W najprostszym ujęciu pakt antykominternowski był przymierzem państw przeciwnych komunizmowi i rozszerzaniu światowej rewolucji komunistycznej. Jest to jednak uproszczony sposób oceny paktu – w rzeczywistości miał on wymiar nie tyle ideologiczny, co polityczny i stanowił zabezpieczenie: z jednej strony przed agresywną polityką Związku Radzieckiego, z drugiej na wypadek próby zbrojnej konfrontacji z ZSRR.
Aby poprawnie odpowiedzieć na pytanie, czym dokładnie był pakt antykominternowski, musimy najpierw poznać definicję Kominternu. Tym potocznym terminem określano Międzynarodówkę Komunistyczną, organizację skupiającą partie komunistyczne z różnych państw świata. Pomysłodawcą powołania Kominternu był Włodzimierz Lenin, a do jego powstania doszło w marcu 1919 r. Inicjatorami podpisania porozumienia między krajowymi partiami komunistycznymi byli rosyjscy bolszewicy i to oni odgrywali w Kominternie kluczową rolę. Celem organizacji było propagowanie idei komunistycznych oraz przygotowanie gruntu pod światową rewolucję komunistyczną wzorowaną na rewolucji październikowej. Komintern oznaczał ogólnoświatową współpracę komunistyczną, kontrolowaną przez przywódców bolszewickiej Rosji, a w jego ramach działali przedstawiciele kilkudziesięciu krajowych partii. Został oficjalnie rozwiązany w 1943 roku, przy czym już kilka lat wcześniej – wobec stalinowskich czystek, likwidacji wielu narodowych ruchów komunistycznych, ale i sporów wewnętrznych – organizacja straciła na znaczeniu. Próbę odbudowy międzynarodówki podjęto po wojnie, ale Kominform grupujący współpracujące z ZSRR partie komunistyczne przetrwał ledwie kilka lat.
Łatwo się domyślić, że pakt antykominternowski grupował kraje, które dążyły do przeciwstawienia się dalszej ekspansji komunizmu. Jego źródeł należy doszukiwać się w doktrynie nazistowskiej, która z gruntu była antykomunistyczna. Warto także odnotować, iż zarówno Niemcy pod rządami Adolfa Hitlera, jak i Związek Radziecki pod rządami Józefa Stalina, zamierzały prowadzić intensywną ekspansję militarną i terytorialną. Z oczywistych przyczyn ZSRR był w III Rzeszy traktowany jako rywal systemowy oraz konkurent o imperialnych ambicjach. Nieco inaczej ZSRR postrzegano w Japonii. Tam aspekt ideologiczny nie miał tak dużego znaczenia, ale w połowie lat trzydziestych ZSRR wyrastał na głównego rywala regionalnego, który mógł zagrozić w prowadzonej ekspansji Cesarstwa na terytorium Azji.
Nie powinno dziwić, że III Rzesza i Japonia zdecydowały się na pragmatyczną współpracę. Oba państwa znajdowały się po dwóch stronach Związku Sowieckiego, i to właśnie wiara w nieuchronny konflikt ze ZSRR skłoniła je do zintensyfikowania współpracy politycznej. Przedstawiciele III Rzeszy i Japonii (Joachim von Ribbentrop oraz ambasador Mushanokoji Kintomo) spotkali się 25 listopada 1936 r. w Berlinie, gdzie podpisano antyradziecki pakt antykominternowski. Miał on obowiązywać przez pięć lat. Tajny protokół aktu zobowiązywał strony do zachowania neutralności na wypadek wojny któregokolwiek z sygnatariuszy z ZSRR. Niemcy starały się go odpowiednio „sprzedać” w Europie, promując się jako państwo, które stara się przeciwdziałać rozlaniu się bolszewickiej rewolucji, wówczas traktowanej jako potencjalne zagrożenie dla krajów znajdujących się na zachód od ZSRR. Dr Janusz Osica przypomniał jedno z przemówień Hitlera, w którym ten stwierdził: „Być może prędzej niż myślimy zbliża się czas, kiedy reszta Europy ujrzy w naszych Niemczech najsilniejsze zabezpieczenie prawdziwie europejskiej, prawdziwie ludzkiej kultury i cywilizacji. Być może prędzej niż myślimy nadejdzie pora, kiedy reszta Europy przestanie niechętnie patrzeć na powstanie narodowosocjalistycznej Rzeszy Niemieckiej i zacznie się radować, że wzniesiono tę zaporę przeciw bolszewickiemu narodowi”.
Pakt antykominternowski miał głównie deklaratywny charakter, jednak zapoczątkował współpracę niemiecko-japońską. Niewątpliwie traktat podpisany w 1936 r. stał się preludium do powstania cztery lata później osi Rzym-Berlin-Tokio, czyli pełnowymiarowego sojuszu polityczno-wojskowego. Jednak przygotowania do II wojny światowej oraz jej przebieg sprawiły, że nigdy nie doszło do synchronizacji działań militarnych wojsk niemieckich i japońskich przeciwko ZSRR. Z tego powodu dzisiaj tylko miłośnikom historii alternatywnej pozostała analiza innych scenariuszy historycznych, jak choćby przyłączenia się Japonii do planu Barbarossa w czerwcu 1941 r. Co więcej, nie był on w pełni przestrzegany nawet przez inicjatorów porozumienia. Mimo iż obie strony zobowiązały się do niezawierania żadnych układów politycznych z ZSRR, III Rzesza sygnowała pakt Ribbentrop-Mołotow w sierpniu 1939 r., przygotowując sobie grunt pod agresję przeciwko Polsce. Z drugiej strony w kwietniu 1941 r. został zawarty japońsko-radziecki pakt o nieagresji.
Warto odnotować, że 6 listopada 1937 r. do paktu dołączyły także Włochy, 24 lutego 1939 r. Węgry, następnie marionetkowe Cesarstwo Mandżukuo i faszystowska Hiszpania. Największe rozszerzenie listy sygnatariuszy paktu nastąpiło 25 listopada 1941 r., gdy do porozumienia dołączyły państwa sprzymierzone, satelickie bądź okupowane przez III Rzeszę: Bułgaria, Chorwacja, Dania, Finlandia, Rumunia i Słowacja.
Zdjęcie tytułowe: japoński plakat propagandowy z 1938 r. ilustrujący porozumienie między III Rzeszą, Japonią i Włochami. Zdjęcie za: Wikimedia, domena publiczna.
Piotr Kruze – specjalizuje się w najnowszej historii politycznej i wojskowej oraz dekolonizacji Afryki. Z zamiłowania podróżnik, który szuka śladów historii w każdym miejscu, do którego dotrze.