„Rycerze Czarnego Krzyża” – recenzja książki

Rok wydania – 2009

Autor – Bryan Perrett

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 336

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historia niemieckiej broni pancernej ze szczególnym uwzględnieniem wydarzeń rozgrywających się w czasie II wojny światowej.

Któż z nas nie fascynował się w młodości wojskiem, militariami? Serial „Czterej pancerni i pies” stał się symbolem broni pancernej, ukazując historię bohaterskiej załogi w niezniszczalnym czołgu. Jego wielkość postrzegano różnie, a niezapomniany Bohdan Smoleń z Kabaretu Tey stwierdził nawet, że mając dwa takie czołgi, my byśmy tę wojnę wygrali. Abstrahując od ironicznego poczucia humoru naczelnego prześmiewcy PRL-u, wrócić musimy do wojennej rzeczywistości. Tam wojska pancerne odgrywały niebagatelną rolę w kształtowaniu sukcesów militarnych hitlerowskiej III Rzeszy. To właśnie na Panzerwaffe oparta została strategia Niemców, będąca podstawą ich działań w początkowej fazie wojny. Impet uderzenia sił pancernych wyhamowany został dopiero w 1942 roku, a i później Panzerwaffe wielokrotnie dała się we znaki siłom alianckim na rozmaitych frontach. Nic zatem dziwnego, iż na polskim rynku znalazło się sporo miejsca dla publikacji opisujących historię niemieckiej broni pancernej. „Rycerze Czarnego Krzyża” Bryana Perretta to absolutna nowość historyczna, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Jest to jednak nie tylko kolejna z prac znanego wydawnictwa, ale i prawdziwy hit dla wszystkich miłośników historii.

Cokolwiek by nie powiedzieć na temat publikacji Rebisa, zawsze dojdzie się do tego samego wniosku – całość opracowano starannie, z niezwykłą dbałością o estetykę i odpowiednio dobraną grafikę pracy. „Rycerze Czarnego Krzyża” potwierdzają wysoki standard wydawniczy, na czym przede wszystkim zyskują czytelnicy, otrzymując produkt opracowany schludnie i przejrzyście. Układ graficzny jest dobrze skomponowany z treścią, a podziału tekstu dokonano na funkcjonalne rozdziały, które ułatwiają nawigację i szybkie wyszukiwanie potrzebnych treści. Z kwestii natury technicznej, które objawiły mi się w późniejszym czasie, zwrócić muszę uwagę na tłumaczenie i noty edytorskie. Przekład autorstwa Jarosława Kotarskiego stoi na wysokim poziomie. Tłumacz świetnie oddał klimat pracy Perretta, jego unikalny styl. Co więcej, pokusił się on o komentarze dotyczące danych zamieszczanych w oryginale. Momentami jest to doskonałe uzupełnienie informacji prezentowanych przez Perretta, czasem odsyłające do innych źródeł, które mogą prezentować liczby odmienne i argumentację popartą innymi dowodami. Z pewnością oddziaływuje to na korzyść publikacji, choć ta prezentuje się naprawdę okazale sama w sobie.

