Nieprzebierający w słowach, często grubiański, nieprzywiązujący uwagi do konwenansów, charyzmatyczny i niezwykle utalentowany – gen. George Patton stał się legendą amerykańskiej armii jeszcze za swojego życia. Tajemnicze okoliczności śmierci generała dla wielu były jedynie przedłużeniem legendy, stając się jednocześnie okazją do licznych spekulacji i teorii spiskowych. Na życie Pattona czyhali ponoć i Rosjanie, i Amerykanie, a wypadek samochodowy miał być przykryciem dla zamachu.
Geniusz wojny z niewyparzonym językiem
W czasie II wojny światowej Patton szybko stał się jednym z najważniejszych amerykańskich dowódców, prowadząc do walki wojska szturmujące Sycylię, wyzwalające Francję i okupujące Niemcy. Jeszcze w trakcie operacji ,,Husky”, gdy udało się mu zająć Messynę i wyprzeć Niemców na Półwysep Apeniński, zyskał sobie słuszną sławę charyzmatycznego generała, którego strategia była oparta na nieustannej ofensywie. Niemcy cenili go do tego stopnia, że po odwołaniu Pattona i mianowaniu go dowódcą fikcyjnej First United States Army Group symulującej przygotowania do lądowania w Pas de Calais, łatwo dali się zwieść mistyfikacji, zakładając, iż to właśnie Pattonowi zostanie powierzona misja wyzwalania Europy Zachodniej. Ostatecznie alianci desantowali w Normandii, zaskakując nieprzygotowanego przeciwnika. Patton znalazł się w tym czasie na cenzurowanym ze względu na szereg wybryków, których kwintesencją było spoliczkowanie żołnierza przebywającego w szpitalu. Według Pattona jego podkomendny udawał chorobę, by nie wracać na front.
Patton nie przebierał w słowach, często mówił, co myślał, nie krygując się nawet w obecności przełożonych. Nie przeszkadzało mu to w awansach, broniły go świetne wyniki i funkcja ,,strażaka” – ratował francuski ruch oporu w Paryżu, interweniował w czasie niemieckiej kontrofensywy w Ardenach, odbił oblężone Bastogne, wreszcie gnał przez południową część III Rzeszy i nieomal wkroczył do Pragi. Po zakończeniu działań pozostał na froncie, obejmując m.in. funkcję gubernatora Bawarii. I tam jego specyficzne poglądy dały o sobie znać w charakterystyczny dla Pattona sposób. Zdarzyło się mu palnąć o podobieństwach sytuacji nazistów do amerykańskich partii politycznych, otwarcie krytykował Sowietów i alianckich polityków, którzy zatwierdzali pomoc dla Armii Czerwonej wzmacniającą totalitarny reżim. Jego antyradzieckie poglądy oraz pierwsze zimnowojenne napięcia mogły doprowadzić do otwartej konfrontacji. Postawa Pattona była nie na rękę nie tylko Amerykanom dążącym do unormowania stosunków z Józefem Stalinem, ale i Sowietów, którzy nie chcieli wdawać się w otwarte walki z wciąż silnymi aliantami, którzy dysponowali bombą atomową. Co więcej, szykując się do powrotu do USA, Patton groził ujawnieniem części tajemnic wojskowych, które mogłyby podkopać dobrze zapowiadające się kariery polityczne jego kolegów. W efekcie generał znalazł się w zainteresowaniu służb obu krajów – bacznie przyglądało się mu OSS oraz NKWD. Trudno się dziwić, że po zagadkowej śmierci wojskowego szybko zaczęto snuć teorie spiskowe. Wyeliminowanie Pattona było na rękę wszystkim zainteresowanym.
Tajemniczy wypadek
Patton był już spakowany do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, gdy zdarzył się nieszczęśliwy i tragiczny w skutkach wypadek. 9 grudnia 1945 roku w cadillaca, którym poruszał się generał wjechała wojskowa ciężarówka. Ogromny pojazd staranował limuzynę, zmieniając bez sygnalizacji i powodu pas ruchu. Ciężarówką kierował amerykański żołnierz Robert Thompson, który nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego zjechał na drugą stronę szosy. Próbujący reagować kierowca cadillaca miał zbyt mało czasu na wykonanie manewru. Cudem jest, że prócz Pattona nikt nie odniósł większych obrażeń. Generał prawdopodobnie uderzył głową o elementy konstrukcji samochodu, choć według badaczy liczne obrażenia nie korespondowały z realnym zagrożeniem. Szybko trafił do szpitala w Heidelbergu. Stwierdzono uszkodzenie kręgosłupa w odcinku szyjnym. Mimo urazu Patton zdawał się być w niezłej formie, dlatego jego nagła śmierć 21 grudnia była zaskoczeniem dla lekarzy. Oficjalnie orzeczono niewydolność płuc w wyniku zakrzepów. Nieoficjalnie podejrzewano możliwy zamach. Patton zmarł w szpitalnym łóżku, a wojskowi decydenci zaniechali sekcji zwłok, uznając jego zgon za naturalne powikłania wypadku. Jakby tego było, całej sprawie szybko ,,ukręcono łeb”, a kierujący ciężarówką Thompson nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Przez lata tajemnicza śmierć Pattona była źródłem spekulacji i domysłów, których nie udało się wyjaśnić historykom.
A może zamach?
Zwolennikiem teorii o zamachu jest Robert Wilcox. Dotarł do jednego z rzekomych wykonawców ,,wyroku” na Pattonie, Douglasa Bazaty, który miał potwierdzić zamordowanie generała. Podstawą domniemań stał się dziennik rzekomego mordercy, faktycznego ,,likwidatora” z czasów działalności amerykańskiego Biura Służb Strategicznych – OSS. Bazata mógł być oczywiście mitomanem, ale przedstawił ciekawą teorię, zgodnie z którą rozkaz dotyczący likwidacji Pattona wydał sam szef organizacji William Donovan. Tyle tylko że Patton przeżył zaplanowany wypadek samochodowy, co ponoć zmusiło Amerykanów do uśmiercenia go w szpitalu. Jeśli wierzyć koncepcji Wilcoxa, pomogli w tym Sowieci z NKWD. Gdyby te rewelacje okazały się prawdą, byłby to wyjątkowo bulwersujący przypadek współpracy służb USA i ZSRR.
Warto dodać, że amerykański dziennikarz szczegółowo udokumentował ostatnie tygodnie życia generała, zwracając uwagę na szereg zaskakujących faktów. Jak się okazuje, Patton mógł zginąć już wcześniej – w równie dziwnych okolicznościach. Wiosną jego samolot został ostrzelany przez myśliwiec wyglądający na aliancką maszynę. Czy już wtedy ktoś czyhał na życie krnąbrnego dowódcy? Być może był to jedynie nieszczęśliwy zbieg okoliczności, jak w przypadku śmierci włoskiego dowódcy Italo Balbo. Gdy jednak weźmie się pod uwagę pozycję Pattona, jego buńczuczne wypowiedzi i groźby pod adresem czołowych wojskowych, trudno nie odnieść wrażenia, że przynajmniej część z nich przyjęła informację o śmierci Pattona z ulgą. Nie przesądza to oczywiście sprawy ewentualnego zamordowania generała, a jak było naprawdę, pewnie nie dowiemy się już nigdy. Pole do interpretacji jest jednak wystarczająco duże, by doniesień o zamachu nie traktować wyłącznie jako kolejnej wojennej teorii spiskowej.
Załączony tytułowy plakat – autorstwa Josepha Christiana Leyendeckera – przedstawia gen. Pattona w 1944 roku. Wikimedia/US Army, domena publiczna.