Czasami najbardziej niepozorny pojazd potrafi mieć kluczowe znaczenie. Tak właśnie było w przypadku niemieckiego czołgu PzKpfw I, określanego zazwyczaj jako Panzer I. Choć w swoich czasach nie był on maszyną imponująca pod jakimkolwiek względem, to jednak na nim bazowały całe siły pancerne Wehrmachtu. Panzer I był pierwszym masowo produkowanym czołgiem niemieckim, dzięki któremu zaangażowano przemysł, przeszkolono czołgistów oraz przetestowano nowe rozwiązania taktyczne, takie jak szybie manewry sił pancernych oraz stosowanie radiostacji w czołgach. To dzięki Panzerowi I możliwe było wprowadzenie w życia założeń „wojny błyskawicznej”.
Czołg dla dywizji pancernych
Czołgi były testowane w Republice Weimarskiej już od lat 20-tych XX wieku, niemiej jednak z powodu zakazów narzuconych traktatem wersalskim korzystano wówczas tylko z makiet drewnianych i tekturowych. Ćwiczenia z użyciem realnych maszyn odbywały się dopiero dzięki umowie Niemiec ze Związkiem Radzieckim na poligonach w tymże kraju, między innymi w Lipiecku. Intensywną produkcję broni pancernej rozpoczęto dopiero po objęciu władzy przez narodowych socjalistów w 1933, gdyż w przeciwieństwie do elit politycznych Republiki Weimarskiej, nie zważali oni na wynikłe z traktatu wersalskiego ograniczenia zbrojeń. Niemieccy specjaliści od broni pancernej – m.in. Heinz Guderian – rozpoczynali wówczas formowanie dywizji pancernych, mających poprzez szybką działalność manewrową zwyciężać nad przeciwnikiem – zgodnie ze strategią, którą dziś nazywamy blitzkriegiem (z niem. wojna błyskawiczna). Aby jednak dywizje pancerne mogły funkcjonować, potrzebne były im czołgi – produkowane masowo, stosunkowo tanie i szybkie. Takimi czołgami okazały się właśnie Panzery I.
Niepozorna konstrukcja, która spodobała się Hitlerowi
Po testach prowadzonych na prototypowym, zbudowanym w 6 egzemplarzach Grosstraktorze, Niemcy rozpoczęli ćwiczenia z Panzerem I. Był on produkowany – już na skalę masową – w latach 1934-1939. Jego bazę stanowiło podwozie brytyjskiej tankietki Carden-Loyd, bardzo popularnej w latach 30-tych – na jej podwoziu m.in. Włosi skonstruowali słynną tankietkę L3 a Polacy TK-3 oraz TKS.
Panzer I posiadał niską wartość bojową, stanowił bardziej tankietkę niż pełnoprawny pojazd swego typu. Uzbrojony był jedynie w dwa karabiny maszynowe kal. 7,92 mm, a jego pancerz – w wersji Ausf B – miał jedynie 7-13 mm grubości. Tę charakterystykę poprawiała dość dobra prędkość wynosząca 40 km/h na drogach, przy czym nawet ona nie była osiągiem imponującym, ustępując znacząco radzieckim czołgom z rodziny BT rozwijającym na drogach prędkość nawet do 70 km/h.
Niemniej jednak to właśnie Panzer I odegrał kluczową rolę w rozwoju niemieckiej broni pancernej, która w przyszłości miała być jednym z kluczowych elementów zwycięstw militarnych odnoszonych przez III Rzeszę. Niejako „uruchomił” niemiecki przemysł pancerny reprezentowany w tym przypadku przez zakłady Krupp, Henschel, MAN i Wegmann. Przysłużył się też znacząco do szkolenia kadr oficerów pancernych i zwykłych czołgistów, którzy zdobyli potrzebne doświadczenie do obsługi maszyn tego rodzaju. Pozwolił także – o czym była już mowa – na formowanie dywizji pancernych Wehrmachtu. W swoich „Wspomnieniach żołnierza” zwrócił na to uwagę Heinz Guderian, choć zaznaczył przy tym, że z założenia Panzer I miał być czołgiem zastępczym – oficerowie niemieccy nie spodziewali się, iż będą dowodzić tymi wozami w rzeczywistym boju:
„Przy tym długofalowym planowaniu było dla nas jasne, że upłyną lata, zanim te czołgi nowej konstrukcji znajdą się w oddziałach bojowych. Na razie więc należało skonstruować naprędce jakiś czołg zastępczy dla celów szkoleniowych. Sposobność taka nadarzyła się w postaci zakupionych w Anglii podwozi marki Carden-Lloyd, przeznaczonych do zamontowania na nich 20-milimetrowej armatki przeciwlotniczej. Przy użyciu tego typu podwozia można było w wieży zmontowanego na nim czołgu ustawić tylko karabin maszynowy. Z tym jednym zastrzeżeniem czołgi te mogły być gotowe do 1934 roku i do czasu wyprodukowania czołgów bojowych można je było użyć jako czołgi ćwiczebne. Nadano im nazwę ‘Panzer I’ i zarządzono wprowadzenie ich w życie. Nikt wówczas w 1932 roku nie myślał, że pewnego dnia będziemy musieli z tymi małymi czołgami ćwiczebnymi wyruszyć do walki z przeciwnikiem.”
Nadspodziewany sukces Panzera I – który z czołgu zastępczego stał się podstawą sił pancernych – wynikał także z faktu, że czołg ten przypadł do gustu Adolfowi Hitlerowi. Po zdobyciu władzy w 1933 roku stopniowo rozszerzał swoje wpływy, zmierzając w kierunku dyktatury. W konsekwencji to od niego zatem zależało, jak będą się rozwijać niemieckie siły pancerne. Można zatem powiedzieć, iż koncepcje rozwoju – tworzone przez ekspertów w dziedzinie sił pancernych – ostatecznie i tak były weryfikowane przez Hitlera, od którego kaprysu mogły zależeć następnie nakłady finansowe. Tak wspominał o tym Guderian (za: „Wspomnienia żołnierza”):
„Sam Hitler zainteresował się sprawami motoryzacji armii i stworzeniem wojsk pancernych. Pierwszy dowód tego uzyskałem podczas pokazu rozwoju poszczególnych rodzajów wojsk zorganizowanego w Kummersdorf przez zarząd uzbrojenia. Udzielono mi pół godziny czasu na zademonstrowanie kanclerzowi elementów ówczesnych wojsk zmotoryzowanych i zmechanizowanych. Zademonstrowałem więc Hitlerowi pluton motocyklistów, pluton przeciwpancerny, pluton czołgów ‘Panzer I’ (w ówczesnym próbnym wykonaniu) oraz po jednym plutonie lekkich i ciężkich pancernych samochodów rozpoznawczych. Szybkość i precyzja ruchów naszych jednostek zrobiła na Hitlerze duże wrażenie: ‘Właśnie tego potrzebuję! – wołał raz po raz – to właśnie chcę mieć!’”.
Hiszpański debiut
Można powiedzieć, iż Hitler stosunkowo szybko rozpoznał potencjał drzemiący w broni pancernej. Niemcy w latach 30-tych stopniowo odchodziły od ograniczeń traktatu wersalskiego, by wreszcie całkowicie je odrzucić, co z kolei pozwoliło na zwiększenie produkcji oraz przygotowanie do zbliżającego się konfliktu. Niemcy potrzebowały także poligonu doświadczalnego, by sprawdzić, jak nowe konstrukcje będą się prezentować na polu walki. W ramach wsparcia udzielonego siłom gen. Francisco Franco, 41 egzemplarzy PzKpfw I wysłano w 1936 roku do Hiszpanii. Po tym wysłano kolejne, by ostatecznie dostarczyć je w łącznej liczbie 122 egzemplarzy. Stanowiły one cenne wsparcie – zwłaszcza wówczas, gdy walczyły przeciwko oddziałom nieuzbrojonym lub słabo uzbrojonym w broń przeciwpancerną. Miały jednak dużą wadę – ich główny „przeciwnik”, radziecki czołg T-26 przesyłany wojskom republikańskim – był o wiele skuteczniejszy i lepiej uzbrojony (w armatę kal. 45 mm).
W czasie starć szybko okazało się, że T-26 były o wiele silniejsze od Panzerów I. Dlatego też zdobyczne T-26 były wcielane do sił gen. Franco. Na tej podstawie tworzono jednostki składające się z 4 czołgów T-26 i 8 Panzerów I. Z uwagi na fakt, że T-26 były wciąż użytkowane także przez republikanów, frankiści dla ułatwienia identyfikacji malowali na swoich czołgach czerwono-żółte pasy nawiązujące do flagi narodowej. Dochodziło zatem do ciekawych sytuacji, w których republikańskie T-26 walczyły ze zdobycznymi, frankistowskimi T-26. Jest to jeden z dowodów, który świadczy o tym, jak bardzo ceniono wówczas czołgi T-26. Panzery I nie miały bowiem szans na wyjście zwycięsko z bezpośredniej potyczki z T-26.
Wojenna służba
Wbrew oczekiwaniom niektórych niemieckich generałów – w tym i samego Guderiana – Panzery I zostały użyte bojowo na pełną skalę w czasie II wojny światowej. Ich niedostatki poszły w zapomnienie, gdy jednym z kryteriów udanej ofensywy była liczebność i szybkość. PzKpfw I odegrały największą rolę podczas agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku, stanowiły bowiem – w liczbie 1445 egzemplarzy – około 46% ogółu wojsk pancernych Wehrmachtu. Wówczas istotnym mankamentem czołgów był – oprócz ich słabego pancerza i uzbrojenia – malowany na ich pancerzu biały krzyż. Stanowił on doskonały cel, co zresztą skutecznie wykorzystywali polscy artylerzyści. Ogólnie zatem sukcesy Panzerów I podczas pierwszej kampanii militarnej wynikały z ich sprawnego użycia, dobrej taktyki, wsparcia silniejszych czołgów (np. PzKpfw II) i niemieckiej artylerii oraz dominacji Luftwaffe w powietrzu.
Po tym – w latach 1940-41 – Panzery I służyły w walkach w Belgii, Holandii, Danii, Norwegii, Francji i ZSRR. Ich rola w wojskach pierwszego rzutu była jednak malejąca, gdyż słaby pancerz i uzbrojenie złożone jedynie z dwóch karabinów maszynowych okazały się nieadekwatne do pól bitewnych i coraz szybszego rozwoju techniki i taktyki wojennej. Ostatecznie PzKpfw I zostały wycofane w 1942 do jednostek tyłowych i poligonów szkoleniowych.
„Ojciec” niemieckich sił pancernych
Jak widać zatem, czołgi Panzer I nie zasłynęły w czasie walk spektakularnymi sukcesami. Trudno się temu dziwić, gdyż ze swoim cienkim pancerzem oraz dwoma karabinami maszynowymi nie mogły równać się z czołgami przeciwników – Polaków, Francuzów, Sowietów. Swoją służbę pełniły jednak poprawnie i nie zawiodły pokładanych w nich oczekiwań. Było to efektem – w wielkim skrócie i uproszczeniu – lepszej taktyki używanej przez dowódców z Wehrmachtu. Skutecznie niwelowała ona braki Panzerów I, pozwalając im na osiąganie zwycięstw – oczywiście przy wsparciu piechoty, artylerii, lotnictwa i nowszych typów czołgów.
Największą zasługą Panzerów I nie były zatem ich osiągnięcia bojowe, lecz pionierska rola w niemieckich siłach pancernych. Używając przenośni, można powiedzieć, że Panzer I był „ojcem” zarówno pozostałych czołgów Wehrmachtu, jak i – co najważniejsze – strategii ich użycia w ramach „wojny błyskawicznej”.
Bibliografia:
– Andrzej Zasieczny, „Broń pancerna III Rzeszy”
– Andrzej Zasieczny, „Czołgi II wojny światowej”
– Chris Henry „Bitwa nad Ebro 1938
– José María García, Lucas Molina Franco, „Las Armas de la Guerra Civil Española”
Fotografia tytułowa: czołg PzKpfw I Ausf A podczas defilady w Norymberdze we wrześniu 1939 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Marek Korczyk – historyk, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Do jego zainteresowań należą przede wszystkim historia wojskowości oraz dzieje XX wieku. Kolekcjoner różnego rodzaju antyków, zwłaszcza numizmatycznych i filatelistycznych, oraz militariów. Za swój cel uważa obiektywne przedstawianie dziejów minionego stulecia oraz popularyzację mniej znanych źródeł i materiałów historycznych.