Najsłynniejszym znanym Polakom epizodem II wojny światowej związanym z działalnością sił polskich na terenie stolicy jest z pewnością Powstanie Warszawskie. Obrona Warszawy stała się symbolem męczeństwa miasta i jego mieszkańców. Nie był to jednak pierwszy raz w tej wojnie, kiedy ulice Warszawy wypełniły się walczącymi żołnierzami, a stolica stała się miejscem zaciętych walk. Położona w centrum kraju była ośrodkiem obrony Polaków w kampanii wrześniowej oraz punktem oporu o znaczeniu strategicznym i psychologicznym. Stolica jest symbolem państwowości każdego kraju, nie więc dziwnego, iż Niemcom zależało na jak najszybszym jej zdobyciu. Co więcej, od opanowania Warszawy zależało, czy do walk włączy się sojusznicza Armia Czerwona, która obiecała wesprzeć ofensywę niemiecką. Dlatego też dążenie w kierunku miasta było priorytetem dowództwa Wehrmachtu. Po krótkotrwałych walkach granicznych wojska nieprzyjaciela zaczęły wdzierać się w głąb Polski. Przygotowana strategia obrony legła w gruzach, mimo waleczności polskiego żołnierza. Przewaga niemiecka w uzbrojeniu i ludziach zdecydowała o takim, a nie innym początku kampanii wrześniowej. Już 1 września w godzinach rannych pierwsze samoloty Luftwaffe zaatakowały Warszawę. Brygada Pościgowa, mająca za zadanie chronienie przestrzeni powietrznej miasta, zestrzeliła 14 maszyn wroga. Ciężkie bombardowania wyrządziły jednak wiele szkód. 3 września powołane zostało dowództwo obrony stolicy, na którego czele stanął gen. Walerian Czuma. 5 września zagrożenie lądowe ze strony niemieckiej stało się na tyle realne, iż rozpoczęto ewakuację najwyższych instytucji. W dwa dni później z miasta wyjechały polskie władze, które zamiast wspierać ludność w najtrudniejszych chwilach i stawać się przykładem, uciekały teraz w popłochu. Tego samego dnia pod stolicę podeszły oddziały 10. Armii gen. Reichenau. Dzień wcześniej prezydent miasta, Stefan Starzyński, powołuje do życia Straż Obywatelską, mając na uwadze opanowanie chaosu i paniki. Jednocześnie ludność nawoływana jest do niesienia pomocy wojsku. 8 września powstaje naprędce sformowana Armia „Warszawa”, nad którą dowodzenie obejmuje gen. Juliusz Rómmel. Wobec apelu prezydenta miasta wielu ludzi dobrowolnie zgłasza się do walki. Niemcy ściągają coraz większe siły, aby szybciej złamać opór niesfornego miasta.
W opóźnieniu ich planów wielką zasługę przypisuje się gen. Tadeuszowi Kutrzebie, który 9 września uderza na skrzydło 8. Armii gen. Blaskowitza wraz ze swoją Armią „Poznań” i praktycznie podporządkowaną mu Armią „Pomorze” gen. Bortnowskiego. To zmusza Niemców do chwilowej weryfikacji ich planów dotyczących stolicy. Musieli bowiem w pierwszej kolejności rozprawić się z polską kontrofensywą, aby mieć wolne ręce podczas działań w rejonie Warszawy. Po kilku dniach zmagań, gdy szala zwycięstwa została przeważona na stronę Wehrmachtu, nacierający ponownie mogli zwrócić się przeciwko głównemu celowi militarnemu tej kampanii. 13 września Warszawa jest już szczelnie otoczona, 3. Armia von Küchlera zamyka wokół niej pierścień. 15 września dochodzi do połączenia 3., 8. i 10. Armii, których dowództwo wysyła ultimatum do obrońców miasta. Pozostaje ono bez odpowiedzi. 17 września do Polski wkracza Armia Czerwona. Pogarsza to jeszcze sytuację walczącej stolicy. Na razie jednak Niemcy nie decydują się na koncentryczny atak, czekając na rozwój wydarzeń. Wydaje się, iż obrona Warszawy za wszelką cenę nie byłaby najrozsądniejszym posunięciem polskiego dowództwa. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na przewagę Niemców niemalże w każdym aspekcie wojennego rzemiosła, następnie należy rozważyć, czy sensownym byłoby wystawianie miasta na szwank (na przykład w wyniku ostrzeliwania artyleryjskiego i lotniczego). Dzisiaj część historyków przyjmuje za oczywiste, iż strona polska winna nieco wcześniej rozpocząć rozmowy kapitulacyjne. Być może udałoby się uratować miasto, cywili, żołnierzy. Za cenę honoru, ale każda porażka ma jakąś cenę. Na razie jednak Marszałek Edward Rydz-Śmigły nakazuje gen. Kutrzebie, aby ten spróbował się przebić do Warszawy i wzmocnił jej obronę. Rzeczywiście, resztki Armii „Poznań” i „Pomorze” zasiliły oddziały obrońców, których coraz bardziej wyczerpywały nieustanne naloty bombowców oraz ostrzeliwanie artylerii wroga. Przebijanie sił Kutrzeby miało dość dramatyczny charakter. Oddziały niedobitków zmagały się z zaciskającym pierścieniem wojsk niemieckich oraz uciekającym czasem, bowiem stolica mogła długo nie wytrzymać rosnącego z każdą chwilą naporu przeciwnika.
25 września rusza generalne natarcie niemieckie. W stolicy rozpętuje się prawdziwe piekło. 3. i 8. Armia pod ogólnym głównodowodzeniem gen. Blaskowitza szturmują miasto. Chcąc uniknąć walki ulicznej, Niemcy decydują się na silny ostrzał i bombardowanie w celu złamania oporu warszawiaków. Opór jednak trwa nadal, a polscy obrońcy nieustannie stoją na pozycjach, mimo iż atak wroga zaczyna przynosić spodziewane przez Niemców efekty. Ich wojska wchodzą coraz głębiej. Walka nie mogła być już prowadzona, gdyż stolicy brakowało zaopatrzenia. W obliczu klęski nie tylko militarnej, ale i sanitarnej, 28 września zdecydowano się na poddanie miasta. Tego dnia gen. Tadeusz Kutrzeba podpisuje kapitulację Warszawy. Po trzech tygodniach walk, w wyniku których zginęły ponad 2 tys. wojskowych i ponad 10 tys. cywilów, a blisko 66 tys. ludzi zostało rannych, stolica Polski zaprzestała otwartej walki. „Otwartej”, gdyż już 27 września powstała tajna organizacja wojskowa Służba Zwycięstwu Polski, której inspiratorem był gen. Michał Karaszewicz Tokarzewski. Od tej pory to ona przejęła na siebie ciężar walk w stolicy. Desperacka obrona miasta nie mogła być zakończona sukcesem, lecz nie została również zakończona klęską. Polska samotnie umierała, bez obiecanego wsparcia sojuszników, którzy nie nadeszli.
Fotografia tytułowa: płonący Zamek Królewski po ostrzale przez artylerię niemiecką 17 września 1939 roku. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.