Ewakuacja polskiej floty i pilotów do Francji i Wielkiej Brytanii

Choć podstawę Sił Zbrojnych II Rzeczypospolitej stanowiło wojsko lądowe, w okresie dwudziestolecia międzywojennego doszło także do dynamicznej – zwłaszcza jak na warunki organizacyjne – rozbudowy Marynarki Wojennej oraz lotnictwa. Polscy dowódcy zdawali sobie jednak sprawę, że potencjał polskiej floty i sił powietrznych w przypadku wojny z nazistowskimi Niemcami nie umożliwi skutecznej obrony. Był to jeden z głównych powodów, dla których już 30 sierpnia 1939 roku – jeszcze przed rozpoczęciem Wojny Obronnej – wycofano do Wielkiej Brytanii najcenniejsze polskie okręty. Wkrótce podobną drogę obrały okręty podwodne. Miały ocaleć, by nadal prowadzić walkę. Być może jeszcze cenniejsi byli polscy piloci. Ostatecznie aż 10 tys. lotników przedostało się do Francji i Wielkiej Brytanii.

Operacja „Pekin”

Najsilniejszą jednostką morską Marynarki Wojennej II RP był Dywizjon Kontrtorpedowców dowodzony przez kmdr. Romana Stankiewicza. W jego skład wchodziły niszczyciele ORP „Błyskawica” (dowódca kmdr por. Włodzimierz Kodrębski), ORP „Grom” (dowódca kmdr ppor. Aleksander Hulewicz), ORP „Burza” (dowódca kmdr ppor. Stanisław Nahorski) oraz ORP „Wicher” (dowódca kmdr por. Stefan de Walden). Dowództwo polskie zdawało sobie sprawę, że okręty te w razie niemieckiej agresji mogą szybko paść ofiarą ataków Kriegsmarine lub – co uznano za najbardziej groźne – zostać zniszczone w wyniku działań Luftwaffe, szczególnie w przypadku uzyskania efektu zaskoczenia przez Niemcy. Dlatego też 30 sierpnia 1939 roku marszałek Edward Śmigły-Rydz zdecydował się wycofać cały Dywizjon Kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii. Odwrotowi nie nadano oficjalnie kryptonimu, dlatego współcześnie historycy opisują go, używając hasła, które było sygnałem do wypłynięcia. Stąd też mówimy dzisiaj o operacji „Pekin”.

Operacja była koordynowana z Brytyjczykami. Kilka miesięcy przed wybuchem wojny przedyskutowano możliwość ewakuacji, a Admiralicja zaakceptowała polskie plany, słusznie zakładając, iż trzy okręty będą stanowiły wsparcie w trakcie dalszych walk z Niemcami. Ewakuacja zakończyła się pełnym sukcesem. Wszystkie trzy okręty bezpiecznie dotarły do wybrzeży brytyjskich i potem z sukcesami walczyły u boku Royal Navy. Na Morzu Bałtyckim pozostał niszczyciel ORP „Wicher”, który w pierwszych dniach walk uczestniczył w obronie polskiego wybrzeża, ale w wyniku serii nalotów niemieckiego lotnictwa został zatopiony 3 września 1939 roku.

ORP „Grom” w 1937 roku (NAC).

Zadania bojowe wyznaczono także polskim okrętom podwodnym ORP „Ryś”, ORP „Wilk”, ORP „Żbik”, ORP „Orzeł” i ORP  „Sęp”. W czasie Wojny Obronnej realizowały one plan „Worek” skierowany przeciwko okrętom niemieckim. Zakończył się on jednak niepowodzeniem, wobec czego polskie okręty podwodne miały przystąpić do ewakuacji. ORP „Ryś”, ORP „Sęp” i ORP „Żbik” przedostały się do Szwecji, gdzie zostały internowane. Ich wojenne działania na tym się zakończyły – przebywały w Szwecji przez całą II wojnę światową, a do Polski powróciły dopiero po zakończeniu działań zbrojnych w 1945 roku.

Inaczej potoczyły się losy okrętu ORP „Orzeł”. Wycofał się on do Estonii, gdzie załoga także została internowana. Polakom udało się jednak uciec i przedostać do Wielkiej Brytanii. Z kolei ORP „Wilk” uniknął internowania i przez Morze Bałtyckie przedostał się bezpośrednio na Wyspy Brytyjskie.

Oprócz tego na wodach brytyjskich znalazł się żaglowiec szkolny ORP „Iskra” i transportowiec ORP „Wilia”. Schronienie w portach krajów neutralnych lub przyjaznych wobec Polski znalazły także największe statki pasażerskie II RP, m.in. ORP „Piłsudski”, ORP „Sobieski”, ORP „Kościuszko” i ORP „Batory”.

ORP „Orzeł” 19 kwietnia 1940 roku (Wikipedia, domena publiczna).

Do Wielkiej Brytanii przeniesiono także kierownictwo Marynarki Wojennej, na którego czele stanął kontradmirał Jerzy Świrski. 18 listopada 1939 roku w Londynie podpisano polsko-brytyjską umowę o utworzeniu z ewakuowanych okrętów Oddziału Polskiej Marynarki Wojennej w Wielkiej Brytanii, podporządkowanego organizacyjnie dowództwu brytyjskiej Royal Navy. Zgodnie z umową polski Oddział Marynarki Wojennej wchodził w skład Royal Navy i podlegał operacyjnemu dowództwu brytyjskiej Admiralicji. Zachowano polską banderę, polskie składy dowódcze na okrętach oraz polskie mundury.

Początkowo w skład sił morskich wchodziły ewakuowane okręty. Z czasem nastąpił rozwój Polskiej Marynarki Wojennej w oparciu o jednostki przekazywane Polsce przez aliantów. Gdyby w 1939 roku ewakuacja się nie powiodła, powstanie polskich sił morskich na Zachodzie mogłoby w ogóle nie być możliwe. Mimo iż historycy nie są jednoznaczni w ocenach działań polskiej floty i dowództwa w 1939 roku, uratowanie tak wielu okrętów można poczytać za sukces. Alternatywą było bowiem ich zniszczenie w toku walk (a ich wpływ na obronę Wybrzeża prawdopodobnie pozostałby ograniczony) bądź też – co byłoby rozwiązaniem jeszcze gorszym – mogły wpaść w ręce przeciwnika i wejść w skład jego floty.

Ewakuacja polskich lotników

Polskie lotnictwo w czasie Wojny Obronnej nie było w stanie stawić czoła silniejszemu przeciwnikowi, który stosunkowo szybko uzyskał panowanie w powietrzu. Ponad połowa polskich pilotów ewakuowała się wraz z żołnierzami polskimi do Rumunii. Tam zostali internowani. To jednak większości z nich nie zatrzymało – dołączyli oni do akcji przerzutu żołnierzy polskich z Rumunii, a nierzadko na własną rękę uciekali na Zachód. Celem była wówczas głównie Francja. Przedostało się do niej łącznie ok. 10 tysięcy lotników, z czego ok. 6 tysięcy z samej Rumunii.

Większość polskich pilotów pozostała we Francji, by tam włączyć się w odtwarzanie polskiego lotnictwa. Część zdecydowała się na dalszą podróż do Wielkiej Brytanii. Liczyli oni zwłaszcza na oceniany wysoko brytyjski sprzęt lotniczy. W sumie w pierwszej fazie ewakuacji, której cezurę wyznacza atak Niemiec na Francję, do Wielkiej Brytanii udało się przedostać ok. 2300 polskich lotników, podczas gdy ponad 7000 zostało we Francji.

Choć Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski liczył na utworzenie polskich sił powietrznych w jednym kraju sojuszniczym – albo we Francji, albo w Wielkiej Brytanii – doszło do podziału. 4 stycznia 1940 roku, na mocy umowy lotniczej, we Francji powstały Polskie Siły Powietrzne, stanowiące odrębną część suwerennych Polskich Sił Zbrojnych. Pod względem materiałowym, organizacyjnym i operacyjnym podlegały one władzom francuskim.

Z kolei w Wielkiej Brytanii polscy lotnicy trafiali do Ochotniczej Rezerwy RAF, otrzymując dodatkowo najniższe stopnie oficerskie i podoficerskie, niezależne od rang posiadanych w lotnictwie polskim. Umowę polsko-brytyjską sankcjonującą wykorzystanie bojowe polskich pilotów podpisano dopiero 11 czerwca 1940 roku. Na mocy zapisów polscy piloci podlegali prawom, zwyczajom i regulaminom RAF. Ponadto składali podwójną – brytyjską i polską – przysięgę. Otrzymali także brytyjskie stopnie wojskowe oraz mundury, na których widniał napis „Poland”. Specyficzna sytuacja Polaków w Wielkiej Brytanii była w głównej mierze wynikiem ówczesnego brytyjskiego prawa i regulaminów nieprzychylnych obcokrajowcom (obowiązywały choćby przepisy zakazujące noszenia broni przez żołnierzy innej państwowości na ziemi brytyjskiej). Pewną rolą odgrywały także uprzedzenia wobec Polaków, których uważano za gorszych pilotów od Brytyjczyków, głównie ze względu na lekceważące podejście do przegranej Wojny Obronnej. Należy jednak podkreślić, iż Polacy mieli większe doświadczenie bojowe zdobyte właśnie dzięki walkom z Luftwaffe.

Formacja Dywizjonu 303 podczas wizyty prezydenta Władysława Raczkiewicza, 4 kwietnia 1941 roku (Wikipedia, domena publiczna).

Według stanu na 1 czerwca 1940 roku, w skład Polskich Sił Powietrznych wchodziło (za: Włodzimierz T. Kowalski, „Tragedia w Gibraltarze”):

  1. a) 2316 lotników w Wielkiej Brytanii;
  2. b) 7240 lotników we Francji;
  3. c) artyleria przeciwlotnicza – 1103 ludzi;
  4. d) łączność przeciwlotnicza – 385 ludzi.

W sumie 11044 żołnierzy. Wyłączywszy z tego artylerzystów i łącznościowców, 9556 osób. Oznacza to, że niemal 100% składu Polskich Sił Powietrznych stanowili lotnicy ewakuowani z II Rzeczypospolitej – których liczba, jak zaznaczono powyżej, także wynosiła ok. 10 tys.

Podsumowanie

Na zakończenie wystawić można jeden wniosek – powstanie lotnictwa i marynarki polskiej na Zachodzie było możliwe tylko dzięki ewakuacji pilotów, marynarzy i okrętów wchodzących w skład sił zbrojnych II Rzeczypospolitej. Ewakuacja ta – jak pokazują dane liczbowe – okazała się skuteczna, nawet jeśli ma swoich krytyków. Za duże osiągnięcie należy uznać zwłaszcza przerzut do Francji i Wielkiej Brytanii aż 10 tys. polskich lotników, którzy stanowili trzon odtwarzanych Polskich Sił Powietrznych i wielokrotnie udowodnili swoją wartość bojową, oraz wycofanie do wybrzeży Wysp Brytyjskich najcenniejszych polskich okrętów, które mogły kontynuować służbę i walkę z nazistowskimi Niemcami.

Bibliografia:

Włodzimierz T. Kowalski, „Tragedia w Gibraltarze”

Richard King, „Dywizjon 303”

Steven J. Zaloga, „Polska 1939. Blitzkrieg”

Fotografia tytułowa (za: IPN, domena publiczna) przedstawia pilotów Dywizjonu 303 Zygmunta Bieńkowskiego i Jana Zumbacha ze zdobycznym trofeum. Została zrobiona 1 sierpnia 1943 roku. Wyraźną większość pilotów tego najsłynniejszego polskiego dywizjonu (choćby widoczny na zdjęciu po lewej Bieńkowski) przeszła typową trasę ewakuacji: Polska-Rumunia-Francja-Wielka Brytania. Nieco dłużą trasę odbył – na fotografii po prawej – Jan Zumbach. Po ewakuacji z Rumunii znalazł się on – zanim dotarł do Francji – jeszcze w Bułgarii i Libanie.

Marek Korczyk – historyk, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Do jego zainteresowań należą przede wszystkim historia wojskowości oraz dzieje XX wieku. Kolekcjoner różnego rodzaju antyków, zwłaszcza numizmatycznych i filatelistycznych, oraz militariów. Za swój cel uważa obiektywne przedstawianie dziejów minionego stulecia oraz popularyzację mniej znanych źródeł i materiałów historycznych.