Na mocy układu Sikorski-Majski sygnowanego przez Władysława Sikorskiego i Iwana Majskiego 30 lipca 1941 roku w Londynie, Sowieci zobowiązywali się do udzielenia Polakom możliwości formowania Armii Polskiej w ZSRR. Wizja budowania zalążka Polskich Sił Zbrojnych na tym niesprzyjającym gruncie była szczególnie atrakcyjną dla Rządu Emigracyjnego. Armia Polska w ZSRR była tworem nie tylko wojskowym, ale i politycznym, pozwalając na kontrolowanie interesów polskich w Europie Wschodniej. Dawała też Sikorskiemu potężny atut w postaci jednostki podległej obozowi londyńskiemu, która walczy u boku żołnierzy Armii Czerwonej, co wytrącało z ręki Józefa Stalina argument, jakoby Polacy nie walczyli, a Armia Czerwona ponosiła ciężar działań samotnie. Sikorski dość nieufnie patrzył na poczynania nowego sojusznika, który od początku wojny wykazywał się nieprzejednanie wrogą postawą względem państwa polskiego i ludności zamieszkującej tereny byłej II Rzeczypospolitej. Agresywna polityka okupacyjna na ziemiach przyłączonych do Związku Radzieckiego była przyczyną śmierci setek tysięcy Polaków. Nie może zatem dziwić, iż polski Naczelny Wódz podejmował się współpracy z dużą ostrożnością. Z drugiej strony, gorąco wierzył, iż nowa jednostka da mu poważny atut w rozgrywce ze Stalinem, choć starał się maksymalnie odwlec moment jej włączenia do walki przeciwko Wehrmachtowi. Wyniszczenie polskich sił było ostatnim, czego mógł chcieć Sikorski, podejmując się współpracy z Sowietami. Dlatego też, widząc katastrofalną sytuację sił polskich, którym brakowało wyżywienia i odpowiednich warunków kwaterunkowych, przychylił się do propozycji gen. Władysława Andersa, który postulował przemieszczenie armii polskiej do na Bliski Wschód. Wykonanie tej operacji zgodne było z oczekiwaniami sojusznika brytyjskiego, który obiecał wesprzeć starania Polaków. Ostatecznie, w toku dwóch przemieszczeń wiosną i latem 1942 roku armia Andersa opuściła Związek Radziecki. Wraz z żołnierzami na emigrację udali się masowo polscy cywile, których w ZSRR czekała jedynie śmierć. Krok ten, firmowany przez Rząd Emigracyjny, rozsierdził Stalina, bowiem uważał on, iż Polacy uchylają się od walki. Z drugiej jednak strony na rękę było mu opuszczenie Związku Radzieckiego przez niepodległe siły polskie, na których działania nie miał większego wpływu. Miał do dyspozycji potężny rezerwuar wojska polskiego, doskonale zdając sobie sprawę z liczby rodaków Andersa i Sikorskiego, którzy wciąż znajdowali się pod kuratelą sowiecką. W końcówce 1942 roku sprawa Armii Polskiej na Wschodzie nieco przycichła, ale nie był to koniec epizodu sił zbrojnych złożonych z Polaków na terenie Związku Radzieckiego. Rozbrat pomiędzy Moskwą i Londynem dał się zauważyć w początkach 1943 roku, a apogeum konfliktu była publikacja informacji o odkryciu grobów katyńskich przez niemieckie radio w kwietniu 1943 roku. To dało Stalinowi pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z Rządem Emigracyjnym. Sam przemyśliwał w tym czasie o organizowaniu nowego obozu władzy w okupowanym kraju. Władzy podległej Kremlowi i ufającej ideologii komunistycznej. Już 4 stycznia prosowieccy działacze polscy przebywający w okresie wojny na terytorium Związku Radzieckiego zwrócili się do rządu radzieckiego z prośbą o utworzenie Związku Patriotów Polskich. W teorii miała być to organizacja zrzeszająca, jak sama nazwa wskazuje, polskich patriotów, którzy w demokratycznej działalności chcieli prowadzić do odbudowy ojczyzny. W praktyce było to ciało całkowicie zależne od Sowietów, a czołową rolę odgrywała w nim Wanda Wasilewska, pisarka, publicystka i znany działacz komunistyczny. Początkowo jednak Związek Patriotów Polskich nie wysuwał propozycji tworzenia nowej armii polskiej, jednakże pomysły takie wypływały co jakiś czas. Jednym z ważniejszych projektów było pismo opracowane przez płk. Zygmunta Berlinga, zbiega z armii Andersa, który zdecydował się współpracować z Sowietami. 8 kwietnia 1943 roku wystosował on do Komisariatu Ludowego Spraw Wewnętrznych dokument, w którym postulował utworzenie Armii Polskiej w ZSRR liczącej 100 tys. żołnierzy i gotowej do współpracy z Armią Czerwoną. Jednocześnie proponował, aby na planowanym I Zjeździe Związku Patriotów Polskich poruszone zostały kwestie organizacyjne. Zjazd ten obradował w dniach 9-10 czerwca w Moskwie. W „Deklaracji ideowej” członkowie ZPP zawarli ważny punkt walki z hitleryzmem u boku armii radzieckiej. „Statut ZPP”, także uchwalony w czerwcu, zakładał „dopomożenie narodowi polskiemu w wyzwoleniu ojczyzny spod niemieckiego jarzma, organizację zbrojnej walki Polaków wraz z Armią Czerwoną przeciw najeźdźcom niemieckim, walkę o przywrócenie suwerennych praw i niepodległości państwa polskiego, walkę o odbudowę parlamentarną demokratycznego ustroju w wolnej Polsce, umocnienie więzów przyjaźni między narodem polskim i narodami Związku Radzieckiego”. Związek Patriotów Polskich uzurpował sobie prawo reprezentowania narodu polskiego w stosunkach z sojusznikiem radzieckim. Co więcej, w momencie ogłaszania „Statutu ZPP” trwały już szeroko zakrojone prace nad powołaniem do życia polskiej jednostki wojskowej.
Jeszcze w maju 1943 roku w Moskwie ogłoszono komunikat, z którego wynikało, iż rząd radziecki przystał na propozycję Związku Patriotów Polskich postulującego powołanie jednostki polskiej niezależnej od obozu londyńskiego i naczelnego dowództwa Polskich Sił Zbrojnych. Jednostką tą była 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Jej dowódcą mianowano Zygmunta Berlinga, który otrzymał awans do stopnia generała majora. Nominacja, na wniosek Związku Patriotów Polskich, nastąpiła w sierpniu tego samego roku. Gdy 8 maja ukazał się wspomniany komunikat, sytuacja na międzynarodowej scenie politycznej była mocno napięta. Przyczyną było niedawne zerwanie stosunków dyplomatycznych między rządem radzieckim a Rządem Emigracyjnym. Jednocześnie z krokiem jawnie antypolskim Stalin próbował przekonać zachodnią opinię publiczną o tym, iż życzy sobie „istnienia silnej i niepodległej Polski”. Słowa te ukazały się w zachodniej prasie. Nijak się miały do rzeczywistości. Dyktator radziecki starał się pozyskać polskiego rekruta i stworzyć nowy ośrodek władzy, który zgodnie z jego wolą miał rządzić w powojennej Polsce. Utworzenie Związku Patriotów Polskich i 1. Dywizji Piechoty było jednym z wielu etapów na drodze do komunizacji Rzeczypospolitej. W okupowanym kraju coraz prężniej działała Polska Partia Robotnicza i jej bojówki – Gwardia Ludowa i Armia Ludowa. 14 maja 1943 roku wydany zostaje pierwszy rozkaz odnośnie organizacji 1. Dywizji Piechoty. Berling ogłasza ochotniczy zaciąg do nowej jednostki. Warto wspomnieć, iż to wyznaczonego miejsca masowo przybywają Polacy, dostrzegając w służbie wojskowej jedyną szansę na godne przeżycie w Związku Radzieckim lub możliwość powrotu do Polski. Obóz ulokowany został w Sielcach nad Oką. Tam, wśród gęsto rosnących drzew, wśród bagien i lasów, skrywała się kwatera dowództwa. Niedaleko przechodziła linia frontu niemiecko-radzieckiego, ale o to nikt nie dbał, bowiem Armia Czerwona odnosiła spektakularne sukcesy i przyjęło się twierdzić, iż wojna jest już wygrana. Początkowo komisje werbunkowe musiały zarejestrować rekrutów. Nierzadko trafiali się zawodowi żołnierze, którzy w przedwojennej Polsce pełnili stanowiska oficerskie lub podoficerskie. Oficerowie szczególnie niechętnie ujawniali się przed komisjami, nie wiedząc dokładnie, co czeka ich w nowej jednostce. Wobec małej kadry dowódczej dywizji sporą część stanowisk obsadzono Sowietami. To pozwoliło również na ścisłą kontrolę poczynań Polaków. W czerwcu ruszyła w Riazaniu polska szkoła podoficerska, ale i ona nie była w stanie wyszkolić odpowiedniej ilości kadr. Zaciąg postępował, a dywizja funkcjonowała coraz lepiej, czego dowodem było utworzenie w czerwcu oficjalnego organu prasowego „Żołnierz Wolności”. Gazeta przesiąknięta była ideami radzieckimi, żeby nie powiedzieć ideologią komunistyczną, a jej redakcją zajmował się Henryk Werner. Większość żołnierzy Polaków nie miała do tej pory do czynienia z wojskiem, dlatego rozpoczęto żmudne szkolenia. Dużą rolę przywiązywało dowództwo do wychowania politycznego, przygotowując rekrutów do budowania nowej Polski. Jak nazywa to Włodzimierz Sokorski: „Nie po to przelano morze krwi, żeby zmartwychwstała Polska ucisku społecznego”. Żołnierze karmieni propagandą zaczynali wierzyć w tego typu frazesy, słuchając doniesień o działalności PPR-u i jego militarnych przybudówek. Mimo iż Polacy zdawali sobie sprawę, kto tak naprawdę kieruje poczynaniami dywizji, ochoczo wstępowali w jej szeregi. 5 lipca liczba „kościuszkowców” sięgnęła 14 380 żołnierzy. 15 lipca, w dniu uroczystej przysięgi wojskowej, jej stan liczbowy wzrósł do przeszło 16 700 żołnierzy. Uroczystość odprawiono w dzień rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem. Była to data symboliczna, przypominająca o pokonaniu niegdyś najeźdźcy niemieckiego. Związek Patriotów Polskich, sprawujący niejako patronat nad całym wydarzeniem, przekazał dywizji sztandar. Wanda Wasilewska, choć znana była z niechęci do Berlinga, wręczyła pułkownikowi symbol dywizyjnego życia. A to na co dzień nie było uciążliwe, a przynajmniej za takie nie uznają go piszący po latach wspomnienia żołnierze dywizji. Dużą rolę w przygotowaniu żołnierzy odgrywało wychowanie polityczne. Sokorski wspomina to w postaci „pogadanek politycznych”, „dyskusji o moralności”, „lekcji historii” i „rozmów o socjalizmie”. Nie mogło zatem dziwić, iż walczący w dywizji żołnierze przesiąkali stopniowo radziecką ideologią, a indoktrynację prowadzono tym pełniej, iż spora część stanowisk dowódczych nadal obsadzona była oficerami radzieckimi. W sierpniu sprawowali oni 17 stanowisk sztabowych na poziomie dywizji, 12 stanowisk dowódców, zastępców dowódców i sztabowców na poziomie pułków, 14 funkcji w randze dowódcy batalionu i wreszcie 10 dowódców pododdziałów. Cała kadra radziecka liczyła nieco ponad 600 osób, co było odsetkiem sporym, zważywszy na to, iż Sowieci sprawowali funkcje wyższe, przede wszystkim dowódcze. Komunizacja żołnierzy była etapem na drodze do ich pełnego podporządkowania planom radzieckim. Celowi temu służyły także pogadanki ideologiczne prowadzone przez Wandę Wasilewską, która czasem przyjeżdżała do obozu „kościuszkowców”. Wreszcie prowadzono żmudne szkolenie wojskowe, przerywane manewrami. Jedną z pierwszych tego typu operacji były manewry przeprowadzone w dniach 20-21 lipca. Oceniono je pozytywnie, choć dowództwo wskazywało na zbyt małą rolę oficerów oświatowych, zalecając poszerzenie ich kompetencji. 