Na początku 1941 roku miały miejsce wydarzenia szczególnie ciekawe z punktu widzenia historii polskiej Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Jednostka ta miała wziąć udział w alianckim korpusie ekspedycyjnym wysłanym do Grecji w celu obrony tego kraju przed napaścią faszystowskich Włoch. Mimo zaawansowanych planów oraz przygotowania transportu do Grecji, akcja została ostatecznie odwołana. W ostatniej chwili, bo Polaków załadowano już na brytyjskie okręty. Zostali dzięki temu uratowani przed bardzo prawdopodobnym rozbiciem i trafieniem do niewoli. Dowódca jednostki stwierdził, iż Opatrzność czuwała nad Brygadą.
Grecja – następny cel Mussoliniego
Mimo zaangażowania w wojnę z Wielką Brytanią w Afryce Północnej, włoski dyktator Benito Mussolini zdecydował się uderzyć na Grecję. Miało to miejsce 28 października 1940 roku. Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich znajdowała się wówczas w podległej Wielkiej Brytanii Palestynie. Gen. Stanisław Kopański zanotował wówczas w swoich wspomnieniach wojennych: „Wojna grecko-włoska, rozpoczęta w brutalny sposób przez Mussoliniego 28 października [1940], wywołała w Egipcie wielkie zainteresowanie. Sympatie egipskie były wyraźnie po stronie Greków”. Nastroje te były pewną odmianą w stosunku do dotychczasowych zapatrywań Egipcjan. Tamtejsze elity – z królem Faroukiem I na czele – były stosunkowo przychylne wobec Włochów.
Jednocześnie Brytyjczycy przystąpili do kontrofensywy przeciw Włochom w Afryce Północnej, która przeszła do historii pod kryptonimem „Compass”. Operacja trwała od grudnia 1940 roku do lutego 1941 roku. W jej trakcie wojska alianckie zadały dotkliwą klęskę oddziałom włoskim. Tysiące żołnierzy włoskich dostały się do niewoli. Jaką rolę odegrała w tym SBSK? Niewielką, gdyż brak formalnego stanu wojny Polski i Włoch oraz problemy z wyposażeniem powodowały, że jednostka nie wzięła udziału w bezpośrednich walkach. Pozostała na pozycjach defensywnych oraz pilnowała – choć bez entuzjazmu – licznie sprowadzanych włoskich jeńców. Kopański opisał to tak: „Brygada objęła właściwie służbę etapową. Składa się na nią strzeżenie jeńców włoskich, których liczba sięgała w lutym 1941 r. kilkudziesięciu tysięcy oraz obsadzanie garnizonów pustynnych, gdzie istniały magazyny sprzętu własnego lub zdobytego. Brygada rozciągnęła się na kilkaset kilometrów wzdłuż drogi nadmorskiej od Aleksandrii przez Berg El Arab, El-Daba, Sidi Barrani, Buq-Buq aż po Sollum Capuzzo i Bardię. Żołnierze nasi nie okazywali wielkiej surowości wobec jeńców włoskich. Nie wyczuwali właściwie w nich swych wrogów, a tylko przypadkowych przeciwników. Mimo trudnych warunków strzeżenia jeńców, nie było zupełnie wśród Włochów przypadków dezercji”.
Bierny udział w wojnie nie był jednak tym, czego oczekiwali Polacy, nawet jeśli Włosi nie byli postrzegani jako kluczowy przeciwnik w walce o odzyskanie niepodległości. Słowa dowódcy Brygady są dość znamienne – Polacy traktowali Włochów jako przeciwników przypadkowych.
Brytyjczycy – choć odnieśli duży sukces w operacji „Compass” – cierpieli na niedostatki w liczbie żołnierzy. Nic zatem dziwnego, że gdy dowództwo brytyjskie zdecydowało się utworzyć korpus ekspedycyjny mający wyruszyć do Grecji, to zaproszono do udziału w nim palących się do walki w Europie Polaków z SBSK. Wtedy nie mogli jeszcze wiedzieć, że w przypadku transportu do Grecji przyszłoby im walczyć ze znienawidzonymi Niemcami.
Polacy w korpusie ekspedycyjnym
„25 lutego – pisał gen. Kopański – zostałem wezwany przez gen. [Archibalda] Wavella do Kairu, by dowiedzieć się, że zamiarem generała jest użycie Brygady w składzie korpusu ekspedycyjnego w Grecji. Poinformował mnie on, że dowódcą tego korpusu będzie dotychczasowy mój przełożony, gen. [Henry Maitland] Wilson oraz, że z nim mam omówić szczegóły ponownej reorganizacji Brygady na jednostkę górską”. Kim był gen. Wilson?
Pełnił rolę głównodowodzącego wojsk brytyjskich w Egipcie. Podczas operacji „Compass” zarządzał całą logistyką. To od niego zależało, by oddziały dotarły do strefy działań wojennych, miały zapewniony kwaterunek oraz prowiant i wodę pitną. Działania te nie były łatwe z dwóch względów. Po pierwsze, walki toczyły się przeważnie na pustynnym terenie, a po drugie, ofensywa brytyjska była udana i błyskawicznie postępowała, co sprawiało, że linie zaopatrzeniowe stawały się coraz dłuższe. Gen. Wilson jednak podołał zadaniu, a brytyjska logistyka działała bardzo dobrze mimo rozciągniętych linii zaopatrzeniowych. Trzeba jednak dodać, że w dalszej fazie operacji coraz więcej zadań przejmowała Royal Navy dostarczająca sprzęt drogą morską.
„Gen. Wilson robił wrażenie doświadczonego i bardzo zrównoważonego generała – ocenił gen. Kopański – o dużej stanowczości, mimo pozorów dobrodusznego i krotochwilnego, grubego [zdobył przez to przydomek „Jumbo”] starszego pana. […] Na pozycji [SBSK pod Aleksandrią] spędziliśmy cały dzień, z krótką przerwą na obiad w pobliskiej nadmorskiej, niepozornej restauracji, mieszczącej się w dużym drewnianym budynku. Gen. Wilson znał się jednak na dobrej kuchni i dbał więcej o istotę rzeczy niż o pozory. Bowiem restauracja ta („Xenophon”), prowadzona przez Greka, miała swą renomę jako dająca najlepiej przyrządzone ryby”. Grecka kuchnia najwyraźniej zasmakowała Kopańskiemu – gdyby Polacy trafili na front w Grecji pewnie mieliby więcej okazji do jej spróbowania.
Ze względu na braki w wyposażeniu oraz specyfikę frontu w Grecji SBSK została wyposażona jako typowa jednostka górska. Jej transport był oparty głównie na mułach, a motoryzacja była szczątkowa i dotyczyła głównie artylerii. Mimo tego morale Polaków było wysokie, a dowódcy i politycy liczyli na upragnione zwycięstwo. Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski tak pisał w depeszy z 21 marca 1941 roku do gen. Kopańskiego: „Udział Brygady w ewentualnych walkach na froncie bałkańskim będzie nowym, a niezwykle doniosłym dla nas faktem politycznym i wojskowym. Pisze do mnie dzisiaj o tym premier Churchill. Okryje on znowu sławą nasze dumne sztandary pułkowe. Niech im Bóg błogosławi i prowadzi je drogą zwycięstwa do Polski wielkiej i sprawiedliwej”.
Na początku kwietnia 1941 roku rozpoczął się załadunek sprzętu SBSK na statki brytyjskie w porcie w Aleksandrii. Mimo starań gen. Kopańskiego przebiegał on w sposób niezgodny z normami bezpieczeństwa: „Mimo moich stanowczych żądań, by przewożenie Brygady odbywało się w zespołach taktycznych (np. batalion z dywizjonem artylerii) lub co najmniej oddziałami z ich sprzętem, władze marynarki brytyjskiej organizujące przewozy traktowały nas jak towar do przewożenia i ładowały w sposób zupełnie niedopuszczalny z punktu widzenia taktycznego i organizacyjnego. Zatopienie np. statku ze sprzętem artylerii powodowałoby niemożliwość użycia jej personelu oraz pozbawiałoby Brygadę wsparcia tej broni”. Obawy okazały się jednak całkowicie zbyteczne, gdyż wkrótce nadszedł zupełnie niespodziewany rozkaz. Najpierw załadunek wstrzymano, a już 9 kwietnia całkowicie odwołano wyprawę do Grecji. Pięć dni później Brygada otrzymała rozkaz umocnień pod Aleksandrią, by tam stanowić odwód dla wojsk alianckich.
Niemcy kontratakują
Ta nagła zmiana planów została wymuszona przez niekorzystny dla aliantów rozwój sytuacji na froncie – i to zarówno w Grecji jak i w Afryce Północnej. 6 kwietnia 1941 roku III Rzesza włączyła się w kampanię grecką, wspierając Włochów i atakując terytorium Jugosławii. Jednocześnie w Afryce Północnej do kontrataku przystąpiły wojska włoskie wsparte przez niemiecki Afrika Korps z gen. Erwinem Rommlem na czele.
