Chiune Sugihara – Aleksander B. Skotnicki – recenzja książki

Tytuł – Chiune Sugihara. Konsul, który ratował Żydów

Rok wydania – 2021

Autor – Aleksander B. Skotnicki

Wydawnictwo – Aromat Słowa

Liczba stron – 320

Tematyka – historia życia i służby konsularnej Japończyka Chiune Sugihary, któremu przypisuje się uratowanie ok. 2000 Żydów na Litwie.

Ocena – 6/10

Chiune Sugihara – na to nazwisko natraficie jeszcze niejednokrotnie. Choć nie był postacią pierwszoplanową, japoński dyplomata stał się symbolem słusznego wyboru. Pomimo trudnych warunków, presji politycznej, zagrożenia dekonspiracją nie wyzbył się własnych przekonań i jasnego kompasu moralnego. W trakcie II wojny światowej uratował setki Żydów, wystawiając im wizy umożliwiające emigrację, a tym samym uratowanie życia przed eksterminacją w czasie Holocaustu.

2000 ludzkich istnień. Po kilkudziesięciu latach, jako jedyny Japończyk, został uhonorowany zaszczytnym tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Na jego historię natrafiłem przed laty przez przypadek w czasie poszukiwań mniej znanych postaci, których życiorysy warto znać. Życiorys Sugihary wydał mi się szczególny. Japończyk ratujący Żydów? W Kownie? W obliczu sojuszu łączącego Japonię z hitlerowskimi Niemcami? Już ten krótki wstęp brzmiał fascynująco. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy przyjrzymy się bliżej życiorysowi Sugihary. Dodajmy tylko, iż w 1924 roku przeszedł na prawosławie, co w przypadku Japończyka stanowi interesujący ewenement.

Był niewątpliwie człowiekiem kierującym się konkretnymi zasadami moralnymi. Swego rodzaju kodeksem honorowym. U Japończyków wojenny kodeks honorowy interpretowano często dość specyficznie, czego dowodem były tragiczne wydarzenia w czasie kampanii na Pacyfiku (mordowanie amerykańskich jeńców, uderzenia pilotów-samobójców), u Sugihary nie było mowy o żadnych wypaczeniach – przyświecały mu konkretne zasady, wśród których na plan pierwszy wybijała się wpojona mu w szkole reguła: „Opiekuj się potrzebującymi”. W czasie swojej kariery konsularnej wielokrotnie dał dowód, iż nie pozostaje obojętny na cierpienie innych. Kulminacyjnym punktem jego działalności był 1940 rok, gdy masowo wystawiał Żydom wizy umożliwiające opuszczenie Litwy. Właśnie temu wydarzeniu poświęcona jest część książki Aleksandra B. Skotnickiego. Niestety, tylko „część”.

Publikacja nie jest bowiem biografią Sugihary w tradycyjnym rozumieniu słowa „biografia”. Skotnicki przez wiele lat zajmował się badaniem losów żydowskich rodzin, którym udało się uratować przed Holocaustem. Widać, że w odtwarzaniu tego typu historii autor czuje się najlepiej. Zasadniczą część książki wypełniają zatem relacje uratowanych. W jakimś stopniu pozwala to spojrzeć na działalność Sugihary (i Holendra Jana Zwartendijka, o którym Skotnicki nie zapomniał i któremu słusznie poświęcił sporo miejsca) z perspektywy istnień, które udało się mu ocalić. To niezwykle ważne, bo za każdym pojedynczym przypadkiem stoją losy całych rodzin, nierzadko wielu pokoleń – Sugihara i Zwartendijk dali im szansę na istnienie, a światu na wykorzystanie ich potencjału. Dlaczego jednak po lekturze byłem rozczarowany? Zabrakło mi jasnego i klarownego życiorysu Sugihary, poszerzonego o wspomnienia na jego temat, informacje niezwiązane z działalnością konsularną na Litwie. Jest tego zbyt mało, by zaspokoić moją ciekawość. Autor nie decyduje się na szerszą analizę, choć w pewnym momencie wylicza cechy charakteru Sugihary (które w moim odczuciu akurat cechami, za wyjątkiem wybranych, nie są). Ba, niektóre informacje powtarzane są wielokrotnie, ale w innych miejscach są wyraźne luki w życiorysie głównego bohatera.

Książką rządzi chaos. Rozdziały zazębiają się ze sobą „o tyle, o ile”. Nawet jeśli niektóre z nich zostały napisane w interesujący sposób, a autor dotarł do sporej liczby relacji, nie ma w tym systematyki. Niektóre wpisy sprowadzają się do wyliczeń od pauz, co przywodzi na myśl notatkę ze szkoły albo slajdy przygotowane na wykład. To zdecydowanie zbyt mało, by czytelnik mógł poczuć, iż autor traktuje go poważnie. Nie bardzo rozumiem koncepcję przedruku tekstu Erica Saula w dwóch językach. Szkoda, bo mankamenty przesłaniają ogrom zgromadzonych przez Skotnickiego materiałów. To nie tylko listy uratowanych, zestawienia odsetka ludności żydowskiej w poszczególnych krajach Europy, ale i znakomite fotografie. Generalnie książka została wydana w sposób miły dla oka – szkoda tylko, że tekstowo można mieć do niej tyle poważnych zastrzeżeń.

Historia Chiune Sugihary powinna w Polsce odpowiednio rezonować. Nie tylko odnosi się do naszego regionu. Przede wszystkim łatwo w niej dostrzec analogie do historii Aleksandra Ładosia, którego życiorys wciąż nie doczekał się wystarczającego upamiętnienia, choć w ostatnich latach poczyniono duże postępy za sprawą polskiej dyplomacji. Czy książka Skotnickiego wypełnia lukę biograficzną w odpowiedni sposób? Mam wątpliwości. Autor zawarł w swoim opracowaniu sporo wiadomości, ale jego pomysł na książkę przyniósł efekt odwrotny do zamierzonego. Miało być chyba oryginalnie, interesująco i czytelnie, jest chaotycznie i z lukami – to sprawia, że Sugiharze i jego służbie warto byłoby przyjrzeć się raz jeszcze.

Ocena: