba tłumaczyć, dlaczego brak odpowiedniej dokumentacji, wskazania liczb, skali, zmieszanie podziemia z klasyczną przestępczością rabunkową jest złym podejściem. W narracji Lady brakuje twardych faktów, które jednoznacznie określałby rozmiary patologii. Nie umniejsza to jednak wagi przytaczanych przykładów, z których część zwyczajnie bulwersuje.

Odniosłem także wrażenie, że autorowi wymykały się nieco struktury samej Armii Krajowej – czasem silnie sformalizowane, quasi-wojskowe, a czasem luźne, niepodlegające ścisłej kontroli, bo tą w terenie było trudno wyegzekwować. Wreszcie, dokumentacja i argumentacja. O ile w wielu przypadkach przeprowadzono skrupulatne śledztwa, które wykazały lub nie winę osób związanych bezpośrednio lub pośrednio z Armią Krajową, o tyle materiał dowodowy szeregu spraw jest po prostu marnej jakości, co Lada powinien był zaznaczyć i dokładnie skomentować. Brakuje mi zatem solidnych podstaw, dokładnej analizy problemu godnej prawdziwej rozprawy historycznej. Autor wykazuje szereg przypadków skandalicznych zachowań żołnierzy Polskiego Podziemia, ale oczywiście skala samego zjawiska nie wskazuje na szerokie rozpowszechnienie patologii. Jeśli zatem ktoś w książce Lady upatrywał koronnego argumentu na rzekomy antysemityzm Polaków, rozczaruję go. ,,Bandyci z Armii Krajowej” doleją oliwy do ognia, ale nie dadzą wsparcia do żadnej poważnej dyskusji.

Lada stara się również odgrywać rolę psychologa, który próbuje zrozumieć fenomen wojny i jej wpływu na ludzką psychikę. Tu zgoda, warto to rozważyć, warto włączyć do narracji, a autor radzi sobie z problematyką całkiem nieźle. Niestety, skrótowość ujęcia, niedokładność, spłycenie całości sprawia, że na pozór wartościowe rozważania tracą swoją moc, bo nie są poparte rzetelną analizą, a jedynie ubogim w liczby studium przypadków zbrodni. Jako czytelnik nie kupuję tego, po prostu mnie to nie przekonuje. Bo Lada nie wykazał się przenikliwością, nie odkrył niczego nowego, a poprzez ograniczenie badań i spłycenie komentarza dał swoim ewentualnym adwersarzom sporo łatwo dostępnych argumentów. Sporo ryzykował, narażając się przede wszystkim na atak środowisk nieuznających głosów krytyki skierowanych pod adresem Polskiego Podziemia. Moim zdaniem nie powinny robić z książki wielkiego halo, bo jedynie zaszkodzą własnej mitologii. Nie jest to książka, która rozprawia się z ,,czarną legendą podziemnej armii”. Jest to ledwie wprowadzenie, którego jakość pozostawia sporo do życzenia, otwierając pole do dalszej dyskusji. Wolałbym, gdyby w tak trudnych tematach wypowiadali się fachowcy, za którymi stoją lata badań i opasłe tomiska szczegółowo dokumentujące setki przypadków i analizujące je w powiązaniu z konkretnymi zdarzeniami. Wojciech Lada nie jest amatorem, ale w przynajmniej kilku przypadkach możemy mu zarzucić brak profesjonalizmu. Szkoda, po prostu szkoda.

Ocena: