Tytuł – Rozstajne drogi
Rok wydania – 2023
Autor – Elżbieta Jodko-Kula
Wydawnictwo – Prószyński i S-ka
Liczba stron – 560
Tematyka – opowieść o wyjątkowo skomplikowanych, a przy tym dramatycznych, losach polskich rodzin, które zamieszkiwały przed wojną Kresy Wschodnie, utracone następnie na skutek arbitralnych decyzji mocarstw.
Ocena – 6,5/10
O tym, że burzliwe dzieje naszej ojczyzny silnie naznaczyły historię poszczególnych rodzin przekonywaliśmy się wielokrotnie. Do dzisiaj zresztą wojenna spuścizna jest elementem swego rodzaju tożsamości, która w wielu wypadkach i współcześnie tworzy symboliczny problem rozdrapywania niezabliźnionych ran. Rzadko gdzie dynamika zmian była jednak tak duża jak na Wileńszczyźnie, zwłaszcza że do niejako tradycyjnych przeciwników – Niemiec i ZSRR – doszedł jeszcze jeden – Litwini. Burzliwe dzieje Wileńszczyzny można by opisywać w znacznie szerszej perspektywie historycznej i opowiadać o początkowo pokojowej koegzystencji dwóch narodów, która przerodziła się na pewnym etapie w rywalizację o to, czyja historia jest mocniej zakotwiczona na Wilnie. Elżbieta Jodko-Kula zdecydowała się ograniczyć tę historię do okresu II wojny światowej, by pokazać moment zwrotny tych relacji. Przy czym wydarzenia wcześniejsze mocno przebrzmiewają w opowiedzianej przez nią fikcyjnej historii.
Fikcyjnej, ale jednak mocno opartej na faktach i prawdziwych doświadczeniach mieszkańców ówczesnych Kresów Wschodnich. „Rozstajne drogi” to tytuł metaforyczny, który pod pewnymi względami oddaje losy Wileńszczyzny jako obszaru geograficznego oraz jej mieszkańców zawieszonych w próżni między czterema narodowymi żywiołami. Choćby z tego powodu rodzinne sagi mogą wzbudzać uzasadnione zainteresowanie historyków i prozaików. Jodko-Kula zdaje sie łączyć te dwa wymiary, mocno akcentując przebieg zdarzeń i osadzając je w kontekście powieści, dla której osnowę stanowią trzy rodziny i trzej młodzi mężczyźni. Ich wejście w dorosłość, co stanowi standard dla pokolenia lat dwudziestych, zostało naznaczone przez brutalną okupację.
Autorka stara się nam to ukazać możliwie najszerzej. „Rozstajne drogi” nie są bowiem jedynie powieścią, są swego rodzaju kalendarium, chronologicznym zapisem zdarzeń podanym w literackiej formie. Odniosłem wrażenie, iż dla Jodko-Kuli kontekst historyczny był niezwykle istotny, ale – wbrew opiniom niektórych czytelników – nie uważam, by przesadziła ze swoim przywiązaniem do historii, a już na pewno nie uczyniła z powieści podręcznika. Wydaje mi się, że nie chciała stworzyć prostej opowieści o kilku anonimowych bohaterach, lecz nadać jej wartość poznawczą, wykreować realny świat, za który mieszkańcy Kresów byli gotowi umierać – czytelnik musi to poczuć i zrozumieć, by wczuć się w fantomowy ból po utraconym domu.
Mamy zatem szarą codzienność, ale i piękno łączące sie z tęsknotą za czymś bezpowrotnie utraconym. To wszystko zaburza nam wojenna brutalność, w której sentymenty nie odgrywały żadnej roli.
Sama historia, fabuła powieści, nie była dla mnie wielkim odkryciem. Nie porwała mnie dynamiką czy oryginalnością. Owa szarą codzienność zdawała mi się momentami wręcz przytłaczająca, a z bohaterami nie udało mi się nawiązać nici intymnego kontaktu. Dość monotonną narrację przerywają elektryzujące wstawki poświęcone Armii Krajowej, zsyłkom i terrorowi ze strony niemieckich i radzieckich służb. Wydaje mi się, że autorka chciała zrobić syntetyczną, powieściową analizę tego, co działo się na Wileńszczyźnie w trakcie wojny, a przez to ugrzęzła w pół drogi do powieści z prawdziwego zdarzenia. Może dlatego zarzucono jej upodręcznikowienie tekstu? Zasadności niższej oceny upatrywałbym raczej w niewyraźności opowiedzianej fabuły, a nie rozłożeniu akcentów powieściowych i historycznych. „Rozstajne drogi” są bowiem książką wartościową, także historycznie, ale nie fascynującą. Poprawną, ale nie porywającą. To jednak temat, obok którego nie powinno się przechodzić obojętnie. Jodko-Kula dała mi to jednoznacznie do zrozumienia, nawet jeśli nie udało sie jej wciągnąć mnie w wykreowany świat powieści.
Ocena – 6,5/10