10 sierpnia polskie siły zgromadzone nad Oką (a w tym czasie przystąpiono do formowania nowych dywizji) przekształcono w 1. Korpus Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Sokorski został tego dnia mianowany pułkownikiem, pełniąc nadal funkcję zastępcy dowódcy do spraw politycznych. 31 sierpnia 1. Dywizja Piechoty rozpoczęła wymarsz w rejon Wiaźmy. 2 września rejon ten zostal osiągnięty, a w dwa dni później wszystkie oddział dotarły na miejsce i zostały rozlokowane na pozycjach. 10 września rozpoczęto kolejne szkolenie bojowe. 12 września zaczęło się strzelanie przy użyciu ostrej amunicji. Kronika dywizyjna odnotowała również, iż toczył się proces dwóch dezerterów, którzy opuścili jednostkę z powodów pozapolitycznych. Notowano też pierwsze wypadki śmiertelne. 23 września dywizja maszerowała w rejon Lenino, a 25 września wkroczyła wraz z siłami Armii Czerwonej do zrujnowanego Smoleńska.
Wejście, wraz z pierwszą linią frontu, do miasta zdobytego przez siły sowieckie wywarło na żołnierzach polskich piorunujące wrażenie. Wprawdzie nie był to pierwszy rzut wojsk, jednakże widok spalonego miasta, spadające dookoła bomby i pociski, były czymś, z czym wielu spotykało się po raz pierwszy. 9 października wydany został rozkaz nr 580, w którym oficerowie wychowawczo-oświatowi zostali mianowani oficerami politycznymi. Decyzja o nominacji była czynem czysto psychologicznym, mającym podnieść na duchu Polaków, którzy w kilka dni później mieli rozpocząć walkę. 10 października 1. Dywizja Piechoty zaczęła luzować siły radzieckie na pierwszej linii frontu pod Lenino. Początkowo nie toczono większych walk, a Polacy koncentrowali swoje siły w miarę spokojnie. 12 października zapadła decyzja o użyciu dywizji w boju o Lenino. W dniach 12-13 października Polacy walczyli w składzie 33. Armii dowodzonej przez gen. Wadyla Gordowa. Pierwsza bitwa „kościuszkowców” zakończyła się spektakularną klęską. 14 października Stalin nakazał wycofanie Polaków i zluzowanie ich przez siły radzieckie. Straty wśród żołnierzy dywizji były bardzo wysokie, co związane było z nieprzemyślanym użyciem sił w walce i kiepską strategią przygotowaną przez dowództwo radzieckie. Polacy przeszli w rejon Łaptiewa i tam dokonano pierwszych oględzin. Oficjalne dane mówią o 510 zabitych, 1776 rannych i 652 zaginionych. 116 żołnierzy polskich zostało wziętych do niewoli. 14 października Berling wydał kolejny rozkaz bojowy, w którym dziękował żołnierzom za poświęcenie i przelaną krew. Świat obiegła wieść o użyciu Polaków w krwawych walkach. Wydawało się, iż Lenino kosztowało zbyt wiele istnień ludzkich, a liczba zabitych i rannych w ciągu dwóch dni była zbyt wysoka, szczególnie na niskie stany liczebne wątłych jeszcze sił polskich. 20 listopada 1943 roku doszło do pierwszych ważnych zmian personalnych w dowództwie dywizji. Gen. Zygmunta Berlina zastąpił gen. Wojciech Bewziuk. Pod Smoleńskiem żołnierzy 1. Dywizji Piechoty czekało dalsze przeszkolenie, szczególnie na polu oświaty ideowej. Agresywna indoktrynacja osiągnęła zamierzone cele, tworząc jednostkę pełną wiary w komunistyczne ideały. W marcu 1944 roku nastąpiło przeniesienie dywizji w rejon Żytomierza i Berdyczowa. Nadal trwały szkolenia. 29 kwietnia 1944 roku dowództwo radzieckie postanowiło włączyć 1. Armię Ludowego Wojska Polskiego w skład 1. Frontu Białoruskiego i wysłać Polaków na front. 1. Dywizja Piechoty działała oczywiście w składzie 1. Armii, dlatego też wzięła udział w operacji wyzwalania wschodniej części przedwojennego terytorium Rzeczypospolitej i w lipcu przeszła na zachodnią stronę Bugu. Stamtąd jednostka ruszyła do linii Wisły, gdzie w sierpniu toczyła boje z niemieckimi armiami. We wrześniu została włączona w skład 47. Armii, która brała udział w wyzwalaniu warszawskiej Pragi. Ostatecznie 15 września udało się dzielnicę oswobodzić od Niemców, a Polacy brali udział w walkach podczas Powstania Warszawskiego. Do pierwszych tygodni 1945 roku na froncie panował zastój. Dopiero z nową ofensywą ruszyła również 1. Dywizja Piechoty, która brała udział w walkach o przełamanie Wału Pomorskiego. Następnie została włączona w skład sił wykonujących założenia operacji berlińskiej, z forsowaniem Odry i Nysy Łużyckiej oraz walkami o stolicę Rzeszy na czele. Po wojnie „kościuszkowcy” powrócili do kraju, a wielu z żołnierzy 1. Dywizji Piechoty brało udział w tłumieniu dążeń niepodległościowych i rozbrajało antysowieckie podziemie. Warto jeszcze przedstawić struktury organizacyjne dywizji, ustalone latem 1943 roku:
1. Pułk Piechoty
2. Pułk Piechoty
3. Pułk Piechoty
1. Pułk Artylerii Lekkiej
1. Samodzielny Dywizjon Artylerii Przeciwpancernej
Pluton Dowodzenia Dowódcy Artylerii
1. Samodzielny Batalion Szkolny
1. Samodzielny Batalion Saperów
1. Samodzielna Kompania Zwiadowcza
1. Samodzielna Kompania Łączności
1. Samodzielny Batalion Sanitarny
A także pomniejsze jednostki w sile:
1. Ambulans Weterynaryjny
1. Samodzielna Kompania Chemiczna
1. Samodzielna Kompania Samochodowa
1. Kompania Karna
Dwa Ruchome Warsztaty Taborowo-Mundurowe
Oddział Informacji Dywizji
Utworzenie 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki było tylko kroplą w morzu potrzeb Armii Czerwonej. Był to wszak niewielki twór, który nijak nie mógł przesądzić o wyniku kampanii radzieckiej. Z politycznego punktu widzenia był to jednak ogromny przełom. Przełom dokonany przede wszystkim przez komunistów na drodze do stopniowego podporządkowywania sobie sił polskich i samej Rzeczypospolitej. Wróćmy jeszcze na chwilę do militariów. „Kościuszkowcy” nie wnieśli szczególnie wielkiego wkładu w końcowe zwycięstwo nad siłami niemieckimi. Bitwa pod Lenino była czynem ofiarnym i spektakularnym, aczkolwiek niepotrzebnym. Była marnowaniem sił ludzkich 1. Dywizji Piechoty, która na straty nie mogła sobie pozwolić wobec ograniczonego rezerwuaru sił. Powstanie dywizji było aktem, który zapoczątkował proceder tworzenia Armii Polskiej w ZSRR, niejako poza zwierzchnictwem dowództwa Polskich Sił Zbrojnych. Jednostka Berlinga była zatem precedensem, który dał możliwość powiększania zasobu sił podległych komunistom, a formowanych z Polaków przebywających na terenie Związku Radzieckiego. Warto bowiem wspomnieć, iż za „kościuszkowcami” utworzone zostały 2. Dywizja Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego z gen. Karolem Świerczewskim na czele i 3. Dywizja Piechoty im. Romualda Traugutta. Za nimi nastąpiło sformowanie innych jednostek, które z czasem dały podwaliny pod utworzenie 1. i 2. Armii Ludowego Wojska Polskiego. Wkład Polaków w wyzwalanie ich okupowanej ojczyzny oraz końcowe zwycięstwo nad Niemcami odniesione w maju 1945 roku w Berlinie, był spory. Polacy wzięli udział w wielu ważnych dla przebiegu kampanii bitwach, tocząc zażarte boje chociażby o przełamanie Wału Pomorskiego, o Kołobrzeg i wreszcie Budziszyn i Berlin. Jednocześnie powołanie do życia sił polskich w ZSRR bardzo mocno podniosło autorytet, jakim cieszył się Związek Patriotów Polskich, z którego inicjatywy formowano kolejne jednostki. Polscy komuniści zdobywali sobie uznanie i rozgłos, co miało niebagatelny wpływ na ich oddziaływanie na społeczeństwo i żołnierzy. W powojennej Polsce miało to spore znaczenie w sprawie walki o władzę i schedę po przedwojennych rządach sanacji. Jak się miało okazać, komuniści, dysponujący sporym zapleczem militarnym, okazali się być silniejsi od ośrodków emigracyjnych, w czym wydatnie pomogli im Sowieci i Ludowe Wojsko Polskie. Londyn dość nerwowo zareagował na niepokojące wieści dochodzące ze Związku Radzieckiego. Utworzenie 1. Dywizji Piechoty słusznie poczytywano tutaj za przejaw złej woli Stalina. Próby uregulowania stosunków ze Związkiem Sowieckim spaliły na panewce, nie pomogły nawet mediacje polityków zachodnich. Militarną inicjatywę Związku Patriotów Polskich poczytywano zatem jako próbę przechwycenia części władzy siłą, co komponowało się z dotychczasowymi próbami podejmowanymi przez komunistów. Sytuację skomplikowała śmierć gen. Władysława Sikorskiego, który uznawany był w ZSRR jako jedyny człowiek mogący doprowadzić do kompromisu. Żołnierze 1. Dywizji Piechoty natychmiast po tragicznym wypadku lotniczym otrzymali informacje o śmierci Sikorskiego. Odprawiono msze żałobne, a oficjalna prasa armijna sporo miejsca poświęciła sylwetce zmarłego oraz jego wkładowi w umacnianie sojuszu polsko-radzieckiego. Stopniowo jednak żołnierze dywizji przyzwyczajali się do myśli, iż to oni wkroczą do okupowanego kraju, niosąc ze sobą komunistyczną ideologię. Metody „oświatowo-wychowawcze” spełniły swoje zadanie. Sokorski wspomina, iż żołnierze wielokrotnie dyskutowali o kształcie przyszłej ojczyzny i nie ukrywano przed nimi, iż biją się o Polskę socjalistyczną. 1. Dywizja Piechoty przebyła zatem długi szlak bojowy, aby w czerwcu 1945 roku powrócić do kraju i tam wziąć udział w tłumieniu dążeń niepodległościowych. Stalin osiągnął swój główny cel, opanowując kraje Europy Wschodniej i Środkowej, a czynił to niejednokrotnie rękami podbijanych ludów. Tak też bylo w przypadku Polaków, których na początku do walki pod radzieckim sztandarem wiodła nadzieja na lepsze jutro i chęć walki przeciwko Niemcom. Później zapał ten zamienił się w polityczno-ideową krucjatę o Polskę budowaną na kształt Związku Radzieckiego. Reperkusje powołania do życia 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki były znaczące, przede wszystkim z politycznego punktu widzenia, ale nie należy zapominać, iż polscy żołnierze przelewali krew za wolność własnej ojczyzny. Być może nie tak wyobrażali sobie oni niezależność i suwerenność narodową, jednakże nie mieli na to większego wpływu, a odstępstwa od komunistycznej normy nie były możliwe.
Fotografia tytułowa: żołnierze 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wyruszają na front latem 1943 roku. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.