Jako że nie jestem specem od zagadnień niemieckiej broni pancernej, nie podjąłbym się oceny wiadomości publikowanych w „Rycerzach Czarnego Krzyża”. Nie jest to „moja działka”, choć mogę podzielić się pewnymi spostrzeżeniami, które towarzyszyły mi w trakcie lektury. W pierwszej kolejności uwagę zwraca rozplanowanie narracji. Perrett wychodzi od korzeni, prezentując nam kompletną historię projektowania i wdrażania w życie pomysłu dotyczącego stworzenia Panzerwaffe. Jest to niejako wstęp do dalszych zagadnień, który pozwala nam zrozumieć, jakie miejsce przewidziano dla sił pancernych w armii niemieckiej i jak przedstawiał się ich rozwój. Autor sięga po „suche dane” obrazujące tworzenie najpierw zalążków, później rozrastającej się i potężnej Panzerwaffe. Bardzo dobrze przedstawia się rozprawa dotycząca strategii niemieckich dowódców. Perrett nie stroni od prezentowania sylwetek hitlerowskich oficerów, obficie rozpisuje się o ich ulubionych zagrywkach na polu bitwy. Większą część swojej publikacji poświęca II wojnie światowej i zmaganiom na poszczególnych frontach. Nietrudno się domyślić, iż najwięcej miejsca pozostawiono na opis frontu wschodniego. Blado na tym tle rysuje się kampania wrześniowa pozostawiająca znacznie mniej pola do popisu. Mimo wszystko nie można mieć większych zastrzeżeń, a opisy Perretta są obiektywne i skonfrontowane z dostępnymi mu źródłami. To z pewnością dodaje mu wiarygodności, tym bardziej że historyk wielokrotnie analizuje poszczególne kwestie, porównując statystyki z różnych źródeł i wyjaśniając ewentualne nieścisłości. Dla mnie, jako laika, są to niezwykle cenne informacje, ponieważ pozwalają zrozumieć pancerną materię i lepiej przyswoić sobie nową wiedzę. Wartość merytoryczna pracy, co nie ulega wątpliwości, stoi na wysokim poziomie, choć niektóre aspekty musiały zostać potraktowane skrótowo, co jest wynikiem stosunku miejsca poświęconego na militarną rozprawę do objętości tematyki Panzerwaffe. Nie jest możliwe, aby wszystko zawrzeć na kartach jednej publikacji, a czytelnik, szukając bardziej szczegółowych danych, będzie musiał poszerzyć wiedzę przy użyciu innych źródeł, być może także autorstwa Perretta, który ma w dorobku kilka innych publikacji. Nieco rozczarowani mogą być ci, którzy z Panzerwaffe są za pan brat. Ich na pewno nie usatysfakcjonują opisy Perretta, ponieważ nie wyczerpują one merytorycznego zakresu pracy. W tym wypadku mam nieco mieszane odczucia – jako laik jestem zadowolony poszerzaniem swojej wiedzy, wiem jednak, że są tacy, dla których będzie to zdecydowanie za mało.

Miłośnikom historii sił pancernych z pewnością nie trzeba przedstawiać sylwetki Bryana Perretta. Jest on osobą doskonale znaną w świecie wojskowości i swoimi poprzednimi publikacjami pokazał, że na sławę zasługuje. Trudno odmówić mu fachowości. Jako były oficer Royal Armoured Corps poznał tematykę sił pancernych od podszewki. Jego wiedza została uzupełniona w toku dalszych prac i dzisiaj ma opinię światowej sławy fachowca. Nie idzie to w parze ze stylem Perretta. Rozprawy o Panzerwaffe często mają charakter techniczny. Można się zatem spodziewać, iż „Rycerze Czarnego Krzyża” to lektura trudna w odbiorze. Nic bardziej mylnego! Perrett łączy bowiem fachowość z przystępnością opisów. Są one zrozumiałe nawet dla osób nieobeznanych z tematyką, o czym przekonałem się na własnej skórze. Nawet, gdy wprowadzone zostało pojęcie trudniejsze, bardziej fachowe, zostało ono doskonale opracowane i wyjaśnione, umożliwiając zrozumienie poszczególnych informacji i wykluczając możliwość pogubienia się w natłoku militarno-wojskowej paplaniny. Perrett posiadł też umiejętność wyjątkowo ciekawego przekazywania wiedzy. Jego styl sprawia, iż czytelnik nie ma wrażenia przebijania się przez historyczną monografię. Całość czyta się bowiem jednym tchem, a to niewątpliwie jest oznaką pasjonującej i wciągającej lektury. Sporym plusem, przynajmniej na mój gust, jest zagłębienie się w wewnętrzne stosunki pomiędzy możnymi III Rzeszy. Ubarwia to historyczną relację i pokazuje inne aspekty działalności niemieckich sił pancernych.

Rzetelnie i w dobrym stylu – tak najkrócej można podsumować „Rycerzy Czarnego Krzyża”. Bryan Perrett miał być gwarantem dobrej lektury ze względu na dotychczasowe sukcesy wydawnicze. Opinie o jego umiejętnościach militarnych i pisarskich nie były przesadzone. Jedno, z czym można się nie zgodzić, to cytat z „Armor” zamieszczony na tylnej obwolucie „Rycerzy Czarnego Krzyża”: „Obowiązkowa lektura dla każdego profesjonalnego oficera broni pancernej i kawalerii”. Dla profesjonalnego oficera broni pancernej? Gdzieżby, dla każdego, a zwłaszcza dla miłośników historii. Profesjonaliści z pewnością wytkną braki i momentami zbyt wąskie opisy. Obiema łapkami mogę się natomiast podpisać pod dalszą częścią wypowiedzi zamieszczonej na łamach czasopisma: „A co więcej, fascynująca historia”.

Ocena: