Warszawskie dzieci ’44 – Agnieszka Cubała – recenzja książki

Rok wydania – 2021

Autor – Agnieszka Cubała

Wydawnictwo – Prószyński i S-ka

Liczba stron – 416

Tematyka – wspomnienia osób (i o osobach), które w czasie Powstania Warszawskiego były dziećmi – unikatowa perspektywa, która pozwala nam zrozumieć, jak dzieci postrzegają wojnę.

Ocena – 7/10

Powstanie Warszawskie. Bohaterstwo, poświęcenie, cierpienie, ostatecznie wielka klęska miasta i narodu. To pierwsze skojarzenia, które przychodzą mi na myśl, gdy myślę o walkach, jakie miały miejsce w stolicy w 1944 roku. Patos miesza się z rozgoryczeniem, a przecież to tylko powierzchowne oceny historyka, któremu nie dane było przeżyć nawet cząstki tego, co doświadczyła ludność Warszawy. Co roku na 1 sierpnia odtwarzam sobie „Warszawskie dzieci” i z wielkim zacięciem odśpiewuję dumnie brzmiący refren. Nieco bezrefleksyjnie, bo przecież rzadko tytułowym bohaterom (oczywiście, zdaję sobie sprawę z metaforycznego określenia „dzieci”) poświęcam choć moment zadumy. Agnieszka Cubała musiała bić się z podobnymi myślami, bo jej „Warszawskie dzieci ‘44” odzierają bezwzględnie klasyczną pieśń z literalnego rozumienia tytułu. I słusznie, bo wojna nigdy nie będzie literacką chłopięcą przygodą.

Nie jest to pierwszy raz, gdy autor próbuje przenieść się w czasie i zgłębić emocje, jakie towarzyszyły przed laty uczestnikom Powstania Warszawskiego. Liczba wspomnień z tego okresu jest ogromna, a każde z nich rzuca nieco więcej światła na postrzeganie zbrojnego zrywu stolicy przez tych, których dotknął on najmocniej – mieszkańców miasta. Cubała sama dołożyła do tego znaczną cegiełkę poprzednimi publikacjami. Mimo upływu lat relacje te wciąż mają ogromną wartość, a ich ponadczasowość jest zawarta w przesłaniu, którego być może – bez bagażu doświadczeń powstańców – nie jesteśmy już w stanie pojąć.

Perspektywa dziecięca jest w tym względzie szczególna. Sporo mówi się dzisiaj o konieczności przeciwdziałania wykorzystywaniu dzieci przez grupy zbrojne – na tej fali w mediach wielokrotnie pojawiała się krytyka dowódców powstania. Czy słusznie? Sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać, o czym zresztą pisaliśmy w naszym materiale poświęconym Pomnikowi Małego Powstańca. Cubała, na szczęście, nie zamierza wdawać się w przepychanki retoryczne, a nawet rozprawia się z kilkoma mitami. W mniejszym stopniu interesuje ją fakt walki z bronią dzieci i młodzieży i próby piętnowania bezmyślności przywódców powstania, w zdecydowanie większym wojenne przeżycia i tragizm ludzkich losów, który często był związany właśnie z młodym wiekiem. A ten, jak wiemy, rządzi się swoimi prawami. Bo jak wytłumaczyć nastolatkowi, że wojna nie jest romantyczną przygodą dla dorosłych? Czasem nie sposób.

Cubała dociera do żyjących – dzisiaj już w podeszłym wieku – uczestników (czynnych i biernych) Powstania Warszawskiego, zbierając kolejne wspomnienia z tego okresu. Czasem odrobinę może razić dobór rozmówców (pojawia się kilka znanych nazwisk), które oczywiście mają sporo do powiedzenia (a i  wartość jest wysoka), ale niekoniecznie powinny się znaleźć na pierwszym planie. Autorka posiłkuje się dostępnymi archiwami, wybierając przejmujące i dające do myślenia relacje. Każda z nich może być źródłem refleksji. Przemyślenia (czasem bardzo intymne), dialogi (czasem wybitnie emocjonalnie, a znajdziemy tu kilka prawdziwych perełek), opisy (zupełnie inna perspektywa niż ta, którą znamy z podręczników) – wszystko to składa się na złożony obraz Powstania Warszawskiego, bitwy, o której nie da się mówić beznamiętnie. Walki obserwowane oczami dziecka nabierają dodatkowego tragicznego wymiaru. Nie można przejść obojętnie wobec tego, w jaki sposób wojna odarła całe pokolenie Polaków z dziecięcej beztroski, fundując im przyspieszony kurs dojrzewania w katastrofalnych warunkach. W warunkach, w których nie było szans na wsparcie, na zrozumienie tego, co dzieje się dookoła. Wojna była zbiorową traumą, której ówczesne pokolenie dzieciaków doświadczyło bodaj najsilniej.

„Warszawskie dzieci ‘44” epatują kolejnymi przykładami ludzkich tragedii.  Książka Cubały przypomniała mi „Dzieci ‘44” Jerzego Mireckiego, które były dla mnie pierwszym tak realnym starciem z powstańczą rzeczywistością. Relacje dzieci są inne niż opowieści dorosłych. Prostsze, bardziej szczere, skoncentrowane na odmiennych elementach rzeczywistości. Niewinność mieszająca się z nieświadomością mają potężną siłę przekazu. Wielkie słowa uznania dla autorki, że potrafiła w taki sposób dobrać relacje, by się zazębiały i wzajemnie uzupełniały. Można ponarzekać, iż książka ma w jakiejś mierze odtwórczy charakter ze względu na konieczność nieustannego cytowania wybranych relacji, jednak to właśnie ich zestawienie, opatrzone zresztą autorskim komentarzem, potęguje emocje i wrażenia i płynące z lektury. A ta stoi na wysokim poziomie.

Recenzja „Warszawskich dzieci ’44” powstała we współpracy z II wojna światowa TaniaKsiazka.pl.

Ocena: