Wartheland. Dzieje zbrodni – Adam Pleskoczyński – recenzja książki

Tytuł – Wartheland. Dzieje zbrodni.

Rok wydania – 2021

Autor – Adam Pleskoczyński

Wydawnictwo – IPN

Liczba stron – 384

Tematyka – niezwykle bogaty album prezentujący okupacyjną codzienność w Kraju Warty – na terenach przyłączonych do III Rzeszy po przegranej przez Polskę Wojnie Obronnej 1939 roku.

Ocena – 8,5/10

Rzadko mam okazję recenzować albumy. Są to zresztą pozycje trudne do uchwycenia w ramach klasycznej recenzji. Jak bowiem oceniać przedruki zdjęć archiwalnych, co brać pod uwagę przy takiej ocenie? „Wartheland. Dzieje zbrodni” Adama Pleskoczyńskiego nieco zmienił moją optykę. Jest to bowiem pozycja, która wnosi cenny wkład zarówno w upowszechnienie wiedzy na temat wydarzeń w Kraju Warty, jak i opisuje istotne aspekty funkcjonowania niemieckiej administracji na terytoriach przyłączonych do III Rzeszy, reżim okupacyjny oraz realia codzienności, z uwzględnieniem specyfiki pozycji ludności polskiej i żydowskiej. I to wszystko właśnie w ramach albumu, w którym 90% zawartości stanowią zdjęcia.

Książkę podzielono na osiem zasadniczych rozdziałów, w ramach których wyróżnione zostały mniejsze sekcje tematyczne. Każdy duży rozdział jest poprzedzony wstępem tekstowym. Następnie prezentowane są serie zdjęć. Wprowadzenia do zbiorów fotograficznych stanowią cenne źródło informacji, pozwalając zrozumieć istotne aspekty historii Warthelandu. Pleskoczyński spisał je kompetentnie, choć oczywiście wyjątkowo lakonicznie. Nieco żałuję, iż autor nie poprzedził identycznymi notkami pomniejszych sekcji. Chętnie dowiedziałbym się nieco więcej na temat funkcjonowania lokalnej NSDAP czy też teoretycznych i praktycznych aspektów niemieckiego osadnictwa i kolonizacji terytoriów, na których dominował żywioł polski.

Niezbędne informacje rozwijające narrację znajdziemy natomiast przy zdjęciach. Ich podpisy, w wielu wypadkach, zostały mocno rozbudowane i poszerzone o kontekst historyczny. Adam Pleskoczyński wykonał niezwykłą pracę archiwalną. Posiłkował się oczywiście skatalogowanymi zbiorami znajdującymi się w posiadaniu licznych instytucji kulturalnych, ale wciąż docenić musimy selekcję, poskładanie tego w spójną całość (opowiadającą wieloaspektową historię Kraju Warty) oraz wspomniane czytelne opisy, które każdorazowo wnoszą coś do stanu wiedzy odbiorcy. Dr Bogumił Rudawski, recenzujący publikację dla IPN, słusznie odnotował, iż Pleskoczyńskiemu udało się przełamać „pewnego rodzaju ikonograficzny monopol dużych miast” poprzez prezentację źródeł odnoszących się do mniejszych miejscowości. I w tym wypadku docenić trzeba pracę autora, który sięgnął po zbiory słabiej znane i rzadziej wykorzystywane w historiografii.

Dobór materiałów także był nieprzypadkowy. Pleskoczyński udanie połączył fotografie prezentujące sceny z życia Kraju Warty z dokumentami archiwalnymi (przedruki niemieckich obwieszczeń, rozkazów, dokumenty osobiste ludności). Wszystko to pozwala odbiorcy zapoznać się z kompleksowym – choć przecież ograniczonym głównie do zdjęć – ujęciem okupacji. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie zdjęcia ilustrujące niemiecki terror. Chodzi tu zarówno o dokumentację zbrodni popełnionych na ludności cywilnej, ale i ujęcie katastrofalnych warunków życia i pracy, często pogarszanych celową polityką okupanta. Nawet najdokładniejsze i najbardziej plastyczne opisy zdarzeń nie zastąpią prostej wizualizacji, która może wyrazić więcej niż tysiąc słów. W kontraście do tych obrazów Pleskoczyński sięga po zdjęcia prezentujące codzienność nazistowskich dygnitarzy prezentujące zupełnie odmienną rzeczywistość, świat dumy, buty, pogardy i luksusu. To zestawienie ma wymiar symboliczny i praktyczny, zawsze cenny pod względem poznawczym.

„Wartheland. Dzieje zbrodni” jest oczywiście źródłem specyficznym. Albumu nie należy jednak traktować jako prostego zbioru zdjęć. To coś znacznie więcej, a Pleskoczyński pokazał, iż dobre połączenie bogatego materiału fotograficznego z kompetentnymi opisami może pozwolić na opowiedzenie znacznej części historii. Nie są to kompletne dzieje Warthelandu, ale publikacja wciąż może być traktowana jako cenne, dobrze usystematyzowane źródło informacji.

Ocena: – 8,5/10