Przejęcie władzy przez obóz antysanacyjny było początkiem rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Mimo iż była ona maskowana hasłami dotyczącymi sprawiedliwości i rozliczenia winnych przegranej kampanii wrześniowej, w rzeczywistości wydawane w tym celu akty prawne naruszały podstawowe gwarancje i zasady związane z pewnością prawa. Świadczy o tym choćby pseudoprawna działalność samego Sikorskiego, za którego wiedzą i przyzwoleniem zorganizowano system osądzający rzekomych zdrajców – wojskowych i polityków winnych „klęski wrześniowej”. W praktyce emigracyjne władze skorzystały z możliwości rozprawienia się z przeciwnikami politycznymi pod płaszczykiem postępowań prawnokarnych. Sprowadzały się one jednak do działalności, która była wypaczeniem sprawiedliwości i litery prawa. Już 10 października 1939 roku niedawno sformowana Rada Ministrów uchwaliła dekret o amnestionowaniu więźniów brzeskich. Miał on wymiar przede wszystkim symboliczny, pokazując, iż nowy obóz rządzący całkowicie zrywa z linią obraną przez piłsudczyków. Kolejnym krokiem do rozliczenia z bolesną przeszłością były próby osądzenia mniej lub bardziej zasłużonych aparatczyków poprzedniego systemu. W tym miejscu zaznaczyć należy, iż rządy sanacji w latach bezpośrednio poprzedzających wybuch II wojny światowej ocierały się o autorytaryzm zainicjowany jeszcze aktywnością Józefa Piłsudskiego. Zmiana konstytucji była tego dobitnym przykładem. Nie tylko zlekceważono głosy opozycji, ale także wykorzystano przepisy ustawy zasadniczej do stworzenia systemu prześladowań politycznych przeciwników. Za cenę ograniczenia demokratycznych wolności – zarówno politycznych, jak i obywatelskich – obóz sanacyjny uzyskał nieskrępowaną władzę, którą oddał dopiero w wyniku wojennych przekształceń. 10 października powołano do życia Biuro Rejestracyjne, przez które przechodził obowiązkowo każdy żołnierz Wojska Polskiego przybywający do Francji. Następnie pracownicy Biura dokonywali przesłuchania, decydując o opcji przydziału. I tak, dla poprawnie rozliczonych znajdowały się przydziały w regularnej armii (albo w konkretnej jednostce, albo w wojsku, ale z obietnicą późniejszego obsadzenia stanowiska). Trzecią kategorię stanowiły osoby, pod adresem których kierowano mniej poważne zastrzeżenia natury politycznej lub wojskowej. Trafiali oni do rezerwy Naczelnego Wodza. Przedostatnia grupa odsyłana była do dyspozycji ministerialnej. Wreszcie „ostatnią kategorię stanowili oficerowie, których sprawy trafiły do właśnie powołanego Wojskowego Trybunału Orzekającego. To dla nich był obóz specjalny w Cerizay, a po ewakuacji do Wielkiej Brytanii w Rothesay na wyspie Bute, zwanej Wyspą Wężów”. Działania komisji określić należy jako bezprawne, bowiem z inspiracji płk Modelskiego i prof. Kota została ona przekształcona „na biuro śledcze, w którym Modelski odgrywał rolę inkwizytora”. Przesłuchiwani świadkowie składali często tendencyjne zeznania prowokowane przez członków komisji, którym zależało na obciążeniu popleczników poprzedniego systemu. Gen. Marian Kukiel stwierdził nawet, że „w Paryżu zaczynał się czyściec tak zwanej weryfikacji oficerów […] wszędzie, gdzie było to możliwe węszono 'szkodników’ sprawy polskiej”. Efektem wielomiesięcznych prac komisji było 300-stronnicowe opracowanie szkalujące wojskowych i polityków sanacji. Raport, oparty na fałszerstwach i przeinaczeniach, został przekazany sojusznikom, którzy z politowaniem przyjęli wynurzenia Modelskiego, dostrzegając, iż Sikorski i jego otoczenie posiadają liczne negatywne cechy i wobec próżności i nadmiernej władczości nie są w stanie realnie ocenić sytuacji politycznej. Nie trzeba dodawać, że tego typu uwagi nie pomagały sprawie polskiej, a wręcz szkodziły, szargając reputację Rządu RP na Emigracji.
Nasuwa się oczywiste pytanie o podstawy prawne wysyłania obywateli polskich do obozów odosobnienia. Wobec przybywających do Francji wojskowych stosowano kryteria uznaniowe oparte na pojęciach nieostrych. W efekcie, bez formalnie przeprowadzonego procesu, część z nich więziono, co w oczywisty sposób godziło w ich wolności osobiste. Utworzony 22 listopada 1939 ośrodek w Cerizay już w dwa dni później przyjął transport kilkudziesięciu oficerów, także wysoko postawionych generałów. Wobec uwięzionych stosowano liczne rygory, w tym znaczące zmniejszenie poborów, kontrolę korespondencji i, co oczywiste w tej sytuacji, ograniczenie swobód. Zbudowany w ten sposób system inwigilacji obejmował do stu oficerów jednocześnie. W drugiej połowie 1940 roku, w związku z kapitulacją Francji i ewakuacją naczelnych władz RP do Londynu, ośrodek został przeniesiony do Rothsay w Szkocji, gdzie funkcjonował właściwie do końca wojny. Przez Wyspę Wężów przeszło aż 1500 więźniów, co pokazuje zakres antysanacyjnej działalności obozu Sikorskiego.
Po umocnieniu Rządu Emigracyjnego na międzynarodowej scenie politycznej jego członkowie rozpoczęli przygotowania do rozprawy z przedstawicielami poprzedniego systemu. W wielu wypadkach zgłaszane projekty wynikały nie z poczucia obowiązku czy szeroko rozumianego patriotyzmu, lecz wzajemnych animozji. Szereg koncepcji nie miał zresztą oparcia w ówcześnie obowiązującym prawie. Gdy 2 stycznia 1940 roku min. Stańczyk zgłosił projekt uchwały o postawieniu przed sądem wojskowym marsz. Rydza-Śmigłego oraz przed Trybunałem Stanu gen. Tadeusza Kasprzyckiego, Felicjana Sławoja-Składkowskiego i Józefa Becka, propozycja nie mogła zostać zaakceptowana wobec trudności w ustaleniu odpowiedniej procedury w oparciu o przepisy Konstytucji kwietniowej. Szczególnie kontrowersyjny wydawał się pomysł rozprawy przed Trybunałem Stanu, który w tym czasie nie istniał. W myśl Konstytucji kwietniowej powoływanie sędziów Trybunału Stanu należało do prerogatyw Prezydenta RP. Kompetencje trybunału określono dość szeroko w odwołaniu do orzekania w sprawach „odpowiedzialności konstytucyjnej”. Już choćby z tego względu obwinienie ekipy przedwrześniowej byłoby dość trudne. Stąd też wniosek Stańczyka twórczo rozwinięto i w czerwcu 1940 roku prezydent Raczkiewicz podpisał dekret o powołaniu komisji w związku z wynikami kampanii wrześniowej. W gruncie rzeczy działała ona do końca wojny, dokonując licznych ustaleń niepopartych dowodami, przesłuchaniami uczestników zdarzeń, często ferując wyroki w oparciu o plotki lub niesprawdzone dane. Na ich podstawie wojskowych obarczano winą za przegraną kampanię wrześniową, co często kończyło się odesłaniem do jednego z obozów odosobnienia. Nie udało się postawić przed nią marsz. Rydza-Śmigłego i członków poprzedniego rządu. Sam Sikorski był nieco sceptycznie nastawiony do próby osądzenia najważniejszych polityków sanacji, obawiając się reakcji sojuszników. Francuzi i Brytyjczycy przyglądali się działaniom Rządu Emigracyjnego z dużą rezerwą. Pozorna pobłażliwość Sikorskiego nie dotyczyła jednak znacznej części wojskowych. Szczególnie mocno ucierpiał gen. Rayski, przedwojenny dowódca lotnictwa. Mimo iż komisja nie powołała go na świadka, obarczono go winą za zniszczenie polskiego lotnictwa w pierwszych dniach kampanii wrześniowej. Próby powołania niezależnych rzeczoznawców spełzły na niczym. Rayski składał bowiem zażalenie na Ministra Obrony Narodowej gen. Kukiela, jednakże nie zostało ono rozpatrzone. Wobec oficjalnego stanowiska Naczelnego Wodza ówczesne przepisy nie przewidywały żadnej formy żalenia się na działalność osób piastujących stanowiska ministerialne.
Fotografia tytułowa: Władysław Sikorski (Wikipedia, domena publiczna).
Zobacz ósmą część opracowania
„Sojusznicze umowy wojskowe”
Zobacz dziesiątą część opracowania
„Status prawny Rządu Emigracyjnego po wojnie”