Tytuł – Złe. Kobiety w służbie III Rzeszy
Rok wydania – 2023
Autor – Marek Łuszczyna
Wydawnictwo – Znak Horyzont
Liczba stron – 352
Tematyka – historie kobiet, które w trakcie II wojny światowej wyróżniały się szczególnym okrucieństwem, służąc totalitarnemu systemowi III Rzeszy.
Ocena – 8,0/10
W ostatnich latach na rynku książkowym okazało się sporo opracowań, które miały na celu (bardzo zresztą słusznie) uwypuklenie roli kobiet w trakcie II wojny światowej. Przez dziesięciolecia ich zaangażowanie w najlepszym wypadku lekceważono, a najczęściej po prostu pomijano. Zwrócenie uwagi na ich dorobek – nawet jeśli przychodzi bardzo późno – jest słuszną tendencją. Jest i druga strona tego medalu. Kobiety zapisały bowiem także czarne karty historii, a coraz liczniejsze biografie strażniczek z obozów koncentracyjnych pokazują, iż okrucieństwem dorównywały najbardziej odrażającym postaciom płci męskiej opisywanym powszechnie przez historyków. Można stwierdzić, że to nie płeć determinuje, kto okaże się zbrodniarzem, choć może być jakimś elementem wspólnym dla wyodrębnienia pewnej grupy, w ramach której występują określone cechy. Z punktu widzenia historyka analizującego różnorodne czynniki wpływające na kształt społeczeństwa warto zatem uwzględnić rolę płci, by osadzić ją w określonym kontekście. Właśnie to – nie same postacie – jest dla mnie najciekawszym elementem nowej książki znanego reportażysty Marka Łuszczyny.
Choć może lepiej nazwać go historykiem, zważywszy na jego dotychczasową karierę publicystyczną. Dobrze rozpoznając potencjał rynku i wykorzystując swój talent pisarski, wyspecjalizował się w reportażach historycznych. Opublikował również świetnie przyjętą książkę „Igły. Polskie agentki które zmieniły historię”. Niewątpliwie dał się poznać jako autor z lekkim piórem, stawiający na aspekty popularnonaukowe, a przez to sprzyjający popularyzacji historii. „Złe. Kobiety w służbie III Rzeszy” także mają potencjał popularyzatorski, przy czym ciężar gatunkowy tego zagadnienia nieco ogranicza ewentualny zasięg i przyjemność lektury. O zbrodniach czyta się bowiem naprawdę ciężko, szczególnie gdy mają one taki charakter, jak te opisywane przez Łuszczynę. Na ponad trzystu stronach kreśli on biografie kolejnych nazistowskich zbrodniarek, ukazując nie tylko efekt końcowy w postaci niebywałego wręcz okrucieństwa, ale i etapy początkowe i przejściowe, które konsekwentnie – choć czasem nieco zaskakująco – prowadziły ku moralnej degradacji.
Autor nie stroni od plastycznych opisów i z powodzeniem sięga po wspomnienia (ofiar i świadków zdarzeń, nierzadko bardzo emocjonalne i odzwierciedlające powojenną traumę), które dodają całości autentyczności i dramatyzmu. Na kartach książki znajdziemy szereg mini biografii, na które zostały nałożone rozważania dotyczące funkcjonowania nazistowskiego systemu eksterminacji i, szerzej, totalitarnego społeczeństwa. Czasem Łuszczyna odchodzi od samych życiorysów, próbując spojrzeć na problem szerzej. Słusznie dopatruje się przyczyn niektórych zjawisk w funkcjonowaniu zbiorowości. W niej łatwiej było o wykształcenie skrajnych postaw, a przy ogólnym poziomie okrucieństwa i opresji nazistów o ukrycie bądź akceptację oczywistych patologii. Łuszczyna wskazuje na najważniejsze czynniki, jak choćby drabinę awansu społecznego, ale nie wchodzi w głębsze analizy. Forma reportażu ogranicza jego możliwości w tym względzie. To dobre podejście przy takiej formie publikacji dające wgląd w pewne uniwersalne schematy, których wytworem były wybrane przez autora nazistki. Cieszę się, że autor nie zdecydował się na klasyczne życiorysy, ubarwiając w ten sposób narrację. Jednocześnie czytelników spragnionym wiedzy i poszerzenia horyzontów w tematach „napoczętych” przez Łuszczynę odsyłam do klasycznych monografii poświęconych funkcjonowaniu nazistowskiego społeczeństwa. Z tego samego powodu osoby szukające konkretnych, dobrze udokumentowanych analiz mogą być rozczarowane. Cóż, historyczny reportaż zawsze będzie miał w sobie coś z powierzchowności.
„Złe. Kobiety w służbie III Rzeszy” to przerażający obraz patologii, a nierzadko skrajnego zezwierzęcenia, które wprost trudno sobie wyobrazić i racjonalnie wytłumaczyć. Historia II wojny światowej to niestety także historia podobnych przypadków, które wystawiają nam koszmarne świadectwo. Nam – ludziom. Hermine Braunsteiner nie była przecież wybrykiem natury, raczej efektem końcowym stopniowego pogrążania się właśnie w tytułowej służbie III Rzeszy i wykreowanemu przez niemieckich nazistów totalitarnemu systemowi. Łuszczyna świetnie operuje dramaturgią, nie próbując na siłę szokować. Nie musi tego robić, opowiadane przez niego historię są szokujące same w sobie i nie wymagają żadnego koloryzowania. Wstrząsające opisy zbrodni i przejmujące wspomnienia ofiar idą w parze z czymś na kształt dziennikarskich śledztw – nawet jeśli to nie Łuszczyna odgrywał rolę śledczego. Z właściwym dla siebie wyczuciem dozuje on emocje, przenosząc czytelników do świata zbrodni, a częściowo także świata walki o sprawiedliwość. Ta nie zawsze stawała się udziałem ofiar.
Opracowań opartych na podobnym schemacie ukazało się na polskim rynku książkowym co najmniej kilka. Sam pomysł nie jest zatem szczególnie oryginalny, co jednak w żaden sposób nie przesądza o wartości książki. Najważniejsze, że Łuszczyna nie sięga po oklepane historie, które były już wielokrotnie analizowane i które są doskonale znane czytelnikom. Przeciwnie, dociera do biografii, o których mówi się bardzo rzadko, najczęściej wspominając mimochodem przy okazji szerszych opracowań monograficznych, a przy tym robi to w bardzo dobrym, przystępnym stylu, wychodząc naprzeciw szerszemu gronu potencjalnych odbiorców.
Ocena – 8,0/10