SBSK była teraz potrzeba do obrony Egiptu. Tak wspominał to gen. Kopański: „Od pierwszych dni kwietnia zaczęły napływać alarmujące wieści. Naprzód pochodziły one z frontu pustynnego, gdzie na zachodnich krańcach Cyrenajki pojawiły się niemieckie oddziały pancerne i motorowe jako straże przednie tak znanego później Afrika Korps gen. Rommla; 31 marca nastąpiła porażka wojsk imperialnych [brytyjskich] na południe od Bengazi; 3 kwietnia upadek Bengazi i niedługo potem rozbicie dywizji hinduskiej na wschód od tego miasta. Następnie przyszły wieści o rozpoczęciu w dniu 6 kwietnia działań przez Niemcy przeciwko Grecji i o bombardowaniach jej portów. Na teatrze pustynnym od dnia 11 kwietnia następował kryzys: 11 Australijczycy zamknęli się w Tobruku, 12 padła Bardia, a w kilka dni po tym Sollum i Capuzzo. Niemcy dotarli do przełęczy Halfaya, przekroczywszy granicę Egiptu. W tych właśnie warunkach wstrzymano odejście Brygady do Grecji. Wydaje mi się więc, że na decyzję zatrzymania Brygady w Egipcie wpłynęły dwa czynniki:
– zniszczenie portów w Grecji środkowej, zwłaszcza Pireusu i Volos przez lotnictwo przeciwnika, co uniemożliwiało wyładowanie,
– rozpoczęcie ofensywny państw «osi» z pogranicza Trypolitanii i Cyrenajki i jej szybkie postępy.”
Ponadto Kopański stwierdził, że Polaków w Egipcie zatrzymała… brytyjska Royal Navy. I to bynajmniej nie z niechęci, lecz z szacunku: „Może nie bez wypływu był i głos brytyjskiej marynarki wojennej, która interesowała się bardzo bezpośrednim zabezpieczeniem od strony pustyni swej głównej bazy – portu aleksandryjskiego. Komendant tej bazy obchodził ze mną w początku kwietnia całość pozycji, nie szczędząc słów uznania dla obrony przygotowanej przez Brygadę i wyrażając żal, że wobec odejścia do Grecji Brygada przekaże to zadanie innym, nieprzygotowanym do jego wykonania”.
Opatrzność najwyraźniej interweniowała
12 maja 1941 roku Brygada przystąpiła do budowy pozycji umocnionej wysuniętej o 10-15 km od tej, jaką obsadzała niecały rok wcześniej. Niejako powróciła zatem do swej poprzedniej, defensywnej roli. Tym razem jednak sytuacja była zgoła odmienna – Niemcy i Włosi parli do przodu, a jednym z czołowych architektów sukcesu Państw Osi był gen. Erwin Rommel, którego nie bez przyczyny uznaje się za jednego z najzdolniejszych niemieckich dowódców II wojny światowej. Polskich żołnierzy czekały wyjątkowo trudne walki, których koronnym osiągnięciem był udział w bohaterskiej obronie Tobruku.
Ponadto, nie da się ukryć, odwołanie wyprawy do Grecji uchroniło Brygadę przed zniszczeniem, a polskich żołnierzy przed pójściem do niewoli. Mieli niesamowicie dużo szczęścia, bowiem załadunek przerwano w ostatniej możliwej chwili. Gdyby Niemcy zaatakowali tydzień później – kto wie, być może Polacy płynęliby już do Europy, a na odwrót byłoby zbyt późno? Kampania bałkańska została przez aliantów przegrana i nawet wzmocnienie ze strony polskiej jednostki nie mogło przechylić szali zwycięstwa na stronę sprzymierzonych. Opatrzność ewidentnie czuwała nad losami Brygady, choć przecież w Aleksandrii SBSK także łatwo nie miała.
Sam gen. Kopański bardzo realistycznie i pragmatycznie ocenił, że brak udziału w wojnie w Grecji de facto uratował Brygadę przed zniszczeniem: „Z wielkim napięciem śledziłem przebieg kampanii w Grecji, zakończonej klęską grecko-brytyjską około 1 maja [1941]. Dziękowałem w duchu Opatrzności, że Brygada uniknęła prawie pewnego rozbicia, a może i niewoli”. Kopański miał za co dziękować. Tymczasem Polacy byli potrzebni gdzie indziej i mieli jeszcze sporo do udowodnienia w Afryce Północnej.
Bibliografia:
Stanisław Kopański „Wspomnienia wojenne 1939-1946”:
Jon Latimer „Wojna na pustyni 1940. Operacja Compass”.
Fotografia tytułowa (Wikimedia Commons, domena publiczna) przedstawia żołnierza SBSK w Tobruku w 1941 roku. Koloryzacja własna.
Marek Korczyk – historyk, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Do jego zainteresowań należą przede wszystkim historia wojskowości oraz dzieje XX wieku. Kolekcjoner różnego rodzaju antyków, zwłaszcza numizmatycznych i filatelistycznych, oraz militariów. Za swój cel uważa obiektywne przedstawianie dziejów minionego stulecia oraz popularyzację mniej znanych źródeł i materiałów historycznych.