Tytuł – Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona.
Rok wydania – 2022
Autor – Piotr Gursztyn
Wydawnictwo – Demart
Liczba stron – 398
Tematyka – monografia poświęcona jednemu z najtragiczniejszych wydarzeń Powstania Warszawskiego – bestialskiej rzezi Woli, podczas której Niemcy wymordowali dziesiątki tysięcy warszawiaków.
Ocena – 7,5/10
Powstanie Warszawskie jest jednym z najważniejszych wydarzeń historycznych, które znacząco wpłynęły na kształtowanie współczesnej polskiej tożsamości narodowej. To nie tylko daleko idące konsekwencje militarne i polityczne, które ostatecznie umożliwiły przejęcie pełni władzy komunistom, ale i rozbudowywana przez dziesięciolecia kultura pamięci, aktualnie słusznie uwypuklana przede wszystkim w trakcie obchodów rocznicowych. Jest ono przez to silnie zakotwiczone w zbiorowej pamięci Polaków, przy czym samo powstanie jest tematem złożonym z wielu wątków. Być może dlatego rzeź Woli, jeden z największych dramatów powstańczej Warszawy, traktowana jest głównie jako epizod – siłą rzeczy stanowi bowiem wycinek całości historii powstania, na którą składają się liczne, mniejsze i większe ludzkie tragedie. Słusznie stawia się ją za przykład niemieckiego bestialstwa, choć mam pewne wątpliwości, czy znajomość faktów jest powszechnie znana. O ile w Polsce rzeź Woli pojawia się w dyskursie historycznym, o tyle w Niemczech masakra przeprowadzona na ludności cywilnej nie jest elementem kultury upamiętnień. Opracowanie Piotra Gursztyna poświęcone wyłącznie rzezi Woli dokłada zatem cenną cegiełkę do stanu badań i podnoszenia świadomości współczesnych odbiorców. Można sobie jedynie życzyć, by tego typu publikacje pojawiały się także na Zachodzie, wzmacniając polską narrację na temat niespotykanej skali ofiar niemieckiej okupacji i jej specyfiki obliczonej w wielu wypadkach – a Wola jest tu jednym z bardziej jaskrawych przykładów – na fizyczne unicestwienie narodu polskiego.
To pierwsze tak bogate opracowanie na temat rzezi Woli, z jakim miałem przyjemność się zapoznać. Choć „przyjemność” nie jest tu najbardziej właściwym określeniem, zważywszy na ogromny ciężar, jaki wiąże się z opisywanymi przez Gursztyna wydarzeniami. Autor z dużym wyczuciem opowiada historię warszawskiej dzielnicy, pokazując, iż eksterminacyjna polityka niemieckiego okupanta zaczęła się na długo przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Gursztyn stara się ukazać perspektywę „człowieka” – chętnie cytuje wspomnienia mieszkańców, odwołuje się do pojedynczych historii stanowiących ilustrację wydarzeń obejmujących lub wpływających na zbiorowość. Z tego względu docenić należy oddanie głosu świadkom rzezi, jej pośrednim ofiarom, służące pośrednio upamiętnieniu pomordowanych, ale i uratowaniu od zapomnienia relacji ocalonych. Gursztyn słusznie zauważa – „ocaleni z Rzezi też są jej ofiarami”. Straty psychiczne, towarzyszące im przez dziesięciolecia, są dziś nie do oszacowania. Ta osobista perspektywa jeszcze mocniej podkreśla tragiczny wymiar ludobójstwa. Właśnie „ludobójstwa” – Gursztyn nie boi się tego słowa, niezależnie od kwalifikacji prawnej masowych mordów na Woli, choć akurat wątek prawny nie został w książce uwypuklony.
Rozdziały poświęcone przebiegowi rzezi niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. To nie tylko plastyczne opisy morderstw popełnianych przez Niemców i ich sojuszników, to także dramatyczne historie pojedynczych ludzi. Sceny rozgrywające się w dniach 4-7 sierpnia były po prostu apokaliptyczne. Niezależnie od tego, ile razy zapoznawałem się z podobnymi materiałami, wciąż robią one na mnie kolosalne wrażenie. Ogrom popełnionych wówczas zbrodni po prostu nie mieści się w głowie. Mieszkańcy dzisiejszej Woli, pięknej warszawskiej dzielnicy, często nie zdają sobie sprawy, że nowoczesne miasto zbudowano na zgliszczach i miejscach, którymi płynęła rzeka krwi niewinnych ofiar masakry ludności cywilnej. Gursztyn stara się o tym przypominać, prowadząc przy tym z góry skazaną na porażkę krucjatę przeciwko zabudowie.
Na kartach książki pojawiają się też rozdziały oryginalne, pomyślane jako dodatek do klasycznej narracji o przebiegu wydarzeń, ofiarach i sprawcach. Z zainteresowaniem przeczytałem fragmenty poświęcone ewentualnemu przypisaniu winy za „odpuszczenie” Woli Armii Krajowej. Gursztyn jasno wskazuje, jakie strategiczne cele przyświecały Polskiemu Podziemiu. Ocaleni z rzezi nigdy nie stawiali AK zarzutów. Interesujący jest także rozdział porównujący inne masakry cywili w Europie. Można odnieść wrażenie, iż rzeź Woli nie została upamiętniona należycie, choć nie zgadzam się z tezami, by upamiętnienie miało wykluczać funkcjonowanie współczesnego miasta. Nie można się natomiast nie zgodzić, iż rzeź Woli niemal nie istnieje w międzynarodowej kulturze pamięci, co dla polskich władz stanowi wyzwanie i jedno z potencjalnych zadań polityki historycznej.
Takim zadaniem może być również konsekwentne przypominanie o sprawcach i ich powojennych losach. Przypadek Heinza Reinefahrta jest tak bulwersujący, że aż trudno w niego uwierzyć. Po wojnie wiódł względnie spokojne życie, a nawet cieszył się estymą wśród niemieckiej społeczności. Do tego stopnia, iż został burmistrzem miejscowości na Sylt. Problem mam natomiast z Dirlewangerem i jego żołnierzami, a wynika to z niedawnej lektury książki „Oskar Dirlewanger” Sorayi Kuklińskiej. Autorka dość przekonująco dowodziła, iż Brygadzie Dirlewangera przypisuje się zdecydowanie zbyt dużą rolę w realizacji rzezi Woli.
Książkę Gursztyna przeczytałem z ogromnym zaciekawieniem, odnotowując duże wyczucie autora i przywiązanie do głosów świadków zdarzeń. Opracowanie jest dobrze usystematyzowane i odnosi się do kluczowych problemów związanych z rzezią Woli. W samych opisach brakuje być może nieco więcej konkretnych informacji (np. niemieckie jednostki, ich udział w walkach, wyposażenie, mapy działań, specyfika rozkazów, uwzględnienie w większym stopniu powojennych prób rozliczeń), przy czym Gursztyn koncentrował się głównie na ludziach. To dodaje całości dodatkowego dramatycznego wydźwięku, czyniąc z historii rzezi coś bardziej osobistego, odzierając ją z beznamiętnego szafowania liczbami pomordowanych. Relacje świadków, plastyczne opisy – to zupełnie inna perspektywa, która musi poruszać i porusza. Podtytuł „zbrodnia nierozliczona” jest jak najbardziej trafiony, choć akurat temu tematowi autor nie poświęcił tak dużo miejsca. Podkreślmy jednak, iż zebrał wszystko na tyle umiejętnie, iż nie mam wątpliwości, że jego opracowanie będzie przez wiele lat ważnym źródłem wiedzy na temat rzezi Woli.
Ocena – 7,5/10