Czesław Miłosz fragm. „Traktat poetycki”

W zielonej torbie tajne biuletyny,
Poeta słyszy jego śmiech potężny:
Ja im za karę odebrałem rozum.
Nikt nie powstanie przeciw mojej woli.

Jakim wyrazem sięgnąć w to, co będzie,
Jakim wyrazem bronić szczęścia ludzi
– Ono ma zapach ziarnistego chleba –
Jeżeli nie zna poetycka mowa
Miar, jakie późnym potomkom przypadły?
Nas nie uczono. My wcale nie wiemy
Jak w jedno złączyć Wolność i Konieczność.

Dwa ostre brzegi we śnie zwiedza umysł.
Zguba nieziemskich, zguba promienistych,
Niebo szturmując, materią wzgardzili.
W niej ciepło, radość i zwierzęca siła.
Zguba rozważnych, zguba ociężałych.
Gwiazdę zaranną kłamstwami ogłuszą,
Dar, bardziej trwały niż śmierć i natura.

W zielonej torbie tajne biuletyny.
Propagandowy kruszy się poemat.
Dźwięczy fałszywie, bo jest niżej wiedzy.
Za wiele czuje, więc milknie poezja.
Jeszcze dalekie wezwania powtarza,
Do uniesienia treści niegotowa.

Dwudziestoletni poeci Warszawy
Nie chcieli wiedzieć, że Coś w tym stuleciu
Myślom ulega, nie Dawidom z procą.
Byli jak człowiek na szpitalnej sali
Który śmiech dzieci i zabawy ptaków
Stara się pojąć raz tylko, ostatni,
Zanim nie zamkną się kamienne wrota,
I na przymierza z jutrem obojętny
Dba tylko o to, jak być wiernym chwili.
Nie ozdabiały starej barykady
Zorze ludzkości, wieszczów obietnice.
Zraniona mieczem stała Matka Boska
Nad żółtym polem i wiankiem poległych.

W zdumieniu młodzi rano dotykali
Stołu i krzesła, jakby w deszcz ulewny
Znaleźli cały, okrągły dmuchawiec.
Przedmioty dla nich łamały się w tęczę,
Mgliste jak lata wcześnie pożegnane.
Zapowiedź sławy, pokoju, mądrości
Własną litanią musieli odtrącić.
Ich wiersze były modlitwą o męstwo:
„Z życia, jak z miasta kiedy nas wysiedlą
Domie nasz złoty, w pościel z malachitu
Na jedną tylko noc nas wieczną przyjm”
I żaden grecki antyczny bohater
Do bitwy nie szedł tak zbyty nadziei,
Z wyobrażeniem swojej białej czaszki
Kopniętej butem obcego przechodnia.

Kopernik, posąg Niemca czy Polaka?
Składając przed nim kwiaty padł Bojarski.
Czysta, bez celu, winna być ofiara.
Trzebiński, nowy jakiś polski Nietzsche,
Nim umarł, usta miał zagipsowane,
Mur i powolne chmury zapamiętał
Sekundę patrząc czarnymi oczyma.
Baczyński stuknął czołem o karabin.
Dalej gołębie płoszyło Powstanie.
Gajcy, Stroiński, byli podniesieni
W czerwone niebo na tarczy eksplozji.


„Traktat poetycki” to znacznie obszerniejszy kawałek poezji niż ten, który możecie przeczytać powyżej. Wybrałem jednak wycinek, ledwie krótki fragment, ponieważ traktuje on o ludziach niezwykłych. To właśnie z myślą o ich pamięci tworzyłem ten dział, koncentrując się na polskiej poezji czasu wojny. Gajcy, Stroiński, Bojarski. Utwór Miłosza to jakby wspomnienie o tych, którzy odeszli – o wielkich twórcach Pokolenia Kolumbów, którzy jeszcze dobrze nie zadebiutowali, a już musieli żegnać się ze światem. Cała trójka 25 maja 1943 roku udała się pod pomnik Mikołaja Kopernika w Warszawie, aby złożyć kwiaty. Niestety, podczas patriotycznej akcji wybuchła tragiczna w skutkach strzelanina. Wacław Bojarski otrzymał śmiertelny postrzał i zmarł 5 czerwca. Tadeusz Gajcy i Zdzisław Stroiński uniknęli śmierci, ale ta, widać, czyhała na obu młodych literatów. 16 sierpnia 1944 roku, podczas Powstania Warszawskiego, obydwaj znaleźli się w tym samym miejscu, na ul. Przejazd. Pobyt w warszawskiej kamienicy skończył się dla nich tragicznie – Niemcy wysadzili budynek i ani Gajcy, ani Stroiński eksplozji nie przeżyli. Powojenny wiersz Miłosza to zatem godne odnotowania wspomnienie, także o tej wielkiej trójce, która oddała życie, służąc ojczyźnie i Polskiemu Podziemiu.


Okiem Polonisty: Taka historia pokolenia Kolumbów w pigułce. Wiele marzeń, wiara w zwycięstwo, chęć powtórzenia wyczynu Dawida, odwaga jak u greckich herosów. W starciu z brutalną, okupacyjną rzeczywistością okazało się to za mało. I lista tych, którzy zginęli, mając przed sobą całe życie. Przypomina to listę poległych. Miłosz wymienia przede wszystkich te nazwiska, które wiążą się z dorobkiem artystycznym. K. Wyka, pisząc kiedyś o K. K. Baczyńskim nazwał go „brylantem”, którym strzelano do wroga. My mieliśmy wiele takich talentów, którym wojna odebrała życie, a nam – potomnym, ludzi wspaniałych, niezwykłych. Wydaje się jednak, że ich ofiara nie poszła na marne. Tym bardziej krzyczą ich teksty, tym łatwiej trafiają do wyobraźni odbiorcy, tym jaśniej uświadamiają, czym jest „Wolność i Konieczność”.