Powstanie na Słowacji – tragiczny zryw zbrojny

Hitler i Tiso. Zdjęcie za: NAC.

Powstanie Warszawskie było jednym z najtragiczniejszych aktów niemieckiej okupacji na ziemiach polskich. Często przeciwstawiane jest zbrojnemu zrywowi ludności Paryża, która chwyciła za broń tuż przed wkroczeniem do miasta Amerykanów. Stolicę Francji udało się ostatecznie wyzwolić dzięki wsparciu aliantów, a i Niemcy nie kwapili się do angażowania w walki o Paryż i zwyczajnie opuścili miasto.

Jeszcze inaczej wyglądała sytuacja Słowaków, którzy w czasie wojny zdecydowali się na państwową kolaborację z wrogiem. Sytuacja była jednak skomplikowana, bo w kraju działał antyniemiecki ruch oporu i nie wszyscy byli zadowoleni z nowych rządów opartych na zastraszaniu ludności. Idea zbrojnego powstania miała wypełnić jeszcze jeden cel, polityczny.

29 sierpnia 1944, a więc wtedy, gdy w Warszawie walki trwały w najlepsze, ppłk Jan Golian dał sygnał do rozpoczęcia antyniemieckiego powstania, które miało przynieść podobne efekty do walki warszawiaków. Słowacy spodziewali się wyzwolić przynajmniej część kraju przed wkroczeniem Armii Czerwonej, by następnie występować w roli gospodarzy i powitać Sowietów na swoim terytorium. Bezpośrednim powodem wybuchu walk była zgoda kolaboracyjnych władz Republiki Słowackiej na wkroczenie wycofujących się ze wschodu jednostek niemieckich na terytorium kraju (w nocy z 28 na 29 sierpnia). Spiskowcy zdawali sobie sprawę, iż może to oznaczać zaprzepaszczenie szans na choćby częściowe samodzielne wyzwolenie kraju. Dlatego też 29 sierpnia do oddziałów partyzanckich zgrupowanych w różnych punktach Słowacji dotarło hasło: „Zaczynajcie wypędzanie”. Był to sygnał do rozpoczęcia powstania.

Władzę polityczno-militarną przejęła powołana w tym celu Słowacka Rada Narodowa zainstalowana w Bańskiej Bystrzycy. Siły słowackie miały współpracować z armią czechosłowacką oraz żołnierzami radzieckimi. Wybuch powstania był tylko częściowym zaskoczeniem dla kolaboracyjnych władz. Przywódca marionetkowego rządu ks. Josef Tiso zdawał sobie sprawę z nastrojów społecznych oraz zagrożenia. Wiedział też, że słowacka armia nie zdoła odeprzeć ataków partyzantów. Zdecydował się zatem wezwać na pomoc Niemców. Faktycznie, na pomoc Tiso przybyły jednostki pod dowództwem SS-Obergruppenführera Hermanna Höfle. Niemcy nie przebierali w środkach. Podobnie jak w Polsce tłumili powstanie z ogromną brutalnością. Mordowano ludność cywilną, przeprowadzano pacyfikacje wsi. Powstańcom nie udało się opanować najważniejszych ośrodków, w tym Bratysławy. Walki toczono głównie w regionach górskich.

Po blisko dwumiesięcznych walkach powstanie zostało stłumione. W szczytowym okresie w szeregach powstańczych walczyło nawet ponad 70 tys. ludzi. Naprzeciw nim stanęły jednak doskonale wyposażone i zaprawione w boju oddziały Wehrmachtu i SS. Obok regularnych jednostek niemieckich w walkach brały udział siły podległe kolaborującemu z Rzeszą ks. Josefowi Tiso, w tym owiana złą sławą Gwardia Hlinki. Za datę końca powstania uważa się 28 października 1944 roku. Siły niepodległościowe przegrały starcie na kluczowej dla połączenia z siłami sojuszniczymi Przełęczy Dukielskiej. Kilkanaście tysięcy pojmanych w czasie powstania partyzantów trafiło do obozów koncentracyjnych lub zostało wywiezionych na przymusowe roboty na terytorium III Rzeszy.

W serwisie historycznym Polskiego Radia wspomniano jeszcze jedno wydarzenie, które najlepiej podsumowuje działania ks. Tiso: „30 października w zdobytej przez hitlerowców powstańczej stolicy – Bańskiej Bystrzycy – z okazji zdławienia Słowackiego Powstania Narodowego, ks. Tiso odprawił mszę dziękczynną, przy której grał na organach. Powstańców nazwał 'bandami komunistów i bolszewików’. W mszy uczestniczył dowodzący likwidacją powstania SS-Obergruppenführer Hermann Höfle. Ksiądz Tiso udekorował go najwyższym słowackim odznaczeniem”.

Warto dodać, iż po wyzwoleniu Słowacji przez wojska Armii Czerwonej przystąpiono do rozprawy ze zdrajcami, a sam Josef Tiso został skazany na śmierć i powieszony w Bratysławie. Wreszcie warto jeszcze podsumować samą ideę powstania i jego późniejsze reminiscencje. Należy oddać głos ekspertce w dziedzinie słowacystyki, Aleksandrze Pyka, która odnotowała: „Samo powstanie miało także wpływ na samych Słowaków i ich tożsamość narodową. Nowe światło na znaczenie słowackiego zrywu narodowego rzucił w swoich esejach Ľubomír Lipták, który oprócz [innych] kwestii porusza także tę, jaki wpływ na słowackie społeczeństwo miało SNP [Słowackie Powstanie Narodowe]. Uważa on bowiem, że właśnie dzięki powstaniu Słowacy mieli odwagę powiedzieć głośne NIE! komunistycznemu reżimowi najpierw podczas Praskiej Wiosny w 1968 roku, a następnie podczas Aksamitnej Rewolucji w 1989 roku”. Czy tak było rzeczywiście? Możemy tylko gdybać.

Zdjęcie tytułowe: Hitler i Tiso. Zdjęcie za: NAC.