Tam, gdzie rosną żelazne krzyże – Robert Forczyk – recenzja książki

Tam, gdzie rosną żelazne krzyże - Robert Forczyk - recenzja książki

Tytuł – Tam, gdzie rosną żelazne krzyże

Rok wydania – 2023

Autor – Robert Forczyk

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 368

Tematyka – dzieje walk o Krym w okresie II wojny światowej – opowieść o rzadko omawianym przez historyków froncie, który odegrał istotną rolę w historii kampanii radzieckiej.

Ocena – 7,0/10

Gdy w 2014 roku Rosja zajęła ukraiński Krym, o historii półwyspu zaczęto mówić nieco częściej, a wielu komentatorów wskazywało na burzliwe, skomplikowane dzieje tego miejsca. Półwysep Krymski jest z jednej strony historycznie i geograficznie niezwykle istotny, przez wieki był areną licznych, nierzadko wyjątkowo krwawych konfliktów, znajduje się zresztą niemal na styku kontynentów, przenikających się kultur i interesów regionalnych potęg. Z drugiej strony, mam wrażenie, że jego znaczenie w kontekście przebiegu kampanii radzieckiej, gdy przecież stał się areną zaciętych walk Sowietów z Niemcami, jest konsekwentnie deprecjonowane. To nie tam rozgrywały się największe bitwy, to nie tam dochodziło do najbardziej spektakularnych wydarzeń.

Nie oznacza to jednak, że Krym powinniśmy ignorować. Wprost przeciwnie. Robert Forczyk, autor z bogatym dorobkiem publicystycznym i ekspert w dziedzinie broni pancernej, stara się spojrzeć na Krym z nieco innej perspektywy. W jego ocenie charakter działań wojennych na półwyspie był wyjątkowy, toczone tam walki miały istotne znaczenie dla końcowych rozstrzygnięć na froncie wschodnim, a pod pewnymi względami dla taktyki prowadzenia działań zbrojnych. W dobrze udokumentowanej książce „Tam, gdzie rosną żelazne krzyże” Forczyk skrupulatnie opisuje przebieg kampanii na Krymie, uwzględniając przede wszystkim aspekty stricte militarne. Udanie analizuje kwestie strategiczne i bardzo dokładnie, metodycznie prezentuje przebieg walk. To naprawdę mocna strona opracowania, nawet jeśli kolejne strony książki należałoby przerabiać z wielką makietą frontu, na której czytelnik przesuwałby oznaczenia jednostek i zagłębiłby się w detale nierzadko odnoszące się do kilkusetmetrowych postępów danego oddziału.

Forczyk to były wojskowy, to czuć na każdej stronie. Fachowiec. A przez to skoncentrowany na jednym wymiarze. Gdybym miał wskazać na braki, odniósłbym się do elementów społecznych. Oczywiście, Forczyk zwraca uwagę na kwestie etniczne, w tym czystki przeprowadzone przez Sowietów, ale jest to aspekt trzeciorzędny, który zdecydowanie przegrywa u niego z wojskowością. Szkoda, Krymowi można było poświęcić więcej miejsca, a jeśli autor chciał się zakotwiczyć na wojsku, mógł odwołać się do większej liczby relacji, szerzej opisać warunki służby. Epilog w postaci powojennych losów Krymu to z kolei ledwo liźnięcie problemu, nawet nie zarys.

Szczegółowość niektórych rozważań sugeruje, iż książka adresowana jest głównie do bardziej doświadczonych czytelników, którzy szukają specyficznych informacji na temat przebiegu walk, przesuwania linii frontu, organizacji jednostek. W tym kontekście zastanawia mnie umieszczenie wszystkich map sytuacyjnych na początku książki zamiast wplecenia ich w tekst i częstszego wizualizowania przebiegu zdarzeń, co niewątpliwie ułatwiłoby czytelnikom poruszanie się w trudnej bądź co bądź materii. Forczyk rzadko sięga po wspomnienia lub fragmenty oryginalnych dokumentów. Chwali się mu, że jego praca nie ma charakteru odtwórczego i nie sprowadza się do stosowanych często przez autorów wypełniaczy narracji, traci natomiast na atrakcyjności ze względu na nadmierną surowość ujęcia. Oszczędnie w słowach, za to konkretnie. Podobnie docenienia wymaga praca na niemieckich źródłach archiwalnych, to dobry krok. Szkoda, że zaburza nieco proporcje – źródła radzieckie czy rosyjskie są w tym kontekście niedoreprezentowane.

Forczyk to niewątpliwie ekspert i tak też powinno być skonstruowane jego audytorium. „Tam, gdzie rosną żelazne krzyże” to książka wpisująca się w dotychczasowe standardy autora – jest więcej niż porządnie w aspektach wojskowych, ale dla przeciętnego czytelnika może być nieco zbyt topornie i skomplikowanie. Być może ubarwienie narracji sprzyjałoby lekturze i sprawiłoby, że książka stałaby się bardziej przystępna, szczególnie dla czytelników nieobecnych z tą materią. Tyle że wtedy Forczyk straciłby swój największy atut, z którego umiejętnie korzysta. Fani jego twórczości, właśnie ze względu na styl, byliby niewątpliwie bardzo rozczarowani.

Ocena – 7,0/10