Wrzesień 39. Sprawcy polskiej klęski – Andrzej Ceglarski – recenzja książki

Tytuł – Wrzesień 39. Sprawcy polskiej klęski

Rok wydania – 2022

Autor – Andrzej Ceglarski

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 295

Tematyka – krytyczne, obnażające słabości polskiego dowództwa i przedwojennej polityki II RP, opracowanie Andrzeja Ceglarskiego, który wciela się w rolę bezwzględnego oskarżyciela.

Ocena – 6,5/10

Określenie „bezwzględnego oskarżyciela” nie znalazło się w podsumowaniu tematyki książki przez przypadek. Dawno nie miałem do czynienia z tak krytycznym tekstem. Przypomina mi to nieco Piotra Zychowicza, może nawet w wersji hardcore, jeśli taką można sobie w ogóle wyobrazić. Andrzej Ceglarski, z wykształcenia prawnik, w roli oskarżyciela czuje się niezwykle swobodnie. „Wrzesień 39. Polscy sprawcy klęski” to druzgocąca krytyka sanacyjnych elit, których małostkowość, krótkowzroczność i egocentryzm w ocenie autora zadecydowały o klęsce Polski w 1939 roku. Na blisko 300 stronach Ceglarski rozprawia się z mitami sanacyjnej propagandy, celnie punktując ówczesnych decydentów. Czy we wszystkich wnioskach ma rację? Można polemizować.

O ile zgadzam się z wieloma tezami postawionymi przez Ceglarskiego, o tyle brakowało mi nieco wyważenia narracji, mniejszej emocjonalności, która pozwalałaby na bardziej wyrafinowaną argumentację. Ceglarski wali w sanację ze wszystkich stron, podważając fundamenty zbudowanego w latach dwudziestych systemu. Robi to pod wieloma względami umiejętnie, a paliwem napędzających litanię zarzutów jest oczywiście klęska polskiej armii. Ceglarski pisze szerzej, zwracając uwagę na systemowe słabości II RP. Dokonuje celnego zamachu na jedną z największych polskich świętości – Józefa Piłsudskiego. Uderza w Komendanta pośrednio i bezpośrednio, obarczając go winą za stworzenie patologicznego systemu, w którym bezrefleksyjność traktowano jako zaletę, a zdrowy krytycyzm kwalifikowano jako bezpośredni atak na polskość i wiążące się z nią stereotypowe przymioty.

Trudno się czyta taki tekst, gdy przez lata chłonęło się mit Piłsudskiego. Jeszcze trudniej czyta się o ludziach, którzy wpółdecydowali o polskiej obronie. Ceglarski nie przebiera w słowach. Nie idzie na żadne kompromisy, nie szuka też drugiego dna. Trzeba przyznać, że miał ułatwione zadanie skoro o takim generale Bortnowskim podwładni pisali, że lepiej byłoby strzelić mu w łeb…

O tym, że w wielu wypadkach Piłsudskiego otaczały miernoty, mówiono już sporo. Krytyka sanacji jest zresztą ważnym elementem budowania nowej świadomości historycznej odbiorców. Ceglarski zbiorowo dyskwalifikuje dowódców z legionową przeszłością. Ci, którzy nie przeszli ścieżki legionowej, mają u niego jako takie szanse, ale najczęściej nie zasługują na szerszą wzmiankę, nie wspominając już o pełnej analizie ich potencjału intelektualnego i przywódczego. Porównanie do Zychowicza jest uzasadnione także w tym wypadku. Obydwaj panowie stawiają wyraziste tezy, a potem dopasowują do nich argumenty, nie szukając narracji przeciwnej (a jeśli już, to w stopniu minimalnym).

Trzeba jednak być uczciwym i oddać Ceglarskiemu, iż jego argumentacja nie zawsze jest jednowymiarowa – nie koncentruje się wyłącznie na przymiotach osobistych, pisze też o innych elementach krajobrazu wojskowo-politycznego II RP. Słabości polskiej armii nie upatruje wyłącznie w kadrze dowódczej, ale i błędnych decyzjach, które czasem były wynikiem nieodpowiednich kalkulacji. I tak, obrywa się reformom strukturalnym, które sprawiły, iż zarządzanie armią było utrudnione. Strofuje naiwność polityków, którzy liczyli na pomoc Wielkiej Brytanii i Francji. Tutaj nieco się rozpędza, zapominając o porozumieniu politycznym z 4 września 1939 roku i – moim zdaniem – przesadnie rozgrzeszając bierność sojuszników. Podobnie przesadzona wydaje mi się krytyka krótkowzroczności w zakresie użycia broni pancernej. U Niemców faktycznie czołgi odgrywały rolę szczególną, ale przecież Niemcy byli pod tym względem wyjątkiem, a nie normą! Dlaczego polscy dowódcy mieliby zostać jednoznacznie potępieni, skoro podobne błędy popełniali ich koledzy z krajów o większym potencjalne finansowym i militarnym?

Cóż, krytykować jest łatwo, zwłaszcza gdy strzela się argumentami do tych, którzy nie mogą się bronić. Absolutnie nie bronię tu sanacyjnych dowódców i polityków. Pod wieloma argumentami Ceglarskiego jestem gotów się podpisać. Brakowało mi natomiast obiektywizmu, próby wyjścia naprzeciw innemu punktowi widzenia, skonfrontowania się z, choćby wyimaginowaną, obroną podsądnych. Miażdżąca krytyka wydaje mi się nadmierna, zwłaszcza że nie towarzyszy jej dodatkowa refleksja. To rzutuje na ocenę publikacji – dobrze napisanej, interesującej, ale przesadzonej, niezbyt obiektywnej, a przez to pozbawionej walorów rzetelnego, kompletnego źródła wiedzy.

Ocena: 6,5/10

Recenzja „Wrzesień 39′. Sprawcy polskiej klęski” powstała we współpracy z II wojna światowa TaniaKsiazka.pl.