„U-Booty. Podwodna armia Hitlera” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Philip Kaplan

Wydawnictwo – RM

Liczba stron – 258

Seria wydawnicza – Sekrety Historii

Tematyka – zbiorowy portret ludzi, którzy tworzyli niemiecką U-Bootwaffe.

Historia niemieckich U-Bootów jest jednym z ciekawszych tematów nie tylko marynistyki, ale i dziejów całej II wojny światowej. Podwodne zmagania, choć często ich znaczenie jest bagatelizowane, były niezwykle ważnym elementem konfliktu, a jednocześnie po dziś dzień stanowią niewyczerpane źródło historycznej inspiracji. Na polskim rynku palmę pierwszeństwa w dziedzinie marynistyki niezmiennie dzierży Wydawnictwo Finna. Trzeba jednak przyznać, że coraz większa grupa wydawców stara się sięgać po tematy marynistyczne, słusznie widząc w nich ogromny potencjał. W maju 2015 roku nakładem Wydawnictwa RM ukazała się publikacja Philipa Kaplana zatytułowana „U-Booty. Podwodna armia Hitlera”. To kolejna historyczna nowość warszawskiego wydawcy, który stara się przypominać zapomniane epizody II wojny światowej.

Książka została przygotowana w ramach serii „Sekrety Historii” i choć nie ma sensacyjnego potencjału, odsłania kulisy działalności U-Bootwaffe, ukazując najważniejsze elementy służby i walki na niemieckich okrętach podwodnych. Studium, wzbogacone licznymi wypowiedziami świadków i uczestników zdarzeń, prezentuje najbardziej charakterystyczne aspekty podwodnych zmagań. Już w tym miejscu można odnotować, że „U-Bootom…” daleko do kompletnej monografii. Jeśli chcemy zagłębiać się w historyczne szczegóły, lepiej sięgnąć po bardziej dokładne, można nawet powiedzieć dokumentalistyczne opracowania pokroju „Hitlera wojny U-Bootów”. Z racji skrótowości Kaplan pominął wiele ważnych wątków, skoncentrował się jedynie na wybranych informacjach i nie przedstawił pełnego obrazu prowadzonej od początków września 1939 roku wojny podwodnej. Temat jest zresztą dość trudny – bardzo duże rozproszenie polujących U-Bootów sprawiło, że opracowanie wszystkich kwestii związanych z ich służbą wymaga skrupulatnych i mocno zróżnicowanych badań. Kaplan nie był nastawiony na tak szeroką działalność historiograficzną, wobec czego wybrał najważniejsze wątki. Z punktu widzenia czytelnika, który nie szuka bardzo szczegółowej lektury jest to rozwiązanie najbardziej korzystne.

Z prostego powodu – autor zwyczajnie wybrał te kwestie, które miały największy potencjał. W efekcie prezentuje aspekty związane z życiem na pokładzie U-Boota, walkami toczonymi przez niektóre jednostki, pokrótce omawia taktykę i pomysł dowódców U-Bootwaffe na wykorzystanie poszczególnych grup okrętów. Wszystko to zostało nieco podkolorowane ze względu na zastosowanie narracji mieszanej – z jednej strony czytamy suche wypowiedzi Kaplana, z drugiej beletryzowane opowieści oparte na wspomnieniach. Dzięki temu książka jest bardziej atrakcyjna w odbiorze, ale oczywiście traci na jakości merytorycznej.

Mankamentem może być też próba kopiowania sporej części wypowiedzi i wplatanie ich w poszczególne rozdziały. Kaplan troszkę przesadził z objętością tematyczną i nie do końca potrafił się odnaleźć w tak ustalonej konwencji. Pisanie o wszystkim, zwłaszcza w tak skrótowej formie, z reguły kończy się niepotrzebnym gmatwaniem i próbami tuszowania braku pomysłu na książkę atrakcyjnymi opowiastkami uczestników zdarzeń. Ba, brakuje nawet sensacji, które zazwyczaj towarzyszyły serii „Sekrety Historii”. W gruncie rzeczy, zwłaszcza z perspektywy doświadczonych miłośników U-Bootwaffe, jest to zbiór banałów, które nie wnoszą wiele do historii Kriegsmarine. Szczególnie po lekturze wspominanej „Hitlera armii U-Bootów”, która w tak dokładny sposób rozprawiała się z problemem. Odnoszę jednak wrażenie, że nowicjusze świetnie odnajdą się w opracowaniu Kaplana. Jest dość proste, przejrzyste, napisane w przystępnym stylu, bez nadmiernego akcentowania aspektów technicznych. W efekcie publikacja ma całkiem niezły potencjał i pozwoli zrozumieć podstawowe problemy związane z działalnością U-Bootów. Stanowi także odskocznię od dziesiątek wspomnień byłych marynarzy, które ukazują się na polskim rynku. Warto jednak podejść do niej z odpowiednim nastawieniem i odrobiną ostrożności.

Ocena: