„Świadczenia społeczeństwa polskiego na obronność państwa przed wybuchem II wojny światowej 1936-1939” – recenzja książki

Rok wydania – 2014

Autor – Marek Gieleciński

Wydawnictwo – Nauka i Innowacje

Liczba stron – 498

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – oryginalne opracowanie dotyczące kwestii finansowania obronności ze środków publicznych.

Wydawnictwo Nauka i Innowacje, którego książki dystrybuuje Dom Wydawniczy Rebis celuje przede wszystkim w opracowania niszowe, poświęcone zagadnieniom mniej popularnym. Stąd też bez większego zdziwienia przyjąłem zapowiedź analizy autorstwa Marka Gielecińskiego zatytułowanej „Świadczenia społeczeństwa polskiego na obronność państwa przed wybuchem II wojny światowej 1936-1939”. Książka jest dokładnie tym, o czym mówi tytuł i właściwie trudno powiedzieć o niej coś więcej.

Jak można się spodziewać, opracowanie Gielecińskiego jest przede wszystkim zestawieniem odpowiednich danych i statystyk dotyczących analizowanego okresu. Autor stara się ukazać sposoby wspierania obronności Rzeczypospolitej w przededniu II wojny światowej. Stąd też na kartach książki znajdziemy liczne tabele i zestawienia uzupełnione w pokaźny plik załączników w postaci zdjęć archiwalnych, fotokopii dokumentów czy wzorów ówczesnych pism. Są to niewątpliwie ciekawostki, które zgrabnie komponują się z całością tekstu.

Publikacja rozpoczyna się od obszernego omówienia polskiej polityki obronnej czasów II RP. Warto zwrócić uwagę na ten rozdział, nie tylko w kontekście pozostałych rozważań. Gieleciński stara się ukazać aspekty materialno-finansowe przygotowania armii do nadchodzącej wojny. W tym celu posługuje się porównaniami do innych krajów europejskich i prezentuje dokładne wyliczenia ilustrujące wartość nakładów na poszczególne jednostki bojowe. Bardzo ciekawa statystyka, której wcześniej nie miałem okazji zobaczyć. Przydałoby się do tego dołożyć zestawienie cen poszczególnych produktów codziennego użytku, które umożliwiłyby lepsze rozeznanie w ówczesnych proporcjach wydatków. Dewaluacja polskiego pieniądza jest na tyle duża, że dzisiaj ciężko odnieść kwoty i wartości do określonej rzeczywistości. In plus należy zaliczyć zaprezentowanie historii Funduszu Obrony Narodowej. Gieleciński dokumentuje powstanie funduszu jako pozabudżetowej formy wspierania inwestycji zbrojeniowych. Omawia szeroki odzew społeczeństwa i jego partycypację w finansowaniu zbrojeń. Wokół zaangażowania ludności budowana jest narracja dotycząca współpracy instytucji państwowych i pozarządowych w dziele mobilizowania obywateli do wydatnego wspierania budżetu wojskowego. Warto zwrócić uwagę na działalność Kościoła Katolickiego i poglądy kurii, co także nie pozostawało bez znaczenia w kontekście organizacji całej akcji. Wreszcie szeroko omówione zostają kwestie zaangażowania podmiotów prywatnych, w tym gospodarstw domowych, indywidualnych przedsiębiorców. Można stwierdzić, że odzew społeczeństwa na apele FON-u był powszechny, a wiele oddolnych inicjatyw umożliwiło sfinansowanie licznych zakupów i projektów.

Gieleciński ubiera całość w ramy konkretnych liczb. Posługuje się oficjalnymi statystykami, które podpiera dość szczegółowymi wyliczeniami. Jest to niewątpliwie ciekawy i dość nieznany wątek, który wymaga koncentracji i zaangażowania – na kartach książki pojawia się bowiem sporo nazw instytucji oraz jeszcze więcej zestawień, bilansów finansowych. Mimo iż publikacja napisana jest przystępnym językiem, wyczuwalna jest pewna narracyjna surowość. Nie jest to temat pasjonujący, a adresatami książki będą przede wszystkim fascynaci bądź też czytelnicy szukający informacji na konkretny temat. Dla reszty czytelników nie będzie tak interesująca, jak książki historyczne opowiadające konkretne historie, z konkretnymi bohaterami i wydarzeniami. Przedwojenna ekonomia wojenna ma jednak swój urok i należy docenić fakt, że wreszcie dysponujemy kompetentną i obszerną monografią dedykowaną temu trudnemu, ale i ważnemu tematowi. Słowa uznania można skierować również pod adresem autora, który sięgnął po kwestie niepopularne, niszowe, ale wykonał swoją pracę solidnie, jak przystało na fachowca.

Ocena: