Bronisław Lewandowski „Marsz Żoliborza”

W bój przeciw nam rzucili tysiąc sztukasów,
Lotniczych asów,
Sto tygrysów, sto tygrysów,
Krzyczą, że myśmy dzicy bandyci z lasów,
Nie wiedzą wcale szkopy, jaką mamy broń.

Bo nasz obronny wał
Mocniejszy jest od skał,
A nasze serca twardsze są
Od stali ich najcięższych dział.
Bez hełmu nasza skroń,
Lecz pęknie pocisk oń,
Bo nasza wola to jest
Najwspanialsza polska broń.

Cóż stąd, że w naszej AK brak cekaemów,
No i peemów,Karabinów, karabinów?
Cóż stąd, że chleb nasz suchy, bez żadnych dżemów?
Cóż stąd, że w butach naszych pełno mamy dziur?

Bo nasz obronny wał . ..

A gdy pobudka zagra o bladym świcie,
Na śmierć i życie
W bój pójdziemy, w bój pójdziemy!
Światu oznajmim pieśnią i dzwonów biciem,
Że w tym śmiertelnym boju zwyciężymy my!

Bo nasz obronny wał . . .


A tu już tradycyjny, wręcz sztandarowy przykład twórczości okresu Powstania Warszawskiego. Wiersz, który właściwie pisano na melodię „Marsza Lotników” skomponowanego przez Stanisława Latwisa, szybko zdobył sobie popularność na tytułowym Żoliborzu i wreszcie w całym walczącym mieście. Agonia Warszawy inspirowała, wydarzenia zmuszały do tego, by nie pozostawać obojętnym. Także twórczo. Dlatego też 27 sierpnia Bronisław Lewandowski ps. „Zbyszek”, członek zgrupowania Armii Krajowej „Żaglowiec”, postanowił napisać krótki utwór wyrażający wszystko to, co w duszy grało obrońcom dzielnicy. Dookoła Stukasy, stałe ostrzeliwanie artyleryjskie, a na Żoliborzu bohaterscy obrońcy – kiepsko wyekwipowani, zmęczeni, ale wciąż gotowi na śmiertelny bój. Bo ich „serca twardsze są od stali ich najcięższych dział”. Ani Żoliborza, ani Warszawy nie udało się w konsekwencji obronić, działa zwyciężyły zapał i hart ducha. Mimo to pamięć o polskich żołnierzach, choć wielu z nich pozostało bezimiennymi, trwać będzie wiecznie.


Okiem Polonisty: Nie będę komentowała warstwy językowej, chociaż razi sporo niedociągnięć, także wersyfikacyjnych. Wyobrażam sobie, że większość takich tekstów powstawała na kolanie, z potrzeby chwili. Widzę w tym tekście powoli wkradający się pesymizm. Te zapewnienia, że pomimo słabego uzbrojenia damy radę, już tak nie przekonują. Coś innego natomiast wysuwa się na plan pierwszy: wiara w to, że wola walki może zdziałać cuda, to przekonanie, że zwycięzcą okaże się nie ten, kto wygra militarnie, ale ten, czyja idea zatriumfuje. Zwycięstwo zza grobu. Nie mogę odmówić sobie zadania pytania: czy warto było. Pewnie w tym momencie posypią się na mą głowę gromy, ale wydaje mi się ono zasadne.