Tytuł – Renegaci przed sądem
Rok wydania – 2022
Autor – Dariusz Burczyk
Wydawnictwo – IPN
Liczba stron – 448
Tematyka – bogaty opis działalności Specjalnego Sądu Karnego w Gdańsku i tamtejszej Prokuratury, które prowadziły postępowania przeciwko nazistowskim zbrodniarzom wojennym.
Ocena – 8,0/10
Powojenne procesy nazistowskich zbrodniarzy prowadzone były w wielu krajach, które padły ofiarą bezprecedensowej agresji III Rzeszy. Polska nie była w tym względzie wyjątkiem (warto rzucić okiem na opracowanie Joanny Lubeckiej „Niemiecki zbrodniarz przed polskim sądem”). Ogrom zbrodni popełnionych na ziemiach polskich od września 1939 roku determinował liczbę i sposób prowadzenia postępowań karnych, które i tak nie były w stanie objąć wszystkich. Wielu hitlerowskich oprawców uniknęło sprawiedliwości, nawet pomimo ogromnego wysiłku organów ścigania. Pierwsze lata po zakończeniu konfliktu były niewątpliwie trudnym czasem z punktu widzenia wymiaru sądownictwa. Z oczywistych względów napotykał on spore problemy logistyczne. Ba, w związku z przejęciem władzy przez komunistów, był on formowany od nowa, w specyficznych warunkach polityczno-społecznych, korzystając z zupełnie nowej jurysdykcji. Efektem tych działań było m.in. utworzenie Specjalnego Sądu Karnego w Gdańsku wspieranego przez – także tworzoną od podstaw – miejscową Prokuraturę. Ten szczególny moment kształtowania nowego ustroju postanowił opisać Dariusz Burczyk, który w bogato udokumentowanej monografii „Renegaci przed sądem” wraca do lat 1944-1946 i tworzy szeroki obraz sądownictwa specjalnego na ziemiach polskich, ze szczególnym uwzględnieniem Pomorza.
Autor z dużym zacięciem odtwarza dzieje Specjalnego Sądu Karnego w Gdańsku, jednego z dziewięciu utworzonych po wojnie. Umiejętnie pokazuje zachodzące w komunistycznej Polsce procesy decyzyjne, koncepcje strukturalne czy, już bardziej regionalnie, działalność „grupy operacyjnej” Stanisława Stachurskiego. Szczególnie istotna wydaje się analiza obowiązujących wówczas przepisów, które przecież kilkukrotnie nowelizowano, oraz omówienie ich wykonywania w praktyce. Praktyka bowiem wskazywała na szczególną surowość orzeczeń determinowanych atmosferą retrybucji, ale i składem gremiów orzekających, w tym i ławników, swego rodzaju „czynnika obywatelskiego”, który miał dbać o adekwatność wyroków.
Nastrój zemsty nie ominął i Specjalnych Sądów Karnych. Burczyk słusznie starał się pokazać, iż w niektórych wypadkach ideologia komunistyczna była przyczynkiem do tworzenia określonych form organizacyjnych i prawnych, a niekiedy wręcz rzutowała na rozstrzygnięcia spraw. Analizując dorobek komunistycznego wymiaru sprawiedliwości w dziedzinie sądzenia nazistów, nie odniosłem jednak wrażenia, iż światopogląd znacząco wpłynął na werdykty, choć w kilku przypadkach wątpliwości są jak najbardziej uzasadnione. Burczyk pokazuje, że komuniści kierowali się specyficznymi zasadami, gdy idzie o tworzenie sądów, a rozrachunki z hitlerowskimi zbrodniarzami traktowali jako element pewnej misji, w ramach której mogli przy okazji rozliczyć się z niektórymi wrogami ideologicznymi (sprawy przeciwko przedstawicielom Kościoła). Dodajmy, misji wielowymiarowej – politycznej, społecznej, historycznej. Nastawienie rzutowało na wysokość niektórych wyroków i sprzyjało tendencji do ich zaostrzania, choć nie brakowało także wyroków uniewinniających, co autor łączy z kolei z trudnościami w przygotowaniu materiału dowodowego.
Zwróćmy uwagę, iż działalność Specjalnych Sądów Karnych, nie tylko tego gdańskiego, była utrudniona kiepskim przygotowaniem organizacyjnym dopiero co powołanych organów ścigania. Trudno było mówić o profesjonalizmie w warunkach improwizacji i uczenia się. Nie mam jednak żadnych wątpliwości, iż Specjalne Sądy Karne były w Polsce konieczne i jako takie stanowiły niezbędny etap przejściowy, pewien element dziejowej konieczności. Zgadza się, byłoby lepiej, gdyby powstawały w wolnej Polsce, pod nadzorem legalnych władz przeniesionych z Londynu. To jednak nie było możliwe, musimy zatem oceniać formy stworzone w innych realiach. Tych prawdziwych, a nie wymarzonych. Bogata dokumentacja funkcjonowania jednego z sądów specjalnych i osadzenie jego historii w szerszym kontekście są ważnym krokiem na drodze do stworzenia pełnej i kompetentnej dokumentacji, nawet jeśli autor ma krytyczny stosunek do ówczesnych władz. Burczyk wywiązał się ze swojego zadania bardzo dobrze, przygotowując materiał, który powinien zainteresować przede wszystkim prawników i badaczy zmian ustrojowych.
Na marginesie jeszcze jedna uwaga dotycząca odbioru książki. Podczas pisania recenzji starałem się wyszukać dodatkowe informacje na temat wydania. Trafiłem w ten sposób na kilka popularnych portali internetowych, w których można oceniać książki. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że ktoś funduje autorowi antyreklamę, z premedytacją wystawiając najniższe możliwe oceny. Ów trolling nie jest poparty żądną recenzją opracowania „Renegaci przed sądem” i może być konsekwencją jakichś indywidualnych uprzedzeń – czy to do autora personalnie, czy to do instytucji wydającej książkę. Z oczywistych względów, co starałem się dobitnie wykazać, publikacja ma dużą wartość merytoryczną, choć nie jest dla wszystkich i wobec specyfiki tematu i sposobu prezentacji treści nie ma walorów stricte popularnonaukowych. W tym wypadku nie jest to jednak minus. Książka „Renegaci przed sądem” była pomyślana jako monografia poświęcona wąskiemu, rzadko poruszanemu wycinkowi historii powojennego sądownictwa, a Burczyk świetnie poradził sobie ze zdywersyfikowaniem treści, nie tracąc z oczu głównego tematu.
Ocena 8,0/10