Niszczyciele Japońskiej Marynarki Wojennej, t. 3 – Jarosław Jastrzębski – recenzja książki

Tytuł – Niszczyciele Japońskiej Marynarki Wojennej, t. 3

Rok wydania – 2022

Autor – Jarosław Jastrzębski

Wydawnictwo – Inforteditions

Liczba stron – 367

Tematyka – monografia poświęcona niszczycielom Cesarskiej Marynarki Wojennej – okrętom, które odegrały niebagatelną rolę w kształtowaniu wojny na Pacyfiku.

Ocena – 8/10

Recenzja „Niszczycieli Japońskiej Marynarki Wojennej” była w moim wydaniu dość specyficzna, gdyż do omówienia dostałem trzeci tom publikacji. Jarosław Jastrzębski wypuścił monumentalne, czterotomowe opracowanie, którego pojedynczych części raczej nie powinno się analizować w oderwaniu od pozostałych, a jeśli już się to zrobi, to – co miało miejsce w moim przypadku – jest spora szansa na dokupienie kolejnych tomów serii. Trzeci odnosi się do organizacji, przydziałów organizacyjnych i podziałów wewnętrznych. Wydaje się zatem zasadne, by odpowiedniego backgroundu szukać w dwóch pierwszych częściach imponującej serii. Imponującej nie tylko ze względu na złożoność, czy wieloaspektowość opracowania, ale i sam dobór tematu.

Zazwyczaj, w kontekście działań Cesarskiej Floty na Oceanie Spokojnym, historycy koncentrują się na największych okrętach, których siła ognia rozstrzygała kluczowe starcia. Jastrzębski sięga po niszczyciele, znacznie mniejsze, mniej spektakularne, ale jednak niezwykle istotne dla końcowego rezultatu zmagań. W co najmniej kilku bitwach to właśnie jednostki tego typu grały pierwsze skrzypce. Plus dla Jastrzębskiego, iż nie poszedł po linii najmniejszego oporu. Komandor Tameichi Hara w książce „Dowódca niszczyciela” opisał rolę okrętów tego typu następująco: „Cesarska Marynarka Wojenna Japonii posiadała podczas wojny  25 lotniskowców, 12 okrętów liniowych, 18 ciężkich krążowników, 26 lekkich krążowników, 175 niszczycieli i 95 okrętów podwodnych. Jednak to flotylle niszczycieli, których ogólna liczba w żadnym momencie nie przekroczyła 130, ponosiły główny ciężar wojny. Były one końmi pociągowymi Cesarskiej Marynarki Wojennej. Niszczyciele eskortowały również transportowce, a nawet same zastępowały okręty transportowe przez wiele miesięcy wojny – szczególnie od początku 1943 do połowy 1944 roku, kiedy znaczna część większych japońskich okrętów wojennych była „oszczędzana” i znajdowała się w bezpiecznej odległości od strefy działań wojennych”. „Konie pociągowe” – to doskonałe określenie, w które świetnie wpisuje się narracja Jastrzębskiego.

Naturalną trudność musiała zatem sprawiać autorowi liczebność floty niszczycieli. To blisko 200 jednostek, które trzeba odpowiednio sklasyfikować, opisać, a następnie – tutaj już w ramach recenzowanego trzeciego tomu – poprzydzielać do odpowiednich struktur organizacyjnych. Zadanie bardzo trudne, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę zmiany zachodzące wewnątrz Cesarskiej Floty. Jastrzębski robi to niemal modelowo. Jego książka to przykład mrówczej pracy zakładającej prezentację czytelnych zestawień opatrzonych krótkim komentarzem. Czasami tylko, jako osobie spragnionej wiedzy brakowało mi nieco więcej odniesień do konkretnych starć z udziałem niszczycieli, które pociągały za sobą czy to zmiany organizacyjne, czy też wręcz rozformowanie jednostek.  W tym kontekście można było uwzględnić nieco więcej procesów decyzyjnych wpływających na wykorzystanie takich a nie innych struktur oraz ich modyfikowanie w odpowiedzi na wydarzenia na froncie. Na usprawiedliwienie autora napiszmy, iż rozbudowane opisy zapewne nadmiernie wydłużyłyby książkę, co z kolei wpłynęłoby na proces wydawniczy oraz zmieniłoby oryginalną koncepcję serii.

Imponująco prezentują się czytelne tabele. To po prostu obowiązkowy materiał dla każdego historyka pracującego nad przebiegiem wojny na Pacyfiku. Pojawia się jakaś wątpliwość co do liczebności flotylli? Historyk nie ma pewności, czy dany okręt w analizowanym okresie działał w składzie określonej jednostki? Bez obaw, istnieje spore prawdopodobieństwo, że Jarosław Jastrzębski już wykonał tę robotę. Oczywiście nie mam żadnej możliwości zweryfikowania całości danych podanych przez autora. Nie będę nawet udawał, że książkę przeczytałem kartka po kartce. To nie ten typ materiału. Zakładam jednak, iż nawet jeśli Jastrzębski gdzieś się pomylił – a patrząc na jego metodyczność, prawdopodobieństwo jest niewielkie – to jego zestawienia będą i tak kolosalnym wsparciem.

To niewątpliwie cenna pozycja, która zasili moją kolekcję książek o tematyce morskiej, będąc jej istotnym wsparciem. Japońska marynarka wojenna odegrała w czasie II wojny światowej niebagatelną rolę. Recenzja trzeciego tomu serii Jastrzębskiego niewątpliwie zachęciła mnie do sięgnięcia po pozostałe części. Jestem bowiem przekonany, że także w nich autor stanął na wysokości zadania i dołożył wszelkich starań, by zaprezentowane przez niego dane były czytelne i możliwie kompletne.

Ocena: – 8/10

Recenzja „Niszczyciele Japońskiej Marynarki Wojennej” powstała we współpracy z TaniaKsiazka.pl.