„Pułkownik Kwiatkowski”

Rok premiery – 1995

Czas trwania – 120 minut

Reżyseria – Kazimierz Kutz

Scenariusz – Jerzy Stefan Stawiński

Zdjęcia – Grzegorz Kędzierski

Muzyka – Jan Kanty Pawluśkiewicz

Tematyka – powojenne losy Polski opowiedziane przez pryzmat historii lekarza w przebraniu komunistycznego oficera.

Koszmar okupacji hitlerowskiej, zakończony w 1945 roku, był jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w historii Polski. Co gorsza, mimo iż zniewolenie ze strony Niemców znalazło finał w wojskowej kampanii sił Armii Czerwonej, Polacy nie doczekali się pełnej wolności. Niepodległość, suwerenność – słowa te znaczyły niewiele w świecie komunizmu na modłę Józefa Stalina. W konsekwencji jedna okupacja została zastąpiona drugą, która oparta była nie na działaniach militarnych, lecz fałszu i obłudzie. Wewnętrznie podzielone społeczeństwo nie było w stanie przeciwstawić się agresji Sowietów, którzy szybko podporządkowali sobie Europę Środkową stanowiącą od tej pory przybudówkę Związku Radzieckiego. Dopiero po latach kolejny wolnościowy zryw przyniósł poczucie niezależności i powiew demokracji. Trudne były jednak lata formalnego związku z mocarstwem ze wschodu. Już w ostatnich miesiącach trwania II wojny światowej instalowany naprędce nowy system rozpoczął walkę z przedstawicielami szeroko pojętej polskości. Ci, którzy do niedawna walczyli z okupantem nagle znaleźli się w sytuacji bez wyjścia – ideały, za które umierali ich koledzy wciąż były aktualne, walka nadal trwała. Z drugiej strony obowiązywał ich hierarchiczny przymus posłuszeństwa nowym władzom przysyłanym przez Moskwę, co w jawny sposób zaprzeczało idei suwerenności narodu. Wielu z niedawnych bohaterów zdegradowano do stopnia zdrajców ojczyzny, wielu zginęło, nie rozstając się z bronią. Nowa rzeczywistość nie zostawiła miejsca dla samozwańczych bojowników o wolność i niepodległość.

W 1996 roku, już w epoce wolnej demokratycznej III RP, Kazimierz Kutz, zdecydował się sięgnąć po historię sprzed lat. Znany polski reżyser postanowił nakręcić film opowiadający o pierwszych miesiącach rzekomej wolności z perspektywy losów jednego człowieka. Jest rok 1945. Ginekolog pracujący dla armii, kpt. Andrzej Kwiatkowski, wdaje się w konflikt z wysoko postawionym radzieckim oficerem. Dla ratowania własnej skóry decyduje się zmienić tożsamość i staje się pułkownikiem Kwiatkowskim, wiceministrem, organem służb Urzędu Bezpieczeństwa. Podejmuje się trudnej gry opartej na mistyfikacji i kłamstwie. O ile w ogólnym zamieszaniu i chaosie jego gra ma szanse powodzenia, o tyle konfrontacja z systemem nie może mu wyjść na dobre. Historia jest na tyle dobrze skonstruowana, iż bez trudu trzyma w napięciu do ostatnich chwil. Fabularna część obrazu stoi zatem na wysokim poziomie. Mamy naprawdę dobrze pomyślany scenariusz i świetne spojrzenie na realia „tamtych czasów”, o czym w wolnej Polsce wreszcie można było mówić. Obraz powojennej Polski być może jest nieco nierzeczywisty, nie zapominajmy, że mamy do czynienia z kinematograficzną fikcją, choć, co głosi końcowa sentencja, ponoć opartą na prawdziwych wydarzeniach. Nie wiadomo jednak, kto stał się pierwowzorem „Kwiatkosia” i jego wyczynów.

Mocnym elementem fabuły jest z pewnością komediowość ujęcia. Polska Ludowa, choć dopiero konstruowana, zostaje przedstawiona w krzywym zwierciadle. Ironiczne poczucie humoru, zabawne dialogi i wyraziste postacie kreują dziwny, może nieco odrealniony świat, który nijak nie przypomina tego, co młodzi ludzie znają z autopsji. Perspektywa spojrzenia na początki instalowania systemu komunistycznego w Polsce może być nieco zachwiana przez kilkadziesiąt lat zniewolenia ze strony Związku Radzieckiego. Nie zaburza to jednak odbioru całości obrazu. Wrażeń artystycznych dodaje świetnie skomponowana muzyka, której autorem jest Jan Kanty Pawluśkiewicz. Wyraziste melodie podkreślają wyrafinowanie kolejnych scen – sprawnie przechodzimy od komedii do dramatu obyczajowego, którego mocnym akcentem staje się smutna powojenna historia. Jest zatem wesoło, do pewnego momentu. Nie brakuje bowiem chwil zadumy i poważnych rozmyślań. Reżyser filmu stawia przed nami szereg retorycznych pytań. Każdy z widzów musi wypracować sobie indywidualne podejście, dzięki któremu przyjęcie filmu różni się w zależności od życiowych doświadczeń i poglądów odbiorcy.

Atutem obrazu są także doskonałe kreacje aktorskie. Marek Kondrat to ekstraklasa polskiej sceny artystycznej i każde kolejne wcielenie to niezapomniany występ – pełen ekspresji, emocji i pozbawiony aktorskiej sztuczności. Całkiem nieźle zaprezentowała się Renata Dancewicz, odtwórczyni roli Krysi, choć akurat w jej wypadku naturalność grania nie jest tak widoczna, jak u Kondrata. Obok nich na szklanym ekranie zaprezentowała się plejada polskich gwiazd, wśród których na plan pierwszy wysuwa się doskonała kreacja Adama Ferencego oraz pomniejsze role Zbigniewa Zamachowskiego czy Artura Barcisia. Ferency doskonale wczuł się w rolę śledczego rodem z komunistycznej Polski. Płk Kizior, którego poznajemy na początku filmu, jest wyrazisty i zapada w pamięć, a tego właśnie oczekujemy od kreacji aktorskiej.

Pozostałe elementy filmowego rzemiosła nie są istotne dla całości. Można zatem powiedzieć, iż jego siła opiera się na niezłym scenariuszu i ciekawie pomyślanej historii, która została zaprezentowana w przystępnej formie. Film się nie dłuży, a umiejętnie napisany skrypt sprawia, iż kolejne sentencje wypowiadane przez bohaterów to nie tylko puste frazesy i zbiór banałów, ale rzeczowe, dostosowane do sytuacji kwestie. Z wymienionymi elementami doskonale komponują się świetne kreacje aktorskie. Wyrazistość odtwórców głównych ról sprawia, iż nie tylko zachowanie bohaterów daje widzowi do myślenia – już sama umiejętność wyrażania uczuć i emocji są wystarczające do tego, by w odpowiednim sposób odbierać sceny migające na ekranie. Biorąc pod uwagę, iż historia ta oparta jest na faktach, dodaje jej to smaczku. Chociaż nie możemy być pewni, czy wydarzyła się ona naprawdę, mamy świadomość, iż mogła się wydarzyć, a to jest wystarczającą rekomendacją dla prawdziwości scenariusza.

Ocena: