Składam przysięgę ziemi polskiej, broczącej we krwi, narodowi polskiemu, umęczonemu w niemieckim jarzmie, że nie skalam imienia Polaka, że wiernie będę służył ojczyźnie.
Przysięgam ziemi polskiej i narodowi polskiemu rzetelnie pełnić obowiązki żołnierza w obozie, w pochodzie, w boju, w każdej chwili i na każdem miejscu, strzec wojskowej tajemnicy, wypełniać wiernie rozkazy oficerów i dowódców.
Przysięgam dochować wierności sojuszniczej Związkowi Radzieckiemu, który dał mi do ręki broń do walki z wspólnym wrogiem, przysięgam dochować braterstwa broni sojuszniczej Czerwonej Armii.
Przysięgam ziemi polskiej i narodowi polskiemu, że do ostatniej kropli krwi, do ostatniego tchu nienawidzieć będę wroga – Niemca, który zniszczył Polskę, do ostatniej kropli krwi, do ostatniego tchu walczyć będę o wyzwolenie Ojczyzny, abym mógł żyć i umierać jako prawy i uczciwy żołnierz Polski.
Tak mi dopomóż Bóg.
8 maja 1943 roku rząd radziecki zgodził się na sformowanie w ZSRR polskiej jednostki, która nosić miała imię Tadeusza Kościuszki. Starania Związku Patriotów Polskich i samej Wandy Wasilewskiej nie poszły na marne; po raz drugi w tej wojnie na terenie Związku Sowieckiego miało być tworzone polskie wojsko. Dowódcą 1. Dywizji Piechoty zostaje płk Zygmunt Berling, dezerter z armii gen. Władysława Andersa, ewakuowanej przed niespełna rokiem do Iranu. Zastępcą dowódcy mianowany jest mjr Włodzimierz Sokorski. Miejscem pierwszego zakwaterowania przyszłych „kościuszkowców” stają się Sielce nad Oką, gdzie 15 lipca (w dzień rocznicy bitwy pod Grunwaldem) tego samego roku żołnierze złożyli przysięgę, której tekst widoczny jest powyżej. 12 tys. wybiedzonych i wynędzniałych ludzi, z których większość wydostała się na wolność po trzech latach niewoli w sowieckich łagrach. Wcielenie do armii Berlinga było zatem jedynym ratunkiem przed niechybną śmiercią, jaka czekała ich na „nieludzkiej ziemi”. 31 sierpnia Polacy wyruszyli z Sielc do rejonu Wiaźmy. Tam też odbyli szkolenie bojowe, trwające od 10 września. 23 września przemieścili się, kierując się w stronę Lenino. 10 października Polacy zluzowali oddziały radzieckie, znajdując się teraz w pierwszej linii frontu. Wspominający poprzedzające bitwę dni i godziny, mówią o nerwowym napięciu, jakie towarzyszyło im, gdy niemieckie pozycje znajdowały się już tak blisko, niemalże na wyciągnięcie ręki. Tadeusz Rutkowski mówi chociażby o niecierpliwości jednego z kanonierów, który raz po raz pytał swego dowódcy, kiedy otworzą ogień. Po zluzowaniu radzieckich żołnierzy Polacy mieli zapoczątkować swój szlak bojowy. 11 października, mianowany do stopnia generała, Zygmunt Berling zwołał odprawę sztabu i liniową. Jak pisze Włodzimierz Sokorski:
„Przemawiał stojąc:
– Dywizja otrzymała zadanie bojowe i dzisiaj rozpocznie marsz do wykonania. Zostaliśmy skierowani do 33 armii. Są to duże marszruty. Pójdziemy więc dwoma kolumnami. Oddziały zmotoryzowane wyjadą jutro o 6 rano, oprócz czołgów, które wyjadą o 9. Wymarsz wszystkich trzech pułków dzisiaj o godzinie 19. Zluzujemy jednostki 42 dywizji…”.
Berling powiedział jeszcze o rzadkim rozstępie szyków bojowych i współdziałaniu wojsk polskich podczas ataku. Tego samego dnia odczytano rozkaz nr 12 dowódcy („Gorąca karta życia” Tadeusz Rutkowski):
„Towarzysze broni! Przed nami śmiertelny wróg. Nadszedł nareszcie upragniony czas zmierzenia się z Niemcem, nadszedł czas krwawej pomsty za łzy, pogorzeliska, cmentarze i domy udręczeń. Nasz odwet musi odpowiadać ogromowi cierpień, jakie zadał Niemiec naszej Ojczyźnie… Niech Wasze bagnety i Wasze pociski podają, ale pewnie, jak topór drwala…
Wielkie i trudne jest nasze zadanie. My to zadanie musimy wypełnić i wypełnimy. Wyrąbiemy soie drogę do Polski i przyniesiemy jej Wolność i Niepodległość…
Naprzód do walki, żołnierze 1 Dywizji!
Przed nami wielki, święty cel, a na drodze śmiertelny wróg. Po jego trupie droga do Polski.
Do walki i do zwycięstwa!
Niech żyje Polska!
12 października o świcie, a więc zgodnie z wcześniejszymi założeniami, rusza do walki polska jednostka. Po przygotowaniu artyleryjskim o 6 padł rozkaz do uderzenia. Naprzeciw Polaków znajdowała się 327. dywizja niemiecka walcząca w składzie 89. korpusu piechoty 4. Armii Grupy Armii „Środek”. W pierwszej linii natarcia posuwał się pierwszy batalion 1. pułku piechoty. I batalionowi udało się opanować pierwszą transzeję (linia obrony – rowy, stanowiska artylerii, okopy, gniazda). Po prawej stronie do ataku rusza 2. pp oraz 12. Dywizja Piechoty, po lewej 290. Dywizja Piechoty, lecz nie udaje im się odnieść takiego sukcesu, jak 1. pp. Dowódca 1. pp, mjr Lachowicz (istnieją pewne rozbieżności co do nazwiska, gdyż Włodzimierz Sokorski podaje wersję „Lechowicz”), oraz jego oddział samotnie walczą z hitlerowskimi żołnierzami, gdyż ich sąsiedzi zostali odrzuceni celnym ogniem niemieckich ckm-ów. Dowóca pułku poległ od wybuchu miny niedaleko Jesipowa. Zastąpił go por. Paziński. W luki pomiędzy polskimi oddziałami zaczynają się wdzierać Niemcy, uniemożliwiając skuteczne ataki. Nieprzyjaciel zabija również por. Pazińskiego, mimo to pułk walczy nadal, wdzierając się w rejon Trigubowej i biorąc do niewoli 25 jeńców. Uderzenie na miejscowość wspomaga radziecki 885. pp, jednak nie udaje się jej zdobyć. Na odsłonięte skrzydło pułku uderzają teraz Niemcy. Polskie czołgi utknęły podczas przeprawy przez Miereję i nie mogły wesprzeć swym ogniem oddziałów piechoty. Dopiero po uderzeniu 2. i 3. batalionu udaje się opanować ciężką sytuację 1. batalionu, wycofującego się spod Trigubowej. Kolejne natarcie pozwala ponownie na atak na miejscowość, lecz ogień niemiecki po raz kolejny zatrzymuje Polaków. 1. pp zaczyna się kończyć amunicja. Przysłanie posiłków nie wchodzi w grę, gdyż nad głowami walczących panuje niemieckie lotnictwo. Pułk ratuje włączenie się do walki 67. radzieckiej brygady haubic i dotarcie kilku czołgów, którym w końcu udało się sforsować bagnistą Miereję. O 15.30 wróg rozpoczyna kolejne natarcie, w wyniku którego Polacy zostają odrzuceni o 300 metrów od Trigubowej. 2. pp zmuszony jest do opuszczenia Połzuchów, które opanował około godz. 13.00. Cały czas trwają silne naloty, szczególnie 1. pp narażony był na atak z powietrza, gdyż znajdował się w pierwszej linii. Około godziny 18.00 Niemcy zaatakowali ponownie. Tym razem celem stały się skrzydła 1. i 3. batalionu 2. pp. Walki 2. pp trwały przez całą noc z 12 na 13 października, lecz napór hitlerowskich wojsk udało się odeprzeć. Ok. 21.00 dowódca rozkazuje zluzować wykrwawiony całodziennymi walkami 1. pp. Całkowite zluzowanie siłami 3. pp następuje około godz. 2.00. Nad ranem po raz kolejny odzywa się polska i radziecka artyleria, przygotowując nowe natarcie 2. i 3. pp, które rusza o 8.00. W porannych walkach piechotę wspierało 16 czołgów. Od 10.00. to Niemcy zaczęli uzyskiwać przewagę, wobec czego gen. Berling rozkazał przejść do obrony na zdobytych pozycjach. O 17.00 dowódca 33. armii zadecydował o zluzowaniu polskich jednostek siłami radzieckimi. W nocnych walkach 2. pp wykazał się męstwem, jeszcze raz zdobywając Połzuchy. Nad ranem linię obrony przekazał on 531. pp, natomiast 3. pp – 420. pp. Pierwszy bój, choć okupiony ciężkimi stratami, był zwycięski. Sukces „kościuszkowców” szybko podchwyciła propaganda radziecka, mówiąca o wzorowej współpracy sił polsko-radzieckich. Już niedługo 1. DP im. Tadeusz Kościuszki miała wkroczyć na ziemie polskie, skąd wkrótce ruszyła na Berlin.
Szacunkowe dane wspominają o sporych stratach zanotowanych po stronie polskiej. Zginęło 510 ludzi, 1776 było rannych, a 776 stanowiła liczba zaginionych lub tych, którzy dostali się do niewoli niemieckiej. Wśród strat niemieckich notowano 1500 zabitych, rannych lub zaginionych, 326 wziętych do niewoli. Dodatkowo zniszczeniu uległy 2 czołgi i 5 samolotów.
Fotografia tytułowa: żołnierze 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wyruszają na front latem 1943 roku. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.