Tytuł – Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy
Rok wydania – 2022
Autor – Jan Mohnhaupt
Wydawnictwo – Poznańskie
Liczba stron – 288
Tematyka – jakie było miejsce zwierząt w totalitarnym państwie, jaką rolę odgrywały w życiu kluczowych przedstawicieli władz? Mohnhaupt obnaża nazistowską hipokryzję i współczesne mity, które „ocieplają” wizerunek zbrodniarzy.
Ocena – 7,0/10
Sporo pisze się o wybranych aspektach funkcjonowania III Rzeszy. Nie miałem jeszcze okazji skonfrontować się z opisem losów zwierząt i ich umiejscowieniem w totalitarnym systemie. A jest to temat niezwykle ciekawy, bo obnażający bezwzględność hitlerowskiego państwa. By daleko nie szukać, zacytujmy Jana Mohnhaupta, który już we wprowadzeniu słusznie zilustrował jedną z kluczowych zasad ideologii reorganizującej społeczeństwo w duchu volkistowsko-rasistowskim. Wyznaczała ona bowiem „wartość życia na podstawie kryterium 'korzyści’, który to życie dostarcza swojej własnej społeczności, nie czyni różnicy między 'człowiekiem’ a 'zwierzęciem’, lecz między życiem 'pożytecznym’, a istnieniem 'niegodnym życia’. Z tego samego ducha ideologicznego wynikało zatem objęcie niektórych zwierząt szczególną ochroną, a uznanie niektórych ludzi za 'szkodniki’ i systematyczne ich niszczenie”.
Współcześnie często mówi się o przywiązaniu nazistowskich dygnitarzy do zwierząt, jakby miało to z jednej strony ocieplać ich wizerunek, a z drugiej stanowić jakiś pokraczny argument w szerokiej debacie na temat praw zwierząt. Jedno i drugie jest pozbawione sensu. Jeśli podejście hitlerowców do zwierząt cokolwiek ilustruje, to ich schizofreniczne postrzeganie świata, w którym pielęgnacja koni i pieszczotliwe traktowanie psów były dokładnym przeciwieństwem traktowania ludzi zakwalifikowanych jako gorsi, i to na bazie arbitralnych przesłanek. Walka o prawa zwierząt z wykorzystaniem wizerunku Hitlera… Cóż, to brzmi tak bezsensownie, że nawet nie trzeba tłumaczyć.
Jan Mohnhaupt rekonstruuje podejście nazizmu i nazistów do zwierząt, podpierając się licznymi konkretnymi, indywidualnymi przykładami, ale i wektorami ideologii i polityki. Nazistowskie ustawodawstwo nie pomijało zwierząt. Choć nazistowska logika opierała się na wypaczeniu klasycznego utylitaryzmu, w przypadku zwierząt sprawdzała się bardzo dobrze. Stawiano na te, które okazywały się przydatne do realizacji państwowych celów. Czy były one powiązane z gospodarką, militariami, czy też socjologią, totalitarny system starał się podporządkować sobie i ten aspekt życia obywateli. Mohnhaupt analizuje podejście do konkretnych zwierząt, wskazując, do czego i jak je wykorzystywano. Nie mogło zabraknąć psów, z którymi Hitler wydawał się szczególnie związany. To oczywiście temat wielokrotnie omawiany, ale u Mohnhaupta mocno poszerzony o aspekty ideologiczne dotyczące psów jako takich, nie tylko tych związanych z dyktatorem. Autor przytacza konkretne historie, a na ich bazie stara się budować szerszy rys. Szczególnie ciekawe wydały mi się rozważania na temat koni – zwierząt wykorzystywanych pragmatycznie, towarzyszących człowiekowi w trakcie wojny. Na froncie wschodnim trudno w ogóle byłoby pomyśleć o jakichkolwiek działaniach bez ich udziału. Temat interesujący, nie zawsze uświadamiany przez czytelników. Mohnhaupt zwrócił uwagę na system zależności gospodarczych i militarnych, pokazując przy okazji, że zaawansowanie technologiczne, którego oczywiście nazistom nie można było odmówić, czasem przegrywało z realiami prowadzenia działań. Niemiecki transport w znacznej mierze opierał się na koniach. Fakt nie zawsze uświadamiany przez miłośników historii. Świnie to z kolei dzieje centralnego planowania, a pod pewnymi względami przezorności w przygotowywaniu się do wojny. I w tym wypadku warto zwrócić uwagę na unikatowość tematu.
Mimo iż jestem fanem podejścia popularnonaukowego i łączenia ciekawostek i anegdot z klasyczną narracją historyczną, nie do końca przypadł mi do gustu specyficzny styl autora. Rozumiem, iż starał się nieco ubarwić narrację, może nawet nieco ją udramatyzować. Jest jednak kolosalny rozdźwięk między przyziemnym, dobrze napisanym prologiem, a zasadniczą częścią książki, w której nagminnie stosowany jest czas teraźniejszy, górnolotne metafory i porównania. Oczywiście, zgadzam się z zestawieniem człowiek-zwierzę, na różnych płaszczyznach takie porównanie znajduje odzwierciedlenie w polityce nazistów. Nie do końca jednak „czuję” klimat rodem z „Sensacji XX wieku” (pod względem stylu opowiadania) w przypadku tak przyziemnego problemu, który powinien być odarty z aury tajemniczości i pozbawiać czytelnika jakichkolwiek złudzeń.
Z tego też względu mam mieszane odczucia. Doceniam, iż autor sięgnął po temat mało znany i przedstawił go w perspektywie polityki państwa, nie zostając jedynie przy najważniejszych przykładach. Te oczywiście stanowią oś narracji, ale na kartach książki znajdziemy sporo odniesień do legislacji. Brakuje natomiast nieco więcej statystyk, analiz, związków przyczynowo-skutkowych. Te gubią się w kwiecistym stylu i opisywaniu pojedynczych scen z życia kluczowych nazistów. Oczywiście, ilustrują one ich hipokryzję oraz dają bazę do zestawień człowiek-zwierzę, ale to nieco zbyt mało, by stworzyć kompletne opracowanie na temat, bądź co bądź, niezwykle ważny z punktu widzenia funkcjonowania nazistowskiego państwa i gospodarki okresu przedwojennego i czasu wojny. Myślę jednak, że Mohnhaupt otworzy wielu czytelnikom oczy, a obnażenie skali nazistowskich patologii i pragmatyzmu ma wartość samą w sobie.
Ocena – 7,0/10