Polski pilot, który przewidział własną śmierć

Samoloty RAF na lotnisku Grangemouth w Szkocji, 25 kwietnia 1941 roku – na pierwszym planie Hawker Hurricane Mk I z polskiego Dywizjonu 315. W prawy rogu złączone jest zdjęcia Arsena Cebrzyńskiego. Wikimedia, IWM, domena publiczna.

Słynny polski Dywizjon 303 od samego początku swojego udziału w bitwie o Anglię odnosił sukcesy. Latający w jego składzie lotnicy mieli także sporo szczęścia i długo unikali strat. Dla przykładu 9 września 1940 roku, po dziesięciu dniach starć, niemiecka Luftwaffe wyeliminowała z walki łącznie pięciu polskich lotników, żaden z nich jednak nie poniósł śmierci.

Tego typu pomyślność nie mogła jednak trwać wiecznie. Dostrzegał to zwłaszcza por. Arsen Cebrzyński. W 1940 roku był on weteranem, walczącym wcześniej na polskim i francuskim niebie. Miał na swoim koncie dwa pewne zestrzelenia oraz kilka „asyst”, czyli samolotów wroga zniszczonych wespół z innymi pilotami. Choć został on szybko przypisany do Dywizjonu 303, to jednak nie wziął udziału w pierwszych walkach polskiej formacji. Mimo tego jednak żywił przeświadczenie, że „zginie przed upływem miesiąca”. Ze spokojem poinformował o tym kolegę z Dywizjonu, Johnny’ego Kenta. I jak się okazało, niestety, miał całkowitą rację.

Debiut por. Cebrzyńskiego w ramach Dywizjonu 303 miał miejsce 11 września 1940 roku. Dzień ten jednak nie należał do pomyślnych, ponieważ samoloty Dywizjonu natrafiły podczas lotu bojowego na silną niemiecką eskortę – złożoną głównie z Messerschmittów Bf-109. Ich ofiarą padł właśnie por. Cebrzyński, który o 16:15 rozbił się na farmie Hitchens w Pembury. Jego ciało znaleziono tuż obok rozbitego myśliwca Hurricane Mk I, na którym brał udział w swojej ostatniej bitwie. Został po tym pochowany na cmentarzu w Northwood.

Odwaga Arsena Cebrzyńskiego zasługuje na najwyższe uznanie. Choć pesymistycznie – i, jak się okazało, trafnie – przewidywał swój los, nie zamierzał rezygnować z udziału w walce. Dowódcy zwyczajnie oznajmił, że pogodził się z faktem swojej rychłej śmierci. Richard King w książce „Dywizjon 303” ocenił, że poświecenie por. Cebrzyńskiego było heroizmem „z premedytacją”. Jest to niewątpliwie trafne podsumowanie. Tak spokojne podejście do kwestii śmierci w walce świadczyło niewątpliwie o wielkiej sile charakteru polskiego pilota.

Fotografia: samoloty RAF na lotnisku Grangemouth w Szkocji, 25 kwietnia 1941 roku – na pierwszym planie Hawker Hurricane Mk I z polskiego Dywizjonu 315. W prawy rogu złączone jest zdjęcia Arsena Cebrzyńskiego. Wikimedia, IWM, domena publiczna.

Marek Korczyk