„Ścigacze Polskiej Marynarki Wojennej w II wojnie światowej” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Mariusz Borowiak

Wydawnictwo – Alma-Press

Liczba stron – 251

Seria wydawnicza – nieznane oblicza historii

Tematyka – historia polskich ścigaczy służących w okresie II wojny światowej.

„Ścigacze Polskiej Marynarki Wojennej w II wojnie światowej” były z dawna wyczekiwanym projektem Mariusza Borowiaka, który wprawdzie nie zamknie jego pisarskiej kampanii, ale stanie się jednym z kroków milowych do zrozumienia działalności Polskiej Marynarki Wojennej. Z prostej przyczyny. O ile część publikacji polskiego marynisty nosiła ślady wtórności względem poprzedników, o tyle „Ścigacze…” to projekt unikatowy i bodaj jedyny w swoim rodzaju. Do tej pory nikt nie podjął się trudnego zadania scharakteryzowania działalności okrętów tego typu i ich wkładu w wysiłek bojowy w czasie II wojny światowej. Książka ukazała się w serii „Nieznane oblicza historii” Wydawnictwa Alma-Press i doskonale wpisuje się w klimat przygotowywanych w ramach cyklu publikacji. Jest dużo nowości, nie brakuje drobnych sensacji i, jak to u Borowiaka, całość została okraszona dobrym stylem i solidną pracą archiwalną.

Co wiemy o polskich ścigaczach walczących w czasie II wojny światowej? Do niedawna wiedzieliśmy niewiele, a strzępki informacji uniemożliwiały scharakteryzowanie wysiłku bojowego jednostek, a już zwłaszcza rzetelną i opartą na faktach ocenę programu ich budowy. Nowa książka Mariusza Borowiaka rozwiewa wątpliwości. Historyk, z charakterystyczną dla siebie dokładnością, odtwarza dzieje budowy ścigaczy, włączania ich do służby, a następnie zaangażowania w walce. Choć wielu czytelników będzie zainteresowanych przede wszystkim perypetiami w czasie wojny, nie należy bagatelizować bardzo obszernego wstępu, który w znakomity sposób tłumaczy, jak prezentowały się umowy polsko-brytyjskie i w jaki sposób Royal Navy zwyczajnie zarekwirowała polskie okręty w czasie kampanii wrześniowej. Przy okazji współpracy nie brakuje kontrowersji, także tych z pogranicza kryminału. Tak należałoby zakwalifikować chociażby sprawę pożaru na „S-1”, który z dużym prawdopodobieństwem wywołali pracujący nad okrętem brytyjscy portowcy. Podobnych smaczków na kartach książki znajdziemy zdecydowanie więcej, co pokazuje, że historia to wciąż wiele nierozwiązanych zagadek.

Bardzo interesująco prezentują się rozdziały poświęcone wojennej służbie ścigaczy. Borowiak uzupełnia je licznymi anegdotami, a do tego swobodnie operuje danymi taktyczno-technicznymi, które zamieszczono na czytelnych grafikach. Cała książka jest połączeniem tekstu i sporej ilość elementów graficznych – zdjęć, rycin, zestawień. Wszystko to składa się na czytelny obraz służby ścigaczy, choć oczywiście w kilku miejscach oczekiwalibyśmy nieco większej ilości danych. Rzuca się to szczególnie w oczy przy okazji skróconego epilogu poruszającego kwestie powojennych losów „drobnoustrojów”. Szkoda, bo także tutaj był potencjał, zwłaszcza, że niektóre z nich przetrwały do naszych czasów!

Zważywszy na pisarską płodność Mariusza Borowiaka (a w drodze kolejne nowości, w tym opracowanie dedykowane „Kujawiakowi”), „Ścigacze…” są tylko jednym z wielu elementów jego historycznej układanki. Gdybyśmy mieli porównywać je do poprzednich publikacji, należy stwierdzić, iż merytorycznie wciąż trzymają wysoki poziom. Brakuje może nieco charakterystycznej dla autora charyzmy pisarskiej, ale też trzeba uczciwie dodać, że cała historia nie miała aż tak dużego potencjału, jak chociażby „Mała flota bez mitów” czy „Zapomniana flota. Mokrany”. Jest zatem dobrze, ale nie rewelacyjnie, co powinno zaostrzyć apetyt czytelników przed styczniową premierą „Podwodnych tropicieli”, gdzie sensacja, tajemnica i poszukiwanie przygody splotą się z historią wyjątkowo mocno. Nawet jak na Borowiaka.

Ocena: