Tytuł – U-Booty na Morzu Czarnym 1942-1944
Rok wydania – 2021
Autor – Mariusz Borowiak
Wydawnictwo – Napoleon V
Liczba stron – 250
Tematyka – historia zmagań niemieckich okrętów podwodnych (typu II B) na Morzu Czarnym w okresie II wojny światowej.
Ocena – 7,5/10
Mariusz Borowiak od wielu lat eksploruje (i eksploatuje) kolejne tematy związane z historią niemieckich okrętów podwodnych. Robi to z ogromnym zacięciem i konsekwencją, a przy tym z rozmachem, o czym świadczą kolejne serie wydawnicze sygnowane jego nazwiskiem oraz sposób przygotowania publikacji. Jego najnowsza książka poświęcona służbie U-Bootów na Morzu Czarnym w latach 1942-1944 wypełnia kolejną lukę na rynku i jest częściowo pokłosiem badań Borowiaka (ale nie tylko, nie zapominajmy o Tadeuszu Kasperskim czy Łukaszu Grześkowiaku) nad wydarzeniami na Morzu Śródziemnym. Moim zdaniem wypełnia w sposób co najmniej dobry, a może i bardziej niż dobry.
Morze Czarne, do czego muszę się przyznać, nie funkcjonowało w mojej historycznej wyobraźni jako teatr działań wojennych. Oczywiście, intensywność walk w tym rejonie była znacząco niższa, ale ostatecznie wydarzenia w basenie Morza Czarnego także odegrały pewną rolę w kształtowaniu kampanii radzieckiej i nie należy ich spychać na absolutny margines. Jaką? Tego z grubsza dowiemy się bezpośrednio od Borowiaka. Dlaczego jedynie „z grubsza”? Autor wykonał kawał roboty, odtwarzając dzieje służby czarnomorskich „małych wilków” Hitlera, ale przy okazji spłycił kilka ważnych wątków.
Borowiak bardzo słusznie zaczyna od wstępu poświęconego teatrowi działań wojennych, który znalazł się w jego zainteresowaniu. Szkoda, że ten rozdział nie został poszerzony o szerszą analizę znaczenia Morza Czarnego w okresie II wojny światowej. Informacje tego typu pojawiają się oczywiście na kartach książki, ale są rozrzucone. Wydaje mi się, że właśnie wstęp – dobrze przecież pomyślany – byłby idealnym miejscem do nakreślenia szerokiego kontekstu historycznego i strategicznego, z uwzględnieniem znaczenia akwenu jeszcze sprzed okresu hitlerowskiej agresji przeciwko ZSRR. Podobne zastrzeżenia można zgłosić do bardzo lakonicznego zakończenia, w którym zwyczajnie brakuje solidnego podsumowania efektów i zasadności przeprowadzenia szaleńczej operacji przewozowej i działań bojowych na Morzu Czarnym. Tutaj zatem drobne usterki.
Bardzo dobrym założeniem było wprowadzenie czytelnika w świat okrętów podwodnych typu II B. Borowiak słusznie wywnioskował, iż nie ma sensu powtarzać tych samych informacji przy opisie każdej kolejnej jednostki odesłanej przez Kriegsmarine na Morze Czarne. Skoro łączył je wspólny mianownik, zasadne było skondensowanie informacji ogólnych na temat konstrukcji i służby U-Bootów właśnie tego typu. Przy okazji mógł podeprzeć się swoimi wcześniejszymi badaniami, przy czym nawet dla koneserów rozdział nie będzie miał wyłącznie charakteru powtórki. Świetnie prezentuje się natomiast część o transporcie lądowym U-Bootów. To historia, która ma potencjał sama w sobie – okręty podwodne przerzucane przez pół Europy, by mogły walczyć na odległym i w praktyce niemal odciętym od reszty morskich teatrów działań odcinku? Nieprawdopodobne, zwłaszcza jak na ówczesne warunki. Bardzo interesująca koncepcja niemieckiego dowództwa.
Borowiak prezentuje bardzo dokładny rys operacji prowadzonych przez Niemców na Morzu Czarnym. Metodycznie analizuje zaangażowanie poszczególnych jednostek i robi to w bardzo dobrym stylu. Tym razem nie nasączył tekstu tak wieloma bezpośrednimi cytatami, ale książka w ogóle na tym nie traci, a momentami zyskuje. Tam, gdzie trzeba, wciąż podpiera się odniesieniami, cytuje świadków zdarzeń, udało się mu także zidentyfikować kilku marynarzy, którzy mieli szczęście przetrwać straceńczą misję. Całość została okraszona setkami zdjęć archiwalnych. Wydanie książki stoi na bardzo wysokim poziomie i nie jest to jedynie kwestia twardej oprawy i kredowego papieru. Tekst uzupełniono czytelnymi tabelami oraz przedrukami dokumentów. Części wizualnej trudno cokolwiek zarzucić. W porównaniu do poprzedniej pełnoformatowej książki Borowiaka lepiej prezentuje się też połączenie ilustracji z tekstem – nie ma białych plam, wydawca wykonał w tym względzie solidną pracę redakcyjną.
Nowa książka, stary Borowiak – można by powiedzieć. Polski marynista wyznaczył sobie pewien standard, wokół którego się porusza. „U-Booty na Morzu Czarnym” nie są przełomowym opracowaniem, ale przecież nie takie było założenie. Są bardzo dobrym źródłem wiedzy w temacie specyficznym, a przez to siłą rzeczy trudniejszym. Autor umiał z niego wydobyć najciekawsze kwestie i silnie zaznaczył swoje atuty – świetne rozeznanie w historii okrętów podwodnych, bogactwo źródeł i materiałów, a przez to fachowość w prowadzonym researchu archiwalnym, oraz umiejętność zgrabnego łączenia historii operacji z historią techniki wojskowej. Jak na opis działań na Morzu Czarnym, jest to wystarczająca lista atutów.
Ocena: 7,5/10