Jedną z najczarniejszych kart w wojennej historii Francji stanowi z pewnością czas kolaboracji z Niemcami, głównie za pośrednictwem marionetkowej Republiki Vichy. Choć historycy nie są jednomyślni w ocenie tego okresu, nie można przemilczeć faktu współpracy z okupantem na wielu płaszczyznach, co znajdowało wydźwięk nie tylko w sabotowaniu planów sojuszu alianckiego, ale i co najmniej biernej pomocy w Holocauście. Władze Vichy doczekały się łatki zdrajców narodu, co zresztą znalazło ujście w powojennych procesach, w których na śmierć skazany został m.in. Pierre Laval. Tymczasem w 1942 roku Rząd Vichy zorganizował własny trybunał, starając się doprowadzić do skazania polityków i wojskowych winnych klęski Francji w 1940 roku.
Na ławie oskarżonych zasiedli premierzy Eduard Daladier, Paul Reynaud i Leon Blum, politycy Georges Mandel i Robert Jacomet oraz wojskowi Maurice Gamelin i Guy La Chambre. Proces prominentnych przedstawicieli przedwojennych władz rozpoczął się 19 lutego 1942 roku w Riom, położonym w samym sercu Francji. Formalnie zakończył się w maju 1943 roku. Oskarżyciele nie osiągnęli zakładanych sukcesów w postaci wyroków skazujących, bowiem nie udało się przedstawić odpowiednich dowodów, a przywołani przed sąd świadkowi wspierali zeznania podsądnych.
Forma oskarżenia urągała ówczesnym standardom prawnym, będąc zaprzeczeniem podstawowej zasady, iż prawo nie może działać wstecz. Na potrzeby procesu stworzono bowiem nowe przepisy regulujące chociażby doprowadzenie do stanu wojny (w końcu to Francja, wypełniając sojusznicze zobowiązania względem Polski, wypowiedziała wojnę III Rzeszy, gdy ta Polskę zaatakowała). Ostatecznie proces został zawieszony, a oskarżonych w większości przekazano Niemcom, którzy osadzili ich w obozach jenieckich.
Republika Vichy skompromitowała się w tym wypadku przed całym światem – nie tylko ze względu na formę oskarżenia i sposób prowadzenia procesu, ale i jego wyniki niezgodne z propagandowymi założeniami władz kolaborujących z Niemcami. Proces obserwowali bowiem dziennikarze z wielu krajów, relacjonując wydarzenia z Riom jako groteskę ukutą na potrzeby Niemców i ich francuskich popleczników. Mimo początkowego wsparcia dla idei procesu w 1942 roku Adolf Hitler ostatecznie skrytykował jego założenia, kładąc główny nacisk na zbyt małe obarczenie Francuzów winą za wybuch wojny. W gruncie rzeczy Riom zaspokajało także potrzeby marsz. Philippe’a Petaina zarządzającego wówczas Vichy. Małostkowy wojskowy próbował w ten sposób zaspokoić swoje ambicje i przerzucić przynajmniej część odpowiedzialności za katastrofę, jaka spotkała Francję, na innych dowódców i polityków. Nie odniósł sukcesu. Sam został bowiem zapamiętany jako kolaborant, który okrył Francję hańbą.
Zdjęcie tytułowe: Eduard Daladier i Joachim von Ribbentrop podczas konferencji monachijskiej w 1938 roku. Zdjęcie za: Wikipedia CC BY-SA 3.0./Bundesarchiv Bild 183-H